Gdy nie masz wyraźnie wytyczonego celu oraz planu działania to tracisz czas, siłę, energię, nerwy i stoisz w życiu w miejscu, motając się to w lewo, to w prawo, stajesz się niewolnikiem okoliczności zewnętrznych. Przeczytaj ten artykuł, wyciagnij jego esencją i weź życie we własne ręce.

Data dodania: 2014-04-30

Wyświetleń: 1649

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Siła planowania i działania

Dziś z wielką przyjemnością przedstawiam wpis mego przyjaciela, zainspirowany historią sukcesu  naszego wspólnego znajomego. Będzie na temat potęgi planowania, działania i konsekwencji. Życzę Ci miłego czytania.

Bohaterem i motywacją dzisiejszego artykułu będzie historia pewnego skromnego bohatera- Marcina, mojego dawnego znajomego, którego spotkałem przypadkiem po blisko 10 latach od ostatniego spotkania.

Marcin- zawsze był człowiekiem ciepłym, skromnym i nieśmiałym. Wspominałem go jako typowego informatyka-człowieka szalenie inteligentnego, z pasją i zacięciem, z zawsze świeżym pomysłem na nowe rozwiązanie, nową determinantę jakiegoś informatycznego zagadnienia. Marcin- domator, kreator nowych elektronicznych idei, bez wątpienia ktoś, kto zasługuje na miano „człowieka z wartością”.

Tak go wspominam. To była jednak tylko jedna strona jego osobowości. Był też nieufny i wręcz zastraszony życiem realnym, dobrze czuł się w świecie wirtualnym, ale w prawdziwym był często odbierany jako freak- dziwoląg. Nie imprezował, nie podrywał kobiet, nie znał ich, chyba, że poznał jakąś przypadkiem na IRC-u na jakiejś luźnej dyspucie na tematy informatyczne. Miał potencjał, ale też blokady socjalne. Wolał zostać w domu i zainstalować system obsługiwany poleceniami pisanymi i uruchomić jakiś świeżo napisany algorytm niż pobawić się weekendowo ze znajomymi. Hmm tak sobie wybrał…

Szkoda, prawda? Mimo wielu namów -nadal siedział przed monitorem i mówił- to daje mi radość…. Czyżby?

Jak to bywa w życiu, które jest tylko projekcją naszych subiektywnych odczuć, drogą wyboru spośród innych- wybranych subiektywnie jako tę najlepszą- nasze drogi się rozeszły.

I całkiem przypadkiem któregoś wieczoru wziąłem gazetę w dłoń i zacząłem czytać o osiągnięciach rodzimych firm, innowacjach etc, zaciekawiła mnie nie wiedzieć czemu nazwa jednej firmy, której nazwy nie powinienem a więc i nie zdradzę, w skrócie – dotacja z Unii, nagroda od prestiżowego magazynu informatycznego, na nagrodzie i wyróżnieniu od Prezydenta Warszawy kończąc- Powiedziałem sobie w myślach- Wow! kontrakt z wieloma firmami na wschodzie, a także wiele inwestycji z firmami zza oceanu (m.in Apple), stwierdziłem, że to niemożliwe i na pewno stało się za sprawą protekcji czy też było sfingowane, gdyby nie nazwisko na końcu artykułu…. Tak, to był właśnie Marcin! Niewiele czekając odświeżyłem wszystkie swoje kontakty (nk, Facebook, tel do znajomych) i udało mi się skontaktować z Marcinem. Był pozytywnie zaskoczony i ucieszony propozycją spotkania, jednak nadmieniał, że jest bardzo zajęty, powiedział, że będzie osiągalny w tym a tym dniu w Warszawie w takich okolicach, pasowało mi to więc czekałem na spotkanie. Kwadrans przed 15, gdy akurat byłem już wolny i posilałem się (nie)zdrowo w McDonalds odebrałem telefon. I stało się, po wielu latach spotkaliśmy się pod hotelem Mariott. Mój dawny kolega przytył, zmężniał i jakoś zupełnie inaczej wyglądał, jak… człowiek sukcesu. Zaprosił mnie do hotelu Mariott na krótką pogadankę przy ciastku i kawie (piwo było akurat niemożliwe )i po krótkiej namowie opowiedział swoją historię. Byłem przeszczęśliwy i zafascynowany opowieścią, pod wielkim wrażeniem drogi jaką przebył by być na liście najlepiej obiecujących, najprężniej działających firm w mazowieckiem, będąc w czołówce firm wyróżnianych przez prezydenta! Byłem nawet można powiedzieć onieśmielony (nota bene też mam swoją firmę i ułożone życie), ale jego historia była prawie że abstrakcyjnym modelem do naśladowania, choć wydawało się, że ociera się o fikcję. Jednak Marcin (Martin wg US )był żywym dowodem na potwierdzenie słów które słyszałem. Był już człowiekiem nie bogatym, ale majętnym, szanowanym i docenianym na całym świecie! To niesamowite- powiedziałem, ale powiedz- jak to możliwe, że zmieniłeś się i nie piszesz już gier komputerowych nocami i jak możliwe, że liczy się dla Ciebie całe życie, tak radośnie całkowicie holistycznie ujęte? Odpowiedział mi krótko- wiesz, po paru latach zauważyłem, że mogę robić to co dotychczas, nie wychylać się i pójść „na etat”, albo… Ułożyć Sobie długoterminowy plan działania, przeanalizować swoje umiejętności i słabsze strony własnego ja i stwierdziłem, że spróbuję. Każdego dnia postępowałem wg wypisanego celu. Zapisałem się na kurs angielskiego, kurs programowania dla zaawansowanych i bez zająknięcia odbywałem każdą lekcję. Napisałem sobie – czego mi brakuje, w czym jestem słaby? I po drugiej stronie kartki -jak mogę to zmienić? Można powiedzieć, że wziąłem byka za rogi i przeciwstawiałem stan obecny wobec wyzwaniom- jeśli nie umiałem tańczyć- zapisałem się na kurs tańca, jeśli nie umiałem prowadzić auta- zapisałem się na dodatkowy kurs doszkalający oraz godziny dodatkowe jazdy w trudnych warunkach oraz jazdy w tzw. rally-crossach! Wiedząc, że nie radzę sobie z poznawaniem pięknych kobiet zapisałem się na jogę, salsę, kurs makijażu i… zacząłem uczyć się obcowania z pięknym kobietami. I wiesz co? – powiedział mi- zauważyłem, że praca, systematyczna praca, albo ogólnie – działanie, ale takie które jest dynamiczne- przynosi efekty. Zacząłem żyć inaczej. Moje życie zmieniło się i wypełniło. Od tej pory dzieliłem czas na naukę, rozwijanie umiejętności oraz rozwijanie swojego wewnętrznego Ja zamkniętego w osobie zamkniętego informatyka. Im większe odnosiłem sukcesy osobiste tym cieplejsza energia ze mnie emanowała, im więcej czasu spędzałem z pięknymi kobietami tym łatwiej i na luzie z nimi rozmawiałem i ogółem- im więcej sobą stanowiłem tym miałem wrażenie- mogę wyżej i dalej zajść. Tak też się stało. Wystarałem się o dotację na innowacyjny projekt który od dawna drzemał w mojej głowie a w międzyczasie na spotkaniu promocyjnym mojej książki (tak, zacząłem pisać książki o wartości rozwoju i wiary) poznałem niesamowitą (choć w tym czasie było takich wiele), cudownie idealną brunetkę która była… po prostu zachwycona, lecz nie książką, treścią, sławą. Ona była zachwycona osobowością, była zachwycona MNĄ. Obecnie jest moją narzeczoną… Tutaj przerwę ponieważ w tym momencie przy stoliku w hotelu o którym wyżej mowa Marcin pokazał mi zdjęcia tej kobiety, hmm a może to była zjawa senna? Zobaczyłem przepiękną kobietę która czule całuje mojego starego znajomego (zdjęcie pochodziło akurat z Florydy, hmm bikini, palmy etc) Ehh, no way! Byłem oszołomiony, niebawem musieliśmy się rozstać ale całą drogę do domu oraz cały wolny czas rozmyślałem o nim, o moim koledze, który odrzucił zachowawcze zachowanie i pozorny obecny komfort swojego życia i postawił nogę na nieznanym polu, po prostu stał się odważnie kroczącym wojownikiem, który chce być szczęśliwym!

Ten właśnie człowiek od wielu, wielu dni inspiruje mnie codziennie, gdy wiem, jaką zmianę przeszedł, jak wiele w życiu osiągnął i to dzięki WŁASNEJ determinacji -uśmiecham się i stawiam go jako wzór i myślę sobie – tak- warto i można osiągnąć cel, nawet dla innych nierealny i wyszydzany, można być na szczycie nawet jeśli dziś jest pochmurnie, można osiągnąć sukces jeśli się go bardzo pragnie i jest to najwyższym celem, najlepszym z możliwych pragnień. On jest na to żywym przykładem! Ja już teraz rozpisuję swój plan działania i grafik na następne dni, a TY? Co teraz zrobisz?…

Pozdrawiam ciepło! D.

Wyciągnij z tego, to co najlepsze dla siebie, zastosuj w życiu i zostaw komentarz. Jeśli podoba Ci się wpis i uważasz go za wartościowy podziel się nim z innymi na Social Media.

Z tego miejsca życzę Ci samych sukcesów

Licencja: Creative Commons
0 Ocena