Fala kryzysu finansowego zatacza coraz szersze kręgi i może również dotknąć rynku polskiego. Od wczoraj mój telefon jest gorący od rozmów, a bateria musi być trzy razy dziennie doładowana. Klienci (najczęściej bankowi, ci z lokatami) dzwonią do mnie i pytają, czy moim zdaniem może się przytrafić nam to, co wieszczą media?

Data dodania: 2008-10-07

Wyświetleń: 1735

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Fala kryzysu finansowego zatacza coraz szersze kręgi i może również dotknąć rynku polskiego. Od wczoraj mój telefon jest gorący od rozmów, a bateria musi być trzy razy dziennie doładowana. Klienci (najczęściej bankowi, ci z lokatami) dzwonią do mnie i pytają, czy moim zdaniem może się przytrafić nam to, co wieszczą media?

Czy jest aż tak źle..? Niestety, media z dużą nieodpowiedzialnością podgrzewają klimat wokół problemów rynku finansowego, traktując go jako dobry news. Jest nośny, wszyscy się boją, wszyscy o nim mówią. Powtórzmy pytanie: Czy jest aż tak źle?

Polski system bankowy zgodnie z wypowiedziami fachowców i władz m.in. NBP I KNF jest jak najbardziej bezpieczny. Do tej pory krytykowany nadzór w postaci Komisji Nadzoru Finansowego uważany za jeden z najbardziej restrykcyjnych, dzisiaj jest oceniany jako daleko przewidujący, a jego działania przyniosły takie efekty, że portfele kredytowe polskich banków maja bardzo dobrą jakość i nie posiadają tak ryzykownych kredytów jak amerykańskie czy też niektóre europejskie banki. Poza tym zasoby polskich banków są na tyle duże , ze pokrywają z nawiązką wszelkie ryzyka. Wszystkie parametry i wskaźniki bankowe są bardzo wyśrubowane poprzez regulacje KNF, co powoduje , że ryzyko systemu jest minimalne.



Poza tym Polskie banki są odrębnymi spółkami , działającymi wg polskiego prawa bankowego i regulowane przez polskie prawo. W tej sytuacji problemy zagranicznych właścicieli polskich banków nie przenoszą się bezpośrednio na polskie podmioty bankowe. Wszelkie transfery pieniężne za granicę mogą odbywać się tylko na zasadzie dywidend i to pod ścisłym nadzorem KNF.



Straszenie części mediów uważam za przesadne, powodujące niepotrzebne nakręcanie spirali strachu. A że temat jest bardzo medialny, to nakręca mediom oglądalność i nakłady.



Odpowiedzmy jednak na pytania tych, którzy do mnie dzwonili i tych, którzy nie zadzwonili. Pytania postawione były jasno: „Co by się stało z ich pieniędzmi, gdyby zdarzył się jak najczarniejszy scenariusz."



W Polsce większość banków jest powiązana kapitałowo z bankami zagranicznymi. Występuje tu kapitał brytyjski, hiszpański, grecki, holenderski a także amerykański. To stawia pod znakiem zapytania sytuację polskiego banku powiązanego kapitałowo z zagranicą, w której upada bank-matka. W czarnym scenariuszu może się zdarzyć tak, że taki bank na polskim rynku zostanie postawiony w stan bankructwa. Wtedy może przejąć go inny polski bank. Ale nie musi… Co jednak kiedy nikt nie zechce przejąć upadającego banku? Wtedy do działania wkroczy syndyk…



Co z naszymi lokatami..?



Syndyk, zgodnie z jego zakresem działania, najpierw musi zaspokoić wierzycieli banku. Lokaty, depozyty, konta oszczędnościowe czy zwykłe ROR-y zostałyby przekazane do wypłat poprzez Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Ten jednak ma ograniczone pole działania. Stuprocentowa gwarancja zwrotu pieniędzy dotyczy depozytu do granicy 1.000 € (około 3.400 zł). Jeśli ktoś miał na lokacie czy rachunku więcej, ma problem. Otóż powyżej tej kwoty a do 22.500 € (około 75.000 zł) BFG wypłaci 90% zdeponowanych przez nas pieniędzy.



