Są na rynku obuwia sportowego takie marki, które słusznie i nieodmiennie kojarzą się z gwiazdami sportu – dziś nazwalibyśmy ich celebrytami, ale to nie byłoby słuszne, bo ci ludzie są znani nie z twarzy, a z osiągnięć. Mowa tu przede wszystkim o gwiazdach amerykańskiej NBA.

Data dodania: 2015-01-29

Wyświetleń: 2294

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Być jak Jordan – gwiazdorskie buty

Celebrytą być

Jordan czy Kobe – a te dwa nazwiska znane są nie tylko miłośnikom koszykówki, ale także znawcą obuwia sportowego, to nie są gwiazdy w takim wymiarze, w jakim najczęściej tego określenia używa się dziś. To ludzie o niemal niezwykłych dokonaniach, których sportowe wyczyny zdobyły im pokaźną sławę. Zapewne ktoś, kto nie umiałby powiedzieć, na ile i jak długich części dzieli się mecz koszykówki, wiedziałby, kim był Jordan. Nic dziwnego, bo ten człowiek to niemal legenda. Inna sprawa, że i Jordan i Kobe w czasie najpełniejszego rozkwitu ich sportowych karier mieli aż nadto możliwości, żeby przekonać się o tym, co jest w sportowych butach najważniejsze. Wiedza ta razem z miłością do sportu pchnęła obu w stronę projektowania obuwia sportowego (co może nie jest szczególnie ścisłe, ponieważ tak naprawdę obaj byli przede wszystkim doradcami strategicznymi, a nie osobiście projektantami).


Czy Jordany są lepsze?
Na pewno za popularność marki Jordan (a warto dodać, że początkowo był to tylko model Nike, ale to zamierzchła przeszłość, połowa lat 80 ubiegłego wieku) odpowiada nazwisko koszykarza. Kiedy Jordan wziął się za pierwszą parę Nike Air Jordan I, był wprawdzie kimś wyjątkowym, ale jego legenda była niczym w porównaniu z dzisiejszą. Zresztą Jordan nie darzył szczególną sympatią Nike i tylko odmowa Converse i kiepskie warunki finansowe zaproponowane przez Adidas spowodowały, że doszło do rozpoczęcia chyba najbardziej nietypowej, ale i owocnej współpracy w historii obuwia sportowego. Zresztą pierwsza para Air Jordan I została odrzucona – to były kolory diabła i Jordan nie zagrał nigdy w czarno-czerwonych butach sygnowanych własnym logo. Tak zaczęła się legenda Jordanów, ale czy popularność tych butów można wytłumaczyć czymkolwiek innym?
W 2007 roku wyprodukowano Air Jordan XXII – buty, które są nowoczesnym ucieleśnieniem idei całej linii. To prawdopodobnie jedne z najlepszych butów do koszykówki. Stylistyka, nawiązująca do Raptora (choć podobieństwa nie są uderzające, bo jednak zaprojektowanie buta na kanwie samolotu myśliwskiego łatwe nie jest), to esencja Jordanowskiego stylu. Druga rzecz do walory użytkowe. Według wielu osób, dotychczas żadne inne buty nie chroniły równie dobrze kostki zawodnika i to z każdej strony. Wzmocnienia, które w poprzednich edycjach były tworzone z Kevlaru, w AJXXII zostały zmienione na tytanowe, a specjalny projekt pięty służy przede wszystkim ustabilizowaniu stopy. Na pewno są to świetne buty do koszykówki – czy najlepsze? Trudno stwierdzić, ale na pewno zaawansowane, już w chwili rozpoczęcia sprzedaży (za niecałe 300$ od pary) stały się kultowe.


Nie tylko buty
Buty Jordan to tylko najbardziej spektakularny przykład tego, jak na nazwisku jednego sportowca można zbudować markę. W odzieży sportowej podobnych przykładów jest jednak całkiem sporo. Dlaczego uznajemy taką odzież za lepszą? Cóż: raz, że legenda nazwiska robi swoje, a dwa, że najwyraźniej mamy sporo zaufania nawet do „emerytowanych” sportowców, którzy – naszym zdaniem przynajmniej – są w stanie przekuć swoje doświadczenia i wiedzę zdobytą na bieżniach, parkietach, drogach czy czym tam jeszcze, na konkretne technologie, które również i nam pozwolą osiągać życiowe szczyty. Jasne, buty same za nas nie będą biegały, ale mogą dodać skrzydeł i tak samo jest z każda marką odzieży sygnowanej znanym nazwiskiem.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena