Tytuł określa pewnego rodzaju teksty, które powstają bez najmniejszego zastanowienia nad tym co się pisze. Sam dobrze o tym wiem, bo pisaniem zajmuje się od 12 roku życia. Niektóre moje teksty wyglądają jakby były pisane na siłę, zaś inne… jestem pod wrażeniem tego, co sam napisałem.

Data dodania: 2018-05-08

Wyświetleń: 717

Przedrukowań: 1

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Pani Bożena Figarska (szkoda, że zakończyła swoją misję), właśnie tak: „Pisane ręką Boga” nazywała pewne swoje teksty, czy nagrania. I właśnie od niej postanowiłem ten termin zapożyczyć.

Zdarza się często, że mam ochotę coś napisać, ale zupełnie nic się nie klei. Piszę na siłę, zdanie nie pasuje do zdania i jest to najlepszym znakiem, że powinienem zostawić pisanie do lepszego czasu. Oczywiście dobrze, że w takiej sytuacji mam jakiś tekst wymagający kolejnego etapu i mam co robić.

Często jednak przychodzi taka chwila, kiedy bez jakiegokolwiek zastanawiania się potok myśli z głowy płynie na papier. Myśl po myśli pojawia się w takim tempie, że aż trzeba notować pewne rzeczy z boku na marginesie lub na kartce, żeby nie zapomnieć jakiegoś detalu. Jest tylko jedna myśl zapisać jak najwięcej słów w krótkim czasie.

Pisząc książki dziele sobie wszystko na kilka etapów. Pierwszym jest przygotowanie. Zanim zaczynam pisać na komputerze lub przepisywać tekst z papieru, najpierw w programie „Word” robię wszystkie ustawienia. Nie wyobrażam sobie pisania bez wyilustrowania strony, czy bez automatycznego dzielenia wyrazów, bez akapitu, czy nagłówka lub numeru strony i tak dalej…,  bo w chwili, kiedy zaczynam pisać automatycznie, raziłoby mnie to czego wcześniej nie dopracowałem. I jako kolejny etap jest zapisanie potoku myśli płynących z głowy. Powstały w ten sposób tekst można już nazwać powieścią, choć do ostatecznej formy jeszcze mu brakuje. Wówczas zostawiam ten tekst. I znowu dzieje się to samo, czasem w środku nocy przychodzi jakby myśl, która się rozwija. Po zapisaniu tej myśli zaczynam rozumieć, gdzie ona najlepiej pasuje i tam ją umieszczam. 

Podobnie jest, że aby zacząć pisać muszę to robić w czystości. Bo wówczas nawet plama na blacie po odbiciu dna szklanki potrafi rozproszyć myśli. Zapalam papierosa, a palę, bo lubię, a nie, bo muszę i zaczynam... coś, o czym zupełnie nie myślę przepływa przez moje ciało. I czy jestem inny niż wszyscy?

Niektórzy stan możliwości pisania bez zastanawiania się nazywają natchnieniem, czego w określaniu powyższego wykluczyć nie można, bo natchnienie pochodzi z jakiegoś źródła. Jest jakieś źródło, w którym powstają myśli. Ktoś, kto nigdy nie pisał lub nie pisał automatycznie, nigdy nie zrozumie takiego stanu. To jest tak jakby chcieć o coś zapytać znając odpowiedź, nie zdając sobie sprawy ze znajomości tej odpowiedzi.

Tak niesamowitego uczucia nie przeżywa się w żadnym stanie odurzenia. Zaś pisanie pod wpływem jakiegokolwiek odurzenia z góry odrzucam. Istnieje jednak coś takiego i nie zostało jeszcze ustalone, czy pochodzi od Boga, czy płynie z naszej podświadomości, czy też z innego źródła. Tak wielu ludzi ogranicza siebie samych, szukając pomocy w swoich problemach nie tam, gdzie należy jej szukać. Bo skoro człowiek powstał z jednej komórki, a potem w jakiś sposób nabawił się czegoś, tak w sposób psychosomatyczny, jak i naturalny, to może tak samo się uzdrowić bez pomocy jakiegoś lekarza. Ogranicza nas tylko i wyłącznie nasz sposób myślenia.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena