Zachciało Ci się psa, to teraz cierp! Po pokonaniu schodów (które przez 10kg worek psiej karmy są bardziej strome niż zwykle) i przywitaniu z psem, który zamiast łapy podaje Ci miskę, już wiesz, że Twój głód jest nie ważny, najpierw pies. A więc nasypujesz odpowiednią porcję, której pies nie chce nawet powąchać.

Data dodania: 2014-03-01

Wyświetleń: 1475

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 1

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

1 Ocena

Licencja: Creative Commons

 Czy miałeś kiedyś wrażenie, że Twój pies chce Cię spoliczkować? Czyli o karmach słów kilka.

Patrzy za to na Ciebie z wzrokiem wydającym się mówić: dobry żart, a teraz dawaj tego kurczaka z drugiej reklamówki! Niestety pułki w sklepach uginają się pod ciężarem psich karm i naprawdę można stracić grunt pod nogami próbując wybrać odpowiednią. Czym się więc kierować? Zapytać sprzedawcę? Niestety w większości przypadków lepiej będzie zamknąć oczy i zdać się na ślepy los. Ha! I właśnie z powodu takich sytuacji powstał ten artykuł jak i cała moja strona. Postanowiłem zebrać informacje na temat żywienia „do kupy” przyprawić garścią mojej radosnej twórczości oraz podać Tobie, drogi czytelniku w najbardziej zwięzłej postaci jak to tylko możliwe.

No dobra, kończ te retoryczno-grafomańskie popisy i dawaj jakieś konkrety! – taka myśl już zapewne kiełkuje w głowach tych, którzy jeszcze nie zrezygnowali z dalszej lektury.

A więc konkrety. Interesuje nas skład. Skład i tylko skład. To, czy na karmie napisane jest Premium, Rich, Gold, Promoc… zapędziłem się… w każdym razie to jest nie istotne. Patrzymy ile karmy jest w karmie. Interesuje nas mięso. Prawdopodobnie będziecie zaskoczeni widząc, że karmy wydawałoby się uznanych i poważnych marek mają zawartość mięsa na poziomie…4%! Są to wszelkiego rodzaju „karmy o smaku mięsa” (coś jak wyrób czekolado podobny, pamięta ktoś?;) ). Nie spotykacie? A tak, ponieważ producenci czasem to maskują, i stąd mamy nazwę „chicken flavour”. Ogólnie lepiej unikać, chyba, że zamiast na karmę wolimy wydać pieniądze u weterynarza. Od 15% zawartości mięsa zaczynają się karmy, nad którymi już można się zastanowić, choć wiadomo – im wyższa zawartość mięsa tym lepiej. Są to karmy oznaczone napisem „z mięsem” lub też „bogata w mięso”.

W składzie spotkamy także zboża (im mniej tym lepiej, a jeśli już, to najlepiej pełne ziarno). Zboża to generalnie zapychacz i nie wnosi nic odżywczego.  Zwrócić uwagę należy czy karma zawiera jakiekolwiek witaminy w postaci owoców i warzyw. Pomagają one także w procesie trawiennym.

Oki-doki, więc po przebrnięciu przez skład pozostaje Nam zwrócić uwagę na specjalne potrzeby naszego psa. Najogólniej karmy podzielić można na karmy dla psów zdrowych i chorych. Karmami dla psów chorych nie będziemy się zajmować, ponieważ te należy nabyć u weterynarza, który jest wielokrotnie bardziej kompetentny ode mnie i pomoże wybrać właściwą.

Jeśli pochylimy się nad karmami dla psów zdrowych to one podzielone są ze względu na wiek oraz wielkość pupila. Co do zasady jeśli chodzi o karmy podzielone ze względu na wiek psów:

- szczenięta od 1-12 miesiąca życia, jest wysoko energetyczna i zawiera (albo przynajmniej powinna) kwas DHA, który wspomaga prawidłowy rozwój mózgu;

- psy dorosłe 1-7roku życia psa, jest to podstawowa karma;

- psy starsze powyżej 7 roku życia, przeważnie o zmniejszonej zawartości tłuszczu.

Karmy podzielone są też ze względu na gabaryty zwierzęcia:

- pieski małe, czyli takie od 1-10kg, jest wysokoenergetyczna i granulki są małej wielkości;

- psy średnie, czyli ważące w przedziale 11-25kg, powinna to być karma o uśrednionej kaloryczności i średniej wielkości granulatu;

-i nareszcie psy duże, czyli ważące powyżej 26kg, jest to karma mniej kaloryczna od wcześniej wspomnianych i oczywiście o największym granulacie.

I na koniec pragnę przybliżyć kilka przykładów w jaki sposób producenci próbują powiedzieć Nam, konsumentom półprawdę lub nawet rozminąć się z prawdą dość drastycznie.

Po pierwsze: co faktycznie jest mięsem w karmie? Jeżeli na opakowaniu napisane jest: mięso kurczaka, to świetnie. Jeżeli napisane jest mączka z kurczaka, to już gorzej, ale wciąż można z tym żyć. Bardzo niedobrze jednak, gdy kupiona przez nas karma pod hasłem mięso zawiera mączkę kostną, „produkty pochodzenia zwierzęcego” lub coś brzmiącego równie strasznie. Wówczas przyswajalność białka jest około połowę niższa niż w przypadku mięsa.

Na biało warto zwrócić uwagę także w innym kontekście. Białko po odparowaniu wody z mięsa wynosi około 10-12% wyjściowej wagi. Zdarza się jednak, że producenci podają masę przed odparowaniem wody, która stanowi około 80% wagi. I właśnie wtedy możemy przeczytać, że mięso stanowi 70% zawartości karmy, a białko…30%.

Ostatnim zabiegiem o jakim słyszałem, to próba manipulacji faktami, poprzez rozdzielenie składników, które stanowią jedną grupę. Przykład: zamiast zboże producenci rozbijają tą pozycję na np. mączkę pszenną, pulpę pszenną i kiełki pszenicy. Powodem jest tutaj prawny obowiązek, aby na pierwszym miejscu w składzie karmy podać składnik, który dominuje ilościowo. No, ale przecież nie wypada przyznać się, że karma, to w zasadzie bezwartościowe zboże. No, ale cóż liczy się produkt dobrze sprzedany, a nie dobrze zrobiony, niestety.

Myślę, że ten moment jest najlepszy, aby zakończyć tę pisaninę. Będę bardzo radosny jeżeli moje wskazówki pozwolą komukolwiek na dobranie idealnej karmy dla swojego psa. Dzięki wielkie za pozostanie ze mną do końca tego artykułu.

Licencja: Creative Commons
1 Ocena