Od zarania dziejów miała znaczenie szczególne. Zanurzenie się w niej oznaczało celebrację rytuału stworzenia. Nie bez powodu stała się więc ważnym elementem religijnych rytuałów niemal wszystkich kultur. Prześledźmy historię wody i jej znaczenie w poszczególnych epokach. Nie zawsze było oczywiste.

Data dodania: 2008-11-20

Wyświetleń: 3681

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

W starożytnym Egipcie woda cieszyła się wielkim szacunkiem. Skropienie się nią oznaczało zmycie z siebie ziemskich przewinień. Egipcjanie, którzy przywiązywali ogromną wagę do wyglądu zewnętrznego, uczynili z niej podstawowy środek utrzymania higieny i powszechnie zażywali wonnych kąpieli. Do mycia ciała używali pasty czyszczącej wytworzonej z gliny wymieszanej z popiołem. Prawdziwymi czyściochami okazali się jednak starożytni Grecy - z namaszczeniem konstruowali specjalne wanny, które wpuszczali w podłogę. O ich zamiłowaniu do dbałości może świadczyć chociażby greckie słowo kosmeo - upiększam, które dało początek naszej kosmetyce.

Wśród starożytnych wyjątkową czystością wyróżniali się też Rzymianie. Przywiązani do wolności mieszkańcy miasta Siedmiu Wzgórz uważali, że zadbane ciało i jego przyjemny zapach to wizytówki wolnego obywatela, toteż chętnie obcowali z wodą. Rzymskie łaźnie były odwiedzane nie tylko ze względów higienicznych, ale i towarzyskich.

Naszym przodkom – Prasłowianom zawdzięczamy łaziemlankę – pierwowzór współczesnej łazienki, w której najważniejsze miejsce zajmował dłubany pień lipy, który napełniano wodą – prototyp tego, co dziś nazywamy wanną. Łaziemlanka była dla Prasłowian miejscem szczególnym, w którym – oprócz dbałości o ciało, dbano również o należyte oddawanie czci wszechmogącym bóstwom. Miejsce to uważano bowiem za siedzibę Kupały – boga kąpieli. Wszystkie ważne obrzędy i ceremonie z nim związane odbywały się właśnie właśnie tu – w zacisznej łaziemlance.

Wbrew obiegowym opiniom, średniowiecze chętnie dbało o urodę i higienę, choć prawda zapewne leży gdzieś pośrodku. W tym czasie ludzie zaprzestali ciągłych wędrówek i zdecydowali się na budowanie trwałych osiedli. Fakt ten sprzyjał budowie domostw i łaźni, a wodzie, bez której by ich nie było, przypisywano działanie magiczne. Wiadomo na przykład o średniowiecznym rytuale masowania ciał noworodków dłonią zmoczoną w wodzie. Masaż taki miał nadawać nowonarodzonemu dziecku pożądany kształt.

Stan higieny znacznie podupadł w wieku XVI, kiedy to cała uwaga skupiła się na widocznych częściach ciała. Szczytem higieny było poranne skropienie rąk i twarzy wodą. Początek Oświecenia przyniósł dalszą awersję do wody. W dobrym tonie było zastąpienie mycia – wycieraniem białą szmatką. Wierzono, że kontakt z wodą wywołuje bóle zębów, a przez rozszerzone pod wpływem wody pory, do wnętrza organizmu wślizgują się zadżumione opary. Masowo zaczęto zamykać łaźnie i kąpieliska. Zrezygnowano z kąpieli w domach.

W XVIII wyznacznikiem higieny było nie tyle korzystanie z wody, co czysta i zadbana bielizna oraz wystawione na widok publiczny części garderoby. Zmiana bielizny była jednoznaczna z zabiegiem higienicznym. Nic dziwnego, że to właśnie w wieku XVIII prężnie rozwinął się przemysł perfumiarski. Produkowane na bazie alkoholu zapachy - oprócz "poprawy powietrza" - pełniły rolę zabójców zarazków. Pod bielizną, pachami, perukami, szczelnie przylegającymi do ciała kaftanami chowano perfumowane stożki, które miały maskować nieprzyjemny zapach. Hitem tamtych czasów była wynaleziona w Kolonii Woda kolońska(Eau de Cologne) – alkoholowy roztwór o zapachu kwiatów a także puder zawierający ołowiany pył, który miał nie tylko tuszować mankamenty urody, ale także brud. Wciąż stroniono od wody, natomiast w dobrym tonie było noszenie przy sobie młoteczków do zabijania insektów.

Pod koniec XVIII wieku w końcu coś ruszyło. W Wersalu odnowiono dawno nieużywane łazienki. Pokochano zimną wodę, której przypisywano właściwości ożywiające. Wierzono, że przywraca ciału witalność. Perfumy, które kiedyś walczyły z przykrymi zapachami straciły rację bytu. Najpiękniejszy stał się zapach czystego ciała. Na początku XIX wieku ukuto termin “higiena”, który oznaczał wówczas całość działań sprzyjających utrzymywaniu zdrowia. Za jedno z takich działań uważano dbanie o czystość ciała. T. Gallard pisał: "Dobrze oczyszczona skóra jest bardziej giętka, funkcjonuje i oddycha lepiej, skóra bowiem oddycha tak jak płuca, a sen w takich warunkach daje wypoczynek o wiele bardziej regenerujący, nadając organizmowi nową tężyznę, nową energię". W połowie XIX wieku na szeroką skalę rozpoczęto produkcję mydła, które – choć było znane już na początku naszej ery (jego wynalezienie przypisuje się Fenicjanom, a rozpowszechnienie Arabom) – to było dostępne jedynie dla zamożnych. Zaczęły powstawać podręczniki higieny oraz poradniki zdrowia i urody.

Dziś woda leje się strumieniami. Towarzyszą jej wymyślne mydła, żele, pianki, myjki, gąbki... Firmy kosmetyczne prześcigają się w wymyślaniu receptur, które mogłyby zaspokoić nasze wymagania. Chętnie odwiedzamy salony i ośrodki spa (spa = sanus per aquam – zdrowie poprzez wodę), gdzie dopieszczamy nie tylko ciało, ale i ducha. Higiena staje się sztuką dobrego i zdrowego życia.

Karolina Wojciechowska

Strefa Ludzi z Wartościami: http://www.przeznaczeni.pl
Licencja: Creative Commons
0 Ocena