Społeczeństwo coraz ostrzej reaguje na rosnący konsumpcjonizm i ślepy pęd za modą. Rośnie szereg ludzi, którzy sprzeciwiają bezmyślnemu nabywaniu i gromadzeniu przedmiotów. Pokolenie minimalistów ma wielkie plany i prawdziwą chęć oczyszczenia życia z konsumpcyjnego balastu.

Data dodania: 2012-08-30

Wyświetleń: 1368

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Moda na lofty przyszła do Polski ze Stanów Zjednoczonych. Początkowo, surowe i minimalistyczne wnętrza były domeną indywidualistów i niezależnych artystów. Mieszkanie w tanim, pofabrycznym miejscu było objawem niskiego statusu materialnego.  Z czasem, tego typu wnętrza stały się bardzo popularne. Moda ta coraz lepiej rozwija się w Polsce. Deweloperzy chętnie inwestują w odnawianie starych fabryk i przystosowywanie ich do mieszkania. Rasowy loft musi mieć bogatą, industrialną historię, która zachowana jest w konstrukcji i detalach danego wnętrza. Wyposażenie powinno być subtelne i surowe.

Minimalizm, to odpowiedź na konsumpcjonizm i bezmyślny przepych. Nadmiar przedmiotów to w Polsce problem pokoleniowy. Jest to swoisty sposób na zrekompensowanie ubóstwa, jakie panowało w PRL-u. Dziś możemy kupić niemal wszystko i coraz chętniej z tego korzystamy. Na tym gruncie zrodził się paradoks, polegający na tym, że osoby bardziej majętne żyją mniej wystawnie od biedniejszych kolegów. Coraz częsciej bieda jest ciężka, a sukces lekki i niezagracony. By zrozumieć te tezę, wystarczy porównać mieszkanie bogatej, modnej pary i mieszkanie typowej klasy średniej. Współcześnie brak telewizora i sterylne, puste wnętrza są domeną elity.  Minimalizm staje się coraz popularniejszym sposobem na spokojne i oczyszczone życie.

Anoreksja mieszkalna. Minimaliści wpadają w swoisty nałóg pozbywania się przedmiotów. Ideałem jest model, w którym cały swój dobytek można zmieścić w jednym plecaku. Zazwyczaj jednak wystarcza łagodniejsza wersja, czyli ograniczenie się do posiadania jedynie 100 przedmiotów. Biblią dla minimalistów są blogi współziomków oraz kultowa książka „The Power of Less''. Zagorzali minimaliści nieustannie zastanawiają się, co by jeszcze wyrzucić. Miłośnicy umiaru sami przyznają, że pozbywanie się rzeczy może być uzależniające. Na początek, dobrą zasadą odgracania swojego życia jest to, by za jedną kupioną rzecz, oddać dwie.

Wyrzucać też trzeba umieć. Dziś każdy nowoczesny domownik musi być surowym selekcjonerem swego dobytku. Wstępem do skutecznej selekcji jest rachunek sumienia i uważna obserwacja własnych nawyków. Trzeba także pożegnać się z przeszłością i bezlitośnie pozbyć się wszystkich sentymentalnych bibelotów. Do czyśćca (czyli kartonów/piwnicy/strychu) powinny trafić przedmioty, co do których losu nie ma jeszcze pewności. Jeśli zostały już wytypowane niepotrzebne przedmioty, zamiast je wyrzucać – zaleca się nadać im nowe życie. Można je oddać, sprzedać lub przerobić. Najważniejsze, by nie zaśmiecać świata i skupić się na własnym życiu, a nie na zalegających gratach.



Licencja: Creative Commons
0 Ocena