Dla brokerów Forex nastały ciężkie czasy. Dostało się właściwie wszystkim, a że propagandowe tuby władzy dmą ile sił, to jeszcze się dostaje. Instytucje, w których stołki rozdawane są nie zasługi, ale za barwy partyjne, trąbią na alarm.

Data dodania: 2017-05-31

Wyświetleń: 1291

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

XTB opinie się sypią – czy już czas uciekać?

Jak XTB opinię straciło…

Jednym z brokerów, którzy mają najwięcej do stracenia, jest XTB. To bardzo popularny broker, który swego czasu jako pierwszy reklamował się nawet w telewizyjnych spotach. Dziś też XTB opinie ma niezłe, ale mimo wszystko nadal jest na cenzurowanym. Za co? Kto wie, może jest za mało „narodowy”, bo dziś, jeśli coś „narodowe” nie jest, to nie ma prawa bytu. Tak się pchaliśmy do UE, tak zabiegaliśmy o wspólny rynek i możliwość prowadzenia działalności gdziekolwiek, że aż zapomnieliśmy, że to działa w obie strony. A dziś XTB, mimo że ma markę zarejestrowaną w Polsce, grozi zabranie uprawnień. Opinia poleciała na łeb, na szyję, ale wcale nie przez to, co broker zrobił, ale przez to, co zrobili ludzie, którzy nadal wierzą, że kapitalizm to taka wersja gospodarki centralnie planowanej, w której największą rewolucją jest pokazanie ministra w kościele, a nie na sesji parlamentarnej. Szlag trafił opinię wypracowywaną latami, bo XTB nie działa od wczoraj – to lata spędzone na wypracowywaniu pozycji, na zdobywaniu klientów i w dużej mierze edukowaniu ich.

Wojna o Forex

Wszystkim brokerom, bo sprawa nie dotyczy tylko XTB, wytoczono dziś wojnę. Na czym ona polega? No to tak w skrócie:

  • brokerzy (XTB jest tutaj jednym z nielicznych wyjątków) to firmy zagraniczne, działające u nas tylko przez sieć;

  • inwestycje na Forex nie podlegają tak ścisłej kontroli państwa, jak lokaty, TFI czy giełda;

  • inwestor sam decyduje o tym, jak i kiedy inwestować.

A zatem:

  • należy inwestorom odebrać prawo do decydowania (w końcu wszyscy to idioci i jeśli nie rezygnują po przeczytaniu, że inwestycja wiąże się z ryzykiem, to znaczy, że są za głupi na Forex, więc i tak nie powinni grać);

  • brokerzy mogą działać tylko, jeśli zarejestrują w Polsce swoje filie (to jeszcze trzeba poczekać, aż nie będzie można kupić niczego na aliexpress, bo to przecież też zagraniczne);

  • a najlepiej wtedy też nie, bo prezes na Forexie nie gra, to i inni nie muszą.

Dlaczego politycznie? Dlatego, że takie decyzje prowadzące do ścisłej regulacji rynku nie mają innego podłoża. W sumie nie wiem, po co to tłumaczyć ludziom, którzy żyją w kraju, który przez 50 lat był zarządzany centralnie i doprowadziło to do katastrofy (tak, właśnie to, a nie Balcerowicz). Najlepszym regulatorem jest rynek.

Czy rynek tu działa?

Forex to dość specyficzny rynek i z pewnością nie nadaje się dla każdego. Tak samo, jak nie każdy może być kierowcą, ale mimo to niektórzy nie dopuszczają tego do siebie nawet po 20 niezdanym egzaminie. No cóż – na Forex przynajmniej nikt nie ginie, a na drogach tak. Panika jest więc niezrozumiała. A jak to wszystko wyglądałoby na wykresach (z góry przepraszam, ale to tak proste, że nie chce mi się ich rysować):

  • początkowo Forex był rynkiem zamkniętym. Uczestników indywidualnych – zero;

  • później powstali pierwsi brokerzy. Ceny wejścia do inwestycji były zaporowe, a sytuacja przeciętnego Polaka niełatwa. Nie było prawie żadnych regulacji nakładających obowiązek informowania o ryzyku, a graczy szybko przybywało;

  • dziś próg wejścia jest niski, za to potencjalne stopy zwrotu wyższe niż kiedyś. Liczba graczy od paru lat jednak się nie zmienia. Jedni odchodzą, inni przychodzą.

A dowodów na to, że zasady regulacji rynku działają, wcale nie brakuje.

  • Dziś brokerzy (wspomniany już XTB zapoczątkował w Polsce tę tradycję) nie konkurują już tylko cenami. Równie ważna jest ich uczciwość, której dowodzi się na różne sposoby, ale to nie czas i miejsce, żeby o tym mówić.

  • Uczestnicy, którzy grają, mimo strat, są świadomi swojej pozycji i często rezygnują po osiągnięciu pewnego progu bezpieczeństwa. O ile o uzależnieniach od hazardu chociaż się słyszy, to nikt się nie uzależnił od Forex.

  • Społeczność internetowa nadgania braki brokerów: pojawiają się niezależne audyty, opinie, testy czy poradniki, co jest najlepszym dowodem działania rynku poza prawami popytu i podaży – kiedy nikt się nie wtrąca to działania uzupełniające.

A więc wniosek?

Regulacje Forex idą w złym kierunku. Tym nie trzeba straszyć (tym bardziej że dziś traci się nie tylko na Forex – traci się prawie na wszystkim), ale o działaniu rynku trzeba uczyć. Oczywiście wprowadzenia bana jest zadaniem łatwiejszym, tylko że do niczego nie prowadzi, a przynajmniej nie tam, gdzie chciałby rząd inspirujący podobne działania.

Brokerzy Forex to w przygniatającej większości firmy, które zajmują się nie tylko handlem walutami, ale także akcjami i setkami instrumentów, które, choć uznane za bezpieczne, odpowiadają między innymi za bessę z 2008 roku. Jeśli więc się czegoś czepiać, to raczej nie Forexu.

Firmy takie jak XTB zainwestowały swoje środki (zgoda, miały je od klientów – tak samo, jak każda firma na tym świecie, nie licząc oczywiście państwowych, które mają środki od podatników, bo niczego sensownego nie produkują i nie mają klientów) w modernizacje platform handlowych, opracowywanie strategii, zabezpieczeń, w edukację klientów, a nie tylko w reklamę. Jasne, że na wszystko można spojrzeć przez pryzmat marketingu, ale ten bywa czasem użyteczny.

Czy już trzeba uciekać?

Szczerze? Trudno powiedzieć. Forex jako rynek na pewno będzie działał dalej i będzie działał dobrze. To na bank. Nie mam pewności, co doradzić klientom brokerów – jeśli pewne planu rządu, MF i KNF-u wejdą w życie, to radziłbym przenieść się np. do XTB. I to nie dlatego, że to taki znakomity broker – po prostu jako firma zarejestrowana w Polsce ma statystycznie większe szanse na ominięcie ograniczeń, które, jak podejrzewam, przynajmniej na początku będą wycelowane w podmioty zagraniczne. A później może stać się wszystko. Osobiście mam nadzieję, że wszyscy pójdą po rozum do głowy i porównają dane dotyczące wydatków na Forex i kredytach mieszkaniowych, które i tak są, wbrew temu, co niedawno powiedział jeden z wiceministrów gospodarki, częstszą przyczyną „niewypłacalności, samobójstw i innych przykrych zajść”. Rynek jest jak ewolucja – sam eliminuje nieprzystosowanych, najczęściej jednak nie robiąc im szczególnie dużej krzywdy. Dlatego uciekać nie trzeba, ale za to doradzam przyszłościowe myślenie i zaplanowanie inwestycji w taki sposób, aby planowane zakusy polityków nie sięgnęły portfela.

Jakie są zagrożenia

Liczne, oj, liczne, a wzmianki o nich pojawiają się w najróżniejszych miejscach, na przykład tutaj, tutaj i tutaj. Poza tym prawie co dnia w prasie czy w sieci można przeczytać o kolejnych planach i pomysłach (pobezmysłach też).

Licencja: Creative Commons
0 Ocena