Spóźnione nieco dywagacje o polskim kinie offowym na przykładzie "Motóra" Wiesława Palucha. Co ważniejsze w kinie - szczerość, czy pieniądze. Nie tylko dla motórzystów.

Data dodania: 2008-06-22

Wyświetleń: 4025

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Nie ma Boga - jest Motór


Film "Motór" Wiesława Palucha zrealizowany został w 2002 roku. Premierę miał rok później na towarzyszącym FPFF w Gdyni Festiwalowi Kina Niezależnego, gdzie zdobył Wyróżnienie. Potem zdobywał kolejne nagrody: Miś Barejady, Srebrny Zamek festiwalu OFF Cinema, OFFik toruńskiego TOFFI oraz Złoty Jańcio Wodnik przyznawany przez publiczność słupeckich Prowincjonaliów. Swoją premierę na dużym ekranie miał dopiero w kwietniu 2005-go roku. Rok póżniej trafił na DVD.


Film Palucha opowiada grupie kolegów, którzy w latach osiemdziesiątych, w obliczu braku perpektyw, pomysłów na życie założyli sektę-wygłup ..zaczęli czcić motor WSK-ę. Wydzarzenia z tamtych lat zestawione są z czasami współczesnymi. Oto Bazyl( Andrzej Szeremeta) powraca ze swojego miasteczka do Warszawy, gdzie teraz pracuje. Podróż staje się przyczyną powrócenia wspomnieńami do tamtych dni.


Motór jest filmem niebanalnym. Jest świetnym przykładem tego jak wielkie tak naprawdę może byc kino tzw. offowe - spoza głównego nurtu. Świetnie pokazuje, jak mało w filmie zależy od wielkości budżetu, a jak ważne są prawdziwe emocje, realność przedstawionego nam świata. Nie ma znczenia, czy ktoś czcił 'motóra'. Jakkolwiek wydawać sie to może dziwne, ale wierzę i to dużo głębiej w sektę-wygłup w polsce lat 80-tych z filmu palucha, niż to, że w "M jak Miłość" Lucjan Mostowiak zrobił jeden krok do przodu, a dwa w tył. Dla mine to jest większa fikcja, bo oderwana od realiów, nienaturalna, STWORZONA na potrzeby TV, a nie przekazana z pomocą kamery. Może się mylę, może jestem dziwakiem , może coś jeszcze gorszego, ale nie lubie filmów nierzeczywistych, w sytuacji, gdy film stara się wypaść naturalnie, swojsko. Dla mnie liczy się szczerość i autentyczność przekazu. Bez napompowania i wielkich idei. Na ekranie chcę zobaczyć historię, i chcę odczuć ważne emocje. "Motór" mną potrząsnął i pobudził. Sprawił, że zpamiętam go na długo, jako jeden z najlepszych i najważniejszych filmów w życiu. I nie ma znaczenia to, że jeden odcinek " M jak Miłość " ma budżet większy niż niejedna produkcja 'niezależna'. Na szczęście są ludzie którzy potrafią opowiadać historie i nie potrzebują do tego wielkich pieniędzy.


Teraz i na zawsze...Bruuum...!
Nie ma boga! Jest MOTÓR!!!

Licencja: Creative Commons
0 Ocena