Czyli jak nauczyłem się czego nie należy robić w czasie prezentacji od nauczyciela języka polskiego.

Data dodania: 2008-09-24

Wyświetleń: 3403

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Pamiętam jak dziś, kiedy wiele lat temu, w czasach szkoły podstawowej wraz z grupą kolegów przygotowywaliśmy się do akademii szkolnej. Każdy z nas miał wyrecytować wyuczony na pamięć wiersz. Powtarzaliśmy w kółko swoje zwrotki, przekrzykując się wzajemnie…

Przypomina mi się jedna z wielu prób, na których ćwiczyliśmy swoje wystąpienia. Jeszcze słyszę głos nauczyciela, który udzielał wskazówek dotyczących tego, co robić, „żeby się nie pomylić”, kiedy będziemy recytować. Oto jedna ze złotych rad: „Kiedy będziesz mówił i wszyscy będą się na ciebie patrzeć, najlepiej znajdź sobie jakiś punkt na ścianie albo na suficie i wbij w ten punkt wzrok. Dzięki temu nie będziesz zwracał uwagi na reakcje innych i będziesz mógł się skupić na tym, co recytujesz”. Zauważyłem, że i dziś wiele osób występujących publicznie korzysta z tych wysłużonych rad.


Wydaje się oczywiste, że gdy z kimś rozmawiamy, należy poświęcić całą swoją uwagę tej osobie, utrzymywać kontakt wzrokowy. Rzeczą jasną jest też, że w trakcie prezentacji powinno się patrzeć na słuchaczy, obserwować ich reakcje. Niestety, często zdarza się, iż doskonale wiedząc, jak powinniśmy się zachowywać, w praktyce zachowujemy się zupełnie inaczej. Aby nie patrzeć innym w oczy, kierujemy wzrok na ścianę lub sufit, robimy to podświadomie, bo uzyskujemy pewne poczucie bezpieczeństwa, bo możemy uniknąć bezpośredniej konfrontacji. Co ciekawe, często nawet nie zdajemy sobie sprawy z naszego zachowania w trakcie wystąpienia, dopiero obejrzenie nagrania wideo pozwala rzucić światło na pewne rzeczy.

Podsumowując, stwierdzam, że warto zacząć świadomie ćwiczyć nawyk utrzymywania kontaktu wzrokowego ze słuchaczami, ponieważ ma to kolosalne znaczenie dla sposobu, w jaki jesteśmy odbierani.
Licencja: Creative Commons
0 Ocena