Od niepamiętnych czasów ludzie zawsze próbują zrewanżować się innym za zło, jakie im uczyniono. Pełni nienawiści szukają możliwości wyrządzenia krzywdy tym, którzy wobec nich nie mieli litości. To podejście wpisało się w zasadzie w kulturę ludzką. Czy przynosi ono jednak pożądane rezultaty i łagodzi powstały wcześniej ból?

Data dodania: 2016-04-08

Wyświetleń: 893

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Pięknym za nadobne?

Oto jest pytanie. I jak to zwykle bywa, opinie na ten temat są podzielone. Tak więc są ludzie skłonni do wymierzania własnej sprawiedliwości, dla której wyznacznikiem i miarą jest wcześniej wyrządzona szkoda, jak i ci, którzy wolą bardziej pokojowe rozwiązania i rozważają użycie innych metod na złagodzenie własnego cierpienia i sytuacji. Powiedzmy sobie teraz szczerze. Z jednej strony nie dziwi chęć zemsty, ponieważ jako istoty emocjonalne bardzo przeżywamy wyrządzone nam krzywdy, co bardzo łatwo powoduje wzrost nienawiści w stosunku do tego, kto sam się jej dopuścił. Z drugiej jednak strony należy zastanowić się nad tym, czy odpłacanie bliźniemu „pięknym za nadobne” jest rzeczywiście rozwiązaniem, które okaże się skuteczne? W dzisiejszych czasach, w których dość często obserwujemy przemoc – szczególnie media się w tym lubują – rozważania nad tym byłyby raczej wskazane.

Czy „pięknym za nadobne” jest dobrym rozwiązaniem na wszystkie problemy?

Moja odpowiedź brzmi: nie – to jest oczywiście tylko i wyłącznie moja prywatna opinia i zawsze to zaznaczam, kiedy poruszam jakiś temat. Dlaczego tak myślę? Ponieważ to rozwiązanie nie przynosi takich rezultatów, jakie powinno. Wystarczy w tym celu przyjrzeć się światu. Przemoc jak była, tak jest. Wojny jak były, tak są. Ludzie jak czynili sobie krzywdę, tak dalej to robią itp. I nieważne czy problem jest globalny, czy też na mniejszą skalę. Ludzie walczą ze sobą tak samo w związkach, pracy, biznesie, jak i na wojnie. A po rozstaniach, zwolnieniach, upadkach i cierpieniach domagają się naprawienia szkód i zadośćuczynienia. W ten sposób pociągają drugą stronę do odpowiedzialności. Oczywiście zadośćuczynienie musi być również „bolesne” – inne rozwiązanie nie wchodzi w rachubę. Jeśli nie jest bolesne, nie jest przecież „satysfakcjonujące”. Tylko jak w taki sposób można stworzyć coś zdrowego i wyzwolić się od powstałego wcześniej bólu? Jak własna nienawiść dodana do nienawiści oprawcy ma przynieść pozytywny rezultat? To równanie nie da wyniku dodatniego. Owszem, zdarza się, iż wyrządzona krzywda przyniosła komuś tyle cierpienia, że osoba, która jej doświadczyła, nie jest nawet skłonna rozważyć innego rozwiązania, jak odpłacić się tym samym co i jej uczyniono lub nawet czymś gorszym. Jednak satysfakcja z takiego czynu jest tylko tymczasowa, bardzo ulotna. To iluzja i daje tylko złudzenie, że „sprawiedliwości stało się zadość”. Co prawda jakiś rodzaj „sprawiedliwości” został wymierzony, jednak ból pozostaje. Chwilowo przytłumiony przez euforię zwycięstwa nad oprawcą i tak wkrótce powróci. Nie zaniknie też szybko albo i w ogóle. Ból będzie człowiekowi towarzyszył tak długo, jak ten będzie nosił w sobie nienawiść.

To co w takim razie robić? Puszczać wszystko płazem, żeby było lepiej? Darować? Pozwolić na jeszcze więcej? Zaznaczam teraz, że nie sugeruję takich rozwiązań i niech nikomu nie przyjdzie do głowy, że do tego zmierzam. Rzecz w tym, że działanie według zasady „pięknym za nadobne” lub „oko za oko” pokazuje tylko, jak bardzo jest nieskuteczne, albowiem skupia się na zaistniałych już rezultatach – i samo w sobie jest także negatywnym działaniem. A czym są owe rezultaty? Wynikiem patologicznych zachowań, które można wyeliminować bądź zupełnie pozbyć się ich z życia. I to nie przemocą. Życie ludzkie i tak jest jej pełne. Przykre jest też to, że mamy media i agresywnych ludzi, którzy propagują działanie według zasady „oko za oko”. Wszystko jest wręcz tego pełne. Wystarczy przysłuchać się temu, co mówią tacy ludzie albo przyjrzeć się niektórym emitowanym programom, albo artykułom w gazetach, w których aż kipi od nienawiści. I tak np. człowiek dzień po dniu ogląda w telewizji programy o tym, jak ludzie sobie szkodzą, jak się nienawidzą i w jaki sposób pociągają się do odpowiedzialności. Przyznać trzeba, że jest to tylko kropla w oceanie patologii. W świadomości ludzkiej zakorzenia się to jednak bardzo mocno. To właśnie dzięki temu ludzie uważają, że jak ktoś podnosi kamień, to trzeba w niego rzucić wcześniej głazem. To nic innego jak zaszczepianie niewłaściwych wzorców. Niestety w czasach, w których wydaje się, iż świat staje na głowie, takie „propozycje” ze strony mediów czy innych ludzi pogłębiają tylko ten patologiczny stan ludzkiej mentalności, prowadząc do przykrych skutków. Dolewają tylko oliwy do ognia. Sycą innych ludzi tanią sensacją i trzeba też przyznać wprost, głupotą. A gawiedź siedzi i ogląda z niemałą uwagą wszystkie te fanaberie. Szkoda, że z równym zapałem ci ludzie czy media nie przedstawiają przykładów i wzorców na to, jak można rzeczywiście rozwiązać problem wzajemnej nienawiści. No właśnie, skoro już jesteśmy przy tym zagadnieniu, to…

…czy istnieją realne możliwości, żeby coś zmienić w tej materii?

Istnieją i zawsze istniały. Tak po prawdzie ludzkość ma w zasięgu ręki rozwiązania na wiele dręczących świat problemów. Np. można zaradzić problemom głodu czy biedy na całym świecie. To nie są żadne mrzonki, tylko właśnie realne możliwości, które można zastosować od zaraz, co udowodnili już w swoich książkach i wystąpieniach ludzie tacy jak Neal Donald Walsch czy Anthony Robbins. Jednak te dywagacje zostawię na inną okazję. Powrócę więc do głównego zagadnienia. Problem nienawiści – jak i odpłacania bólem za ból – musi być rozwiązany tam, gdzie tkwi jego przyczyna. Zmiany należy dokonać zatem nie „na zewnątrz” tylko „wewnątrz”. To zmiana sposobu myślenia i podejścia do życia jako całości. Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że przyczyną są niewłaściwe wzorce zakodowane w ludzkich umysłach. Stąd cała ta „choroba”. Przez to właśnie człowiek XXI wieku zachowuje się nie lepiej niż ten z epoki neandertalskiej – temu przynajmniej można wybaczyć, albowiem żył setki tysięcy lat przed nami, więc sposób, w jaki postrzegał życie, był nieco inny od postrzegania dzisiejszego człowieka, chociaż kto wie? Gdyby ludzi od dzieciństwa uczono szacunku, prawidłowej komunikacji z innymi, okazywano bym im troskę i otaczało miłością oraz pomagało im rozwijać ich osobowość w odpowiednim kierunku to… co by się stało? Coś interesującego. Zniknęłyby praktycznie wszelkie dramaty towarzyszące ludzkości. Po prostu w ludzkiej świadomości nie mieściłoby się to, jak można wyrządzać krzywdę innym, a to prowadziłoby to zaniknięcia „oko za oko” czy „pięknym za nadobne” – byłoby to postrzegane jako postępowanie, które nie przynosi nikomu korzyści. Efekty wewnętrznej przemiany byłyby wprost niewyobrażalne, gdyż w każdej sferze życia człowiek przejawiałby pozytywne nastawienie i takie też byłyby jego wartości, którymi się kieruje. Jednakże zamiast tego ludzie od dzieciństwa oglądają nierzadko rodziców, którzy się kłócą, kłamią, czynią sobie na złość i również się krzywdzą, innych ludzi, którzy robią to samo, oglądają w mediach także obrazy, które budują i utrwalają negatywny wzorzec pt. „Inni ludzie są źli, więc też będę dla nich zły”. Tak „uświadomieni” postrzegają życie. I nie dziwota później, że czynią sobie nawzajem szkodę, nie potrafią przebaczyć czy też zapomnieć, ponieważ tak zostali wychowani. Za to w szale i gorączce próbują unicestwić i ukarać innych wszelkimi możliwymi sposobami. Zemsta jest słodka – oto ich motto. Krąg się zamyka i przemoc pozostaje.

Może więc lepiej pomyśleć o tym, jak zapobiegać pojawianiu się przemocy? Podobnie jak z chorobą, której można zawczasu zaradzić? Co robi człowiek, który pragnie pozostać przy zdrowiu lub do niego powrócić? Zaczyna bardziej dbać o siebie. Podobnie będzie z zapobieganiem nienawiści. Należy zacząć tak się prowadzić w życiu, aby było jej jak najmniej. Możesz zacząć to robić w każdej chwili. Pamiętaj, że każda wielka zmiana zaczyna się na poziomie jednostki, a na świecie jest już naprawdę cała masa ludzi, którzy są zmęczeni wieczną przemocą i nienawiścią, więc może najwyższa pora zwrócić się w ich stronę, zamiast bezmyślnie powtarzać błędny wzorzec i wpadać ciągle w to samo bagno? I nie są to odosobnione jednostki; to są miliony ludzi. Być może przez mgłę utkaną z ludzkiego szaleństwa i nienawiści nie widzisz ich jeszcze, jednak jak zaczniesz ich szukać, to z łatwością ich odnajdziesz.

Uświadom sobie też, że nienawiść nie rozwiązała jeszcze skutecznie żadnego problemu – o tym wspomniała Maya Angelou. Zemsta też niczego dobrego nie przyniesie. Jeśli chcesz widzieć świat w jasnych barwach, naprzód Ty musisz wiedzieć, co dla tego świata jest zdrowe i tym się stać oraz co równie ważne, dać to światu. A czego świat potrzebuje? Więcej zrozumienia, miłości, szacunku i mniej szargania ludzkiej godności. Świat potrzebuje też ludzi, którzy wytyczą nowy kierunek w rozwoju ludzkości. Daj dobry przykład, a wpłyniesz na wiele osób. Następnie te osoby zrobią to dla innych. To efekt domina. Naprawdę warto podjąć się tego zadania.

Zostaw natomiast złych ludzi samych z ich złem. Kiedy zajmujesz się ich złem, wpadasz w ich sidła, z których ciężko jest się wyplątać. Zrozum, że człowiek, który czyni zło, sam sobie szkodzi. W ostatecznym rozrachunku sam sprowadzi na siebie zgubę, a do tego nie będą mu potrzebni ani inni ludzie, ani „sędziowie”. Stanie się to prędzej czy później, jednak będzie miało to miejsce. Lincz i kara nie będą potrzebne, ponieważ nieświadomie sam stanie się swoim oprawcą, kimś, kto zaserwuje samemu sobie smutny koniec. Ty masz inne zadanie. Ważniejsze i przynoszące w ostatecznym rozrachunku same korzyści.

„Oko za oko pozostawia każdego ślepym”

- Mahatma Gandhi

Licencja: Creative Commons
0 Ocena