Wkrótce wprowadzamy się do swojego, nowego mieszkania. Przyszła pora na wykończenie wnętrza. Szkic umeblowania i rozmieszczenia poszczególnych elementów, zaczyna przybierać realne kształty. Wydaje się, że kuchnia jest najważniejszym pomieszczeniem domostwa. To w niej spędzamy dużą część życia. Jeśli wszystko zostało zaplanowane z głową, każda szafka znajdzie swoje miejsce i przeznaczenie.
Remont rusza pełną parą. Odwiedzamy markety budowlane, duże, małe. Kompletujemy narzędzia, organizujemy ekipy remontowe. Tygodniami rozglądamy się za płytkami ściennymi i rozważamy różne warianty pokrycia podłogi terakotą i panelami drewnianymi. W międzyczasie zamawiamy sprzęt gospodarstwa domowego. Porównujemy urządzenia wolnostojące z odpowiednikami do zabudowy. Sprzedawca wyjaśnia nam różnice między klasą energetyczną A i A+. Na końcu, wyczerpani już tym całym remontem, zastanawiamy się czy ładniejsze będą szafki od Iksińskiego w stylu retro, od tych z marketu „Y”? Czy zdać się na kompetencje lokalnego zakładu meblarskiego, czy może lepiej samemu wcielić się w stolarza (o ile warunki i umiejętności są ku temu)?
Tak czy siak, przy urządzaniu mieszkania, a w szczególności kuchni, nie należy lekceważyć takich aspektów jak:
liczba domowników,
- „Panie, weź Pan tę szerszą zmywarkę, bo się więcej garnków zmieści na raz…”
czynności domowe, które będą wykonywane w kuchni,
- „Kochanie, możemy wstawić sobie do łazienki wannę z hydromasażem i kabinę!”
- „… Ale co z pralką?”
nasz styl życia i preferencje,
- „Chyba wolę zlew w kąciku niż przy oknie…”
dokładne wymierzenie każdego kąta i odległości.
- „Na raz, wpychamy lodówę!”
…I oczywiście możliwości finansowe. Podliczamy rachunki, faktury. Jesteśmy zadowoleni, bo mimo że to trochę kosztowało, jest ergonomicznie, przytulnie. I gości można sprawnie obsłużyć przy imprezie rodzinnej, i samemu znaleźć własny kąt do odpoczynku po pracy. A co ważne nic się nie rozkleja, nic nie skrzypi, mimo że służy już tyle lat!