I ważna uwaga! Powyższe dotyczy tylko banków, które należą do polskiego systemu Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. W Polsce działają banki nie należące do tego systemu. Wprawdzie mają te banki własne (w krajach ich pochodzenia) systemy gwarancyjne, ale problemy logistyczne, czy językowe nie ułatwią odzyskania pieniędzy. Sprawdźcie w swoich bankach, czy te banki działają na gwarancji BFG.



Kredyty – trzeba spłacać dalej..?



Oczywiście, tak. Trzeba spłacać. Ale komu, skoro bank ogłosi upadłość? Otóż prawdopodobnie bankowi, który przejmie całe aktywa i pasywa upadającego banku. Zmieni się tylko numer konta i nazwa banku, do którego będziesz spłacał swój kredyt. Upadający bank musi dotrzymać zapisów umowy kredytowej jaką z Tobą podpisał i nie może w żaden sposób zażądać natychmiastowej spłaty reszty kredytu. Może też zaistnieć taka sytuacja, jak powyżej, iż bank upadnie a jego majątkiem zajmie się syndyk. Wtedy będziemy spłacać kredyt na rzecz syndyka upadłego banku, a ten z naszych pieniędzy będzie zaspokajał wierzytelności upadłego banku (np. przekaże część spłacanych kredytów do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, aby ten mógł wypłacać pieniądze z lokat czy ROR-ów).



Co z naszymi inwestycjami?



Jeśli inwestowałeś w fundusze inwestycyjne (a tak inwestuje większość Polaków), to możesz być dużo spokojniejszy. Fundusze działające na polskim prawie i notyfikowane w Polsce są chronione przed upadłością na kilka sposobów. Przede wszystkim pieniądze powierzane przez klientów do funduszu są oddzielone od majątku Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych. To są dwa różne podmioty. TFI może upaść. W Polsce jeszcze się nie wydarzyła taka sytuacja, ale gdyby czarny scenariusz zaczął się realizować i któreś z TFI by zbankrutowało (a co za tym idzie – zostało by poddane procesowi upadłościowemu), to aktywa funduszu (tu również Twoje pieniądze) zostałyby powierzone innemu TFI lub też pieniądze wróciły by do klientów.



To czarny scenariusz w funduszach, który w praktyce jest mało prawdopodobny, gdyż fundusze rozkładają swoje aktywa na różne klasy. W najtrudniejszej sytuacji mogą być te fundusze, które ulokowały część swoich środków w akcjach lub obligacjach wyemitowanych przez upadające banki lub upadające instytucje finansowe. Jednak problem wtedy nie polega na całkowitej utracie kapitału, ale na sporej utracie wartości jednostki danego funduszu. A to już zupełnie inna sprawa. Można przecież zawsze przeczekać najgorszy okres…



Niektórzy z nas inwestują w fundusze ubezpieczeniowe, co wtedy?



Pamiętajmy jedno. Jeśli inwestujemy np. w TFI Skarbiec, ale poprzez polisę kapitałową, nie obejmują nas gwarancje wynikające z działania funduszy inwestycyjnych, lecz gwarancje Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. To zupełnie inna historia i działają tutaj inne prawa niż poprzez inwestowanie bezpośrednie w funduszach inwestycyjnych. A zatem jakie mamy gwarancje..?



W tym czarnym scenariuszu, gdyby któreś z towarzystw ubezpieczeniowych zbankrutowało, jego klienci (ubezpieczeni) zostaną objęci gwarancją UFG. Ta gwarancja jest bardzo zróżnicowana i zależy jakiego produktu ma dotyczyć. My skupimy się na polisach na życie z funduszem kapitałowym, bo te produkty na rynku traktowane są jako produkty inwestycyjne. Otóż UFG z takiej życiowej polisy (a naszej inwestycji) wypłaci tylko 50% należnej kwoty, ale nie więcej jak 30.000 € (około 102.000 zł).



