Podejmując wysiłek zmierzający do osiągnięcia jak najwyższej pozycji w wynikach wyszukiwarek pamiętajmy, że zawsze za słowem czy frazą kluczową stoi człowiek.

Data dodania: 2008-03-31

Wyświetleń: 2722

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Ta krucha i znudzona istota ludzka, która jest zarówno powodem jak i skutkiem całego zamieszania nadaje naszym pozycjonerskim wysiłkom sens. Jednak pełnię szczęścia uzyskamy tylko i wyłącznie, jeśli to co znajdzie, a chcemy żeby to była właśnie pozycjonowana przez nas strona, zaintresowało ją lub jego. Żeby to właśnie tu znależli odpowiezi na nurtujące pytania. Po prostu przeczytali. Żeby dotarło!

I tu pojawia się kluczowa kwestia. Optymalizacja kodu pod roboty, optymalizacja strony pod wyszukiwarki, indeksację, zdobycie pagerank i nieskończenie wielu innych równie ważnych czynników to ważna praca. Ale ile to wszystko jest warte, jeśli po drugiej stronie łącza zdegustowany i spragniony interesującej wiedzy internauta trafia na stronę nie do przebrnięcia dla przeciętnego człowieka? A co dopiero średnio zainteresowanego i do tego w totalnym niedoczasie? Jak wiele stron po otworzeniu na pierwszy rzut oka jest ciekawych, frapujących z pomysłem? Ile niewidocznej acz ciężkiej pracy programistów ukrytej zostaje pod sprytnie działającymi funkcjami, apletami i skryptami? Tyle, że nasz internauta gdzieś został zapomniany w ferworze pracy i walki o najwyższą pozycję w Googlach. I nawet nie chodzi tu usability. Brakuje tu pierwiastka ludzkiego. Czegoś dla internauty. Bo to on jest motorem wszechdziałań i siłą napędową internetu. Końcowym płatnikiem!

Kim jest nasz wymarzony internauta? Czego szuka na naszej stronie i co do niej będzie go przyciągało jak muