Kto działa? Ty czy Bóg? Gdzie zaczyna się, a gdzie kończy przeznaczenie... czy jest coś takiego?

Data dodania: 2009-01-14

Wyświetleń: 3060

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Chcę w tym wątku zmierzyć się z powszechną wśród Chrześcijan zwłaszcza wiarę w siłę wyższą, w przeznaczenie i w to, że wszystko tylko Bóg robi, a człowiek jest tylko wypadkową Jego decyzji. Jego Planu. Powiem tak, człowiek nie może istnieć sam z siebie. Nie ma takiej możliwości aby człowiek mógł istnieć bez Boga. Bóg to absolut, wszystko i każdy. Jest tu i tam, wszędzie i nigdzie. Jest Alfą i Omegą i ... jest i Tobą także.




Bóg dał Ci wolną wolę - przynajmniej do pewnego czasu i możesz robić ze sobą co zechcesz i jak zechcesz. Możesz robić wszystko i tak też się dzieje. Ty o wszystkim decydujesz i wszystko Ty ogarniasz. Fakt, że robisz to w większości nieświadomie sprawia, że myślisz, że to ktoś za Ciebie robi, że to Bóg za Ciebie robi i decyduje, ale tak nie jest. To wciąż Ty robisz tylko, że właśnie nieświadomie. Jak to Jung powiedział: dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym będzie ono kierowało Twoim życiem a Ty będziesz mówił, że to przeznaczenie... bardzo mi się podoba to co powiedział, odpowiada to wszystkim teoriom o działaniu podświadomości. Odpowiada też wszystkim tym głosom mówiącym o tym, że żyjemy w większość swego życia nieświadomie. Jesteśmy automatami odgrywającymi swe role i na prawdę trzeba trochę wysiłku włożyć aby się obudzić i zacząć świadomie żyć zgodnie ze swoim świadomymy wyborem.

Kto zatem podniósł tę łyżkę? Ty czy Bóg? Powiesz, że taka wola Boga abyś Ty mógł podnieść tę łyżkę i gdyby On nie zechciał abyś to zrobił, to byś umarł, a nie podniósł.... zgadza się... pewnie by tak było ale nie sądzisz, że to by było dziwne gdyby Bóg tak ingerował w nasze życia? Gdyby tak wiązał Ci ręce? Błąd większości ludzi wierzących polega na tym, że myślą, że Bóg coś za nich zrobi. Że się zatroszczy, ześle mannę z nieba i w sumie to dobrze.. bo tak będzie ale to musi być świadome. Zawsze jest tak, że jak coś dobrego się przydarzy to oznacza, że Bóg zadbał, a jak coś złego, to my żeśmy zawalili... A tu i tu jest ta sama siła sprawcza, ta sama energia działa - my. Za wszystkimi zdarzeniami mojego życia stoję ja sam. Nikt inny. Jeżeli ktoś stoi za moim życiem, to tylko dlatego, że mu na to pozwoliłem ale to i tak świadczy o tym, że to moja wola. Ludzie zazwyczaj mówią: dobry Boże spraw aby ta i ta sytuacja się dobrze rozwijała i przedstawiają obraz sytuacji, którą chcą poprawić i co? I tym wysyłają komunikat do Kosmosu, że to i to chcą aby się wydarzyło. Ponieważ robią to z wiarą, robią to z wdzięcznością, więc zachowują wszystkie konieczne warunki, aby ta prośba się wykonała i robią to przez WŁASNE WYŻSZE JA. Sprawa się dokonuje i oni krzyczą z radości, tak, Bóg mnie wysłuchał i zrobił to i to, a to tymczasem oni sami zrobili...tylko, że nieświadomi tego... Oni wysłali sygnał do świata, że chcą takiego i takiego wyniku i zadziałali swą mocą, którą przecież Bóg jest, bo nie da się być bez Niego, i tą mocą uformowali swe życzenie do widzialnego efektu. Proste.

Bo wszystko jest Jednością. Wszyscy żyjemy w jednym systemie i dlatego tak się to dzieje. Nie samotności, nie ma oddzielenia. Jeżeli tak postrzegasz świat, to oznacza, że jeszcze masz parę rzeczy do uświadomienia sobie. Świat to Jedność. Niekończąca się możliwość samorealizacji.

Dlaczego więc wiele próśb się nie spełnia? Bo Ci ludzie nie ufają do końca temu Bogu do którego się modlą... Wszak nie raz jeden ich prośba nie została wysłuchana ale też jeżeli modlą się w formie: spraw Boże abym NIE zachorował, to raczej na 99% zachorują, bo wysyłają komunikat do podświadomości spraw Boże, aby zachorował - "nie" nie istnieje dla podświadomości. A to przez Nią przechodzą najpierw modlitwy. Później idą do Wyższego Ja, a później już do tak zwanej siatki krystalicznej, która jest wielką Inteligencją Kosmosu i która generuje efekt.

Ludzie modlą się bez wiary, niepewnie, nieśmiało... tak wiele razy ich modlitwy zostały odrzucone, że w sumie nie ma się co dziwić ale Świat, Bóg wymaga bezwzględnie precyzji i świadomości wypowiedzi i myśli... Jeżeli będziesz świadom tego, co chcesz, jak działa świat, to nie ma dla Ciebie granic tego co możesz osiągnąć i gdzie być. Bóg da wszystko swemu ukochanemu Synowi i Córce... tylko przestań spać, obudź się i stań na nogi.. wydoroślej wreszcie, a nie usprawiedliwiaj swoją niemoc i marną sytuację życiową "wolą Boga", bo to jest skrajnie różne od Jego Woli.

Więc kto podnosi łyżeczkę? Ty wespół z Bogiem. Bóg z Tobą i Ty z Nim. Jesteś Jedno z Nim. On Ci daje siłę, inspirację i wykonanie, a Ty dajesz całego siebie, swą gotowość, oddanie, korność... Ty wytyczasz granice tego co chcesz aby było Twoim doświadczeniem. A On to wraz z Tobą realizuje. Ty stawiasz cel. W raz z Nim go realizujecie. Tylko musisz najpierw oczyścić swe programy, oczyścić swą podświadomość. Odkryć siebie, poznać się. Zobaczyć kim i czym na prawdę jesteś. Musisz się obudzić....ZMARTWYCHWSTAĆ.

Spraw aby tylko świadome myśli i intencje kierowały Twoimi krokami. Jak wytyczysz świetlane przestrzenie, w miłości, pokoju i dla ogólnego dobra, to będziesz zawsze bezpieczny i niewinny i będziesz mógł swobodnie powierzyć się Bogu. On Cię już wtedy poprowadzi do krainy szczęścia i kreatywności. Boskie Wibracje będą Twoimi wibracjami.

Życzę Ci tego z całego serca.

Kris
Licencja: Creative Commons
0 Ocena