Jednak do czarnego scenariusza w towarzystwach ubezpieczeniowych jest daleko. Po drodze towarzystwa ubezpieczeniowe zabezpieczają siebie i swoich klientów poprzez tzw. reasekurację. To może oznaczać, że w razie kłopotów takiego towarzystwa, do akcji wkracza specjalne do tego celu powołane, towarzystwo reasekuracyjne. Największe z nich to np. Swiss Re czy M?nich Re. Czy jednak istnieje zagrożenie upadłością któregoś z polskich lub działających w Polsce towarzystw, które mają w swojej ofercie polisy inwestycyjne? Nie. Wyniki finansowe wielu z nich są wręcz doskonałe.



Co robić? Bać się kryzysu?



Najlepszym rozwiązaniem, które promujemy od dawna, nim jeszcze nadeszły jakiekolwiek sygnały kryzysu, jest zdywersyfikowanie ryzyka. Tak, tak… Wszyscy wiemy, wszyscy słyszeli. Ale mało kto skorzystał i zdecydował to zrobić. Rozumiem strach. Tym bardziej, że wywoływany przez – moim zdaniem – nieodpowiedzialne media. Dlatego tym wszystkim, którzy nie wierzą w powyższe zapewnienia i przestępują z nogi na nogę w obawie przed nieznanym, proponuję dziś, by pomyśleli, które aktywa (bo przecież nie wszystkie się da) przemieścić tak, by przynajmniej w jakimś stopniu uniezależnić się od kryzysu w świecie finansów.



Gdzie znaleźć takie instrumenty? Czy istnieją takie rynki, które nie reagują, albo słabo reagują na obecną sytuację?



Dziś takim wyborem dla dywersyfikacji mogą być obligacje lub fundusze obligacyjne, ale bardzo uważnie dobrane. Obligacje państw, które mogą mieć problemy ze swoim rynkiem finansowym, nie powinny znaleźć się w naszym portfelu.



Inną klasą takich bezpiecznych i nie powiązanych aktywów, może być rynek złota czy diamentów. Te rynki reagują wręcz odwrotnie do tego co dzieje się na światowych giełdach. Oczywiście mowa tu o bezpośrednich inwestycjach w kruszec (a nie tylko indeksy złota) czy diamenty inwestycyjne lub biżuterię inkrustowaną diamentami. O rynku diamentów napiszemy na www.freefinance.pl za tydzień. W grę mogą wchodzić też kolekcje złotych monet, tzw. bulionówek.



Ostrożnie dziś z szukaniem inwestycji w nieruchomościach. Przez ostatnie 12 miesięcy średnia wartość 1m kw. Spadła o około 20%. Oczywiście ruchy cen zależą od regionu. Jednak nie rekomendujemy tego typu inwestycji dziś ze względu na prawdopodobne dalsze spadki cen nieruchomości, spowodowane właśnie kłopotami na rynku kredytów hipotecznych. W najbliższym czasie należy się spodziewać wzrostu cen kredytów hipotecznych, a także zaostrzenia kryteriów zdolności kredytowej. A więc mniej klientów będzie zdolnych do inwestowania w nieruchomości, a co za tym idzie – ich cena musi spaść.

Więc na koniec: Bać się czy nie..? Nie, zdecydowanie nie panikuj. Nie poddawaj się histerii mediów, ale... No właśnie, ale spojrz na chłodno na własny portfel kredytowy i inwestycyjny, idź do swojego doradcy lub poszukaj go i ustalcie czy można Twoje aktywa ułożyc bezpieczniej. Zadbaj o to. To dziś i na przyszłość Twoja najważniejsza rzecz do zrobienia.

Zdzisław Salwa

mail: [email protected]
Licencja: Creative Commons
0 Ocena