Prawdopodobnie każdy z nas wie kim jest fashion victim, kto pierwszy raz użył tego określenia oraz zna kogoś, kto niestety na to miano zasługuje. Tylko czy każdy wie, co robić, by nie zostać ofiarą mody w oczach innych? Podpowiedzi czekają w tym artykule.

Data dodania: 2017-08-07

Wyświetleń: 779

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Branżowy event, projektant Oskar de la Renta rozmawia z Johnem Fairchildem, prawdopodobnie właśnie podczas tej pogawędki pierwszy raz pada określenie „fashion victim”. Przyjęło się, że wypowiedział je pierwszy z mężczyzn, jednak Fairchild również czuje się ojcem tego wyrażenia i nie stroni od podkreślania tego publicznie. W mig podchwytują te dwa słowa artyści: muzycy, fotografowie. Nagrywają piosenki o tym tytule, nazywają tak całe albumy, inni pojęcie modyfikują i używają chociażby jako nazwę swojej wystawy. Tak było w przypadku Kyoichi Tsuzuki, fotografa z Japonii, który przygotował wystawę o nazwie Happy Victims, co bez cienia wątpliwości było nawiązaniem do cieszącego się popularnością hasła „ofiara mody”. Pytanie tylko, czy mimo powszechności tego określenia i w zasadzie definicji zawartej już w nazwie, wszyscy wiedzą, kim jest „fashion victim”?

Definicja „fashion victim” w uproszczeniu

„Ofiara mody”, „niewolnik mody” lub po prostu z języka angielskiego „fashion victim” to określenie na osobę, która… wygląda doskonale. Jednak niestety tylko w swoich oczach i wyobrażeniach. „Fashion victim” to ktoś, kto bezmyślnie podąża za obecnymi trendami i nie zastanawia się nad tym, czy konkretna rzecz pasuje do jego stylu. A tak naprawdę do elementy garderoby powinny pasować nie tylko do stylu, ale także do wieku, rodzaju sylwetki i do okazji, oczywiście. „Fashion victim” nie potrafi wyczuć różnicy pomiędzy rzeczą fajną, a najzwyczajniej w świecie wyglądającą śmiesznie. A przecież logo kojarzone ze znanym projektantem to nie wszystko. Wydanie ostatnich pieniędzy na pierwszy krzyk mody to również nie wszystko. Moda, wbrew pozorom wymaga myślenia i ogromnych pokładów świadomości własnego stylu. Bez tego podążanie krętymi ścieżkami trendów, może zaprowadzić nas na manowce. Ile to razy idziemy ulicą i jawi nam się taki obraz: dojrzała kobieta, z pewnością pracująca na odpowiedzialnym stanowisku i matka co najmniej dwójki dzieci, ubrana w… ekhm, obcisłe legginsy, ogromną bomberkę w tygrysi wzór, doczepiony kołnierzyk i „stylowe” klapki z futerkiem, ważne Gucci, prawda? Cała ta mieszanka daje efekt, prawdopodobnie, odwrotny od zamierzonego. Faktem jest, że przyciąga uwagę, jednak nie zawsze w pozytywnym sensie. Kobieta, zamiast błyszczeć jak gwiazda na czerwonym dywanie, jest słusznie okrzyknięta „ofiarą mody”.

Ważne pytanie – jak nie zostać „fashion victim”?

Czas odpowiedzieć sobie na tytułowe pytanie. Jakże ważne. Jak nie zostać „fashion victim”? Ujmijmy to w kilku punktach.

  1. Metodą prób i błędów oraz odpowiedniej selekcji, warto wypracować swój własny styl. Świadomość, co pasuje do danej osoby, a co kompletnie na pewno pod żadną postacią nie pasuje, zdecydowanie pomaga uniknąć modowych wpadek.
  2. Posiadanie rozplanowanego budżetu. Nikt nie chce przez pogoń za modą popaść w zakupoholizm i długi. A mniej zakupów równa się zakupom bardziej przemyślanym.
  3. Wszystkie pokazy mody są wyrazem artystycznym. Projektanci pokazują na nich swoje wizje poprzez sztukę, nie oznacza to, że nagle wszyscy mają wrzucać na siebie wszystko, co zobaczą na modelkach i wyjść tak na ulicę. To tak nie działa. Przecież ustaliliśmy, że nie chcemy być modowymi ofiarami, więc róbmy wszystko, żeby nie wyglądać dziwnie.
  4. Świadomość, że trendy są chwilowe bardzo pomaga w wyborze nowych rzeczy. Ekstrawaganckie dodatki są fajne przez miesiąc, a potem kurzą się w szafie i absolutnie do niczego nie pasują. Lepiej od razu wybierać coś, co jest uniwersalne, ponadczasowe, klasyczne. Posłuży długo i nie przyniesie wstydu.
  5. Śledzenie blogów modowych jest całkiem dobrym pomysłem. Blogerki przemycają trendy w sposób subtelny, nikt nie powie o nich, że są przebrane. Jedną z nich jest na przykład autorka bloga PHAMA.CO, dodatkowo na jej blogu można dowiedzieć się więcej o biznesie i PR-rze mody. Przydatna i ciekawa wiedza!
  6. Zadawanie sobie pytania: „dlaczego ja chcę to kupić?” może być strzałem w dziesiątkę przy każdych zakupach i zbawieniem dla portfela. Jeśli odpowiedź brzmi: „chcę to kupić, bo bardzo mi się podoba i wiem, że pasuje do mojego stylu” to okej, nie ma problemu, biegnij do kasy, na co czekasz. Jeżeli jednak odpowiedź jest następująca: „chcę to kupić, bo widziałam do ostatnio na pokazie, podobno to hit, najgorętszy trend sezonu i chcę czuć się modna” to błagam, odpuść od razu. Chyba że bardzo, ale to bardzo samodzielnie chcesz się zapędzić do modowego labiryntu bez wyjścia.

Mniej zdecydowanie znaczy więcej

O efekcie całej stylizacji często decydują drobiazgi. Małe rzeczy, odmieniające odbiór całości. Może w tym tkwi metoda. Rozejrzyjmy się wokół siebie. Naprawdę chcemy być częścią tej pogoni za modą, a w ostatecznym rozrachunku za byciem „fashion victim”? 

Licencja: Creative Commons
0 Ocena