Podróżowanie to wielka przyjemność. Jeżeli nie coś więcej. Wędrówki małe i duże kształtują nasze charaktery, światopogląd. Kierunek i sposób jaki wybierzemy dla naszej włóczęgi nie jest bez znaczenia. A czy może być lepszy sposób na poznanie wielu inspirujących miejsc niż z perspektywy końskiego grzbietu?

Data dodania: 2014-01-07

Wyświetleń: 1342

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Najprostsza definicja rajdu konnego to bodaj ta z albumu Marzeny Józefczyk Najpiękniejsze Szlaki Konne w Polsce – „co najmniej dwudniowa wycieczka konna”. Zdaje się ona nazbyt skrótowa. W pojęciu „rajdy konne” bowiem zawiera się właściwie cała turystyka konna, a ta jest bardzo zróżnicowana. Aby pojąć to ciekawe zjawisko, warto prześledzić historię konnych wędrówek.

Rozróżnia się dziś rajdy konne sportowe, nazywane nieraz rajdami długodystansowymi oraz rajdy konne turystyczne. Niewiele mają one już dziś wspólnego, choć można powiedzieć wywodzą się z tego samego źródła – konnicy wojskowej. Kawaleria, jazda lekka lub pancerna zawsze odgrywały ważną rolę w dziejach Europy. Jej atutem, przewagą nad piechotą była szybkość. Wymienić warto choćby działające przez zaskoczenie czambuły tatarskie czy nieuchwytne chorągwie lisowczyków, które w XVII wieku pokonywały nawet sto pięćdziesiąt kilometrów dziennie siejąc chaos na tyłach wroga. Tempo w jakim najlepsze jednostki wojskowe pokonywały teren było podziwiane w całym cywilizowanym świecie. Błyskawiczne działania zaczepne nazywane były zagonami, wypadami czy w końcu rajdami. W czasie pokoju oddziały kawaleryjskie często organizowały rajdy w celach ćwiczeniowych. Wiek XIX przyniósł długie okresy bez walk, kult jednostki, zainteresowanie historią, legendarnymi rajdami konnicy. W 1874 roku węgierski porucznik o nazwisku Zubowitz założył się, że w przeciągu piętnastu dni pokona konno dystans z Wiednia do Paryża. Zakład wygrał a wyczyn był szeroko komentowany w prasie całej Europy. Podobne wyścigi były coraz bardziej popularne wśród oficerów jazdy. Określenie wyścigi wydaje się odpowiednie, czynnik rywalizacji był bowiem decydujący. Można więc tutaj doszukiwać się genezy długodystansowych rajdów sportowych. Pod koniec XIX wieku, na fali modernistycznych haseł powrotu do natury, ludowości zaczęły być organizowane pierwsze podróże krajoznawcze. Były to początki turystyki w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Organizowano rajdy z Krakowa do Zakopanego, z Góry Kalwarii do Warszawy i inne. Pierwsze turystyczne rajdy konne.

Można by powiedzieć, że geneza rajdów sportowych jest wojskowa – a turystycznych, cywilna, mieszczańska. Trzon wydaje się jednak wspólny: być może nieco naiwne wyobrażenie jeźdźców z czasów, gdy człowiek, koń, natura żyli w doskonałej harmonii. Jazda konna jako symbol wolności przewijała się od początku romantyzmu, by wspomnieć choćby wiersz Goethego Laßt mich nur auf meinem Sattel gelten!

Pozwólcie przyzwyczaić mi się do mego siodła!
Zostańcie w waszych szałasach, namiotach!
A ja wyruszę szczęśliwy w szeroką dal,
Nad moją głową tylko gwiazdy.
(...)

Skoro więc koń daje wolność, a wolność to szczęście – komuż możnaby zazdrościć bardziej niż żołnierzom jazdy kozackiej, husarskiej czy tatarskiej? Czytając powieści Sienkiewicza do dziś wielu wzdycha: „Jakie to były piękne czasy; galop po stepach, wiatr we włosach”. Jest to oczywiście olbrzymie uogólnienie. Wyprawy konne mają też inne źródła jak choćby przeprawy górskie czy pielgrzymowanie obok konia. W Rosji XIX-wiecznej koń był raczej kojarzony z ekploracją Syberii, we Francji natomiast późny romantyzm skupiał się na wrażeniowości – a nie historocznym wyprawom wojennym.

Korzenie rajdów konnych są ciekawe także z tego względu, że dziś często się do nich wraca. Na Ukrainie odbywają się rajdy wzdłuż dawnych granic Rzeczpospolitej, w Polsce istnieje Szlak konny 12 Pułku Ułanów Podolskich, we Francji organizuje się przeprawy przez Pireneje drogą pielgrzymkową św. Jakuba, w Ameryce pasjonaci jeździectwa szukają fragmentów marszruty legandarnej wyprawy Tschiffely'ego z 1925 roku. Turystyczne rajdy konne dają nie tylko przyjemność z obcowania z koniem. Można poznać legendarne rasy koni (by wspomnieć choćby hucuły w Bieszczadach, achały-tekińskie w Uzbekistanie, kabardyńce w północnym Kaukazie, araby w Maroko czy konie mongolskie) i różne kultury „od środka”. Łatwiej nawiązać kontakt z dziką przyrodą, gdyż zwierzęta nie wyczuwają zagrożenia ze strony człowieka, gdy ten siedzi na koniu. Można wziąć udział w tradycyjnym spędzie owiec w Argentynie czy przejechać trasę, którą przemierzali lisowczycy pod Chocimiem na Ukrainie. Tam usiąść w zrekonstruowanym siodle XVII-wiecznego husarza, wziąć do ręki pistolet skałkowy, szablę kozacką czy łuk refleksyjny.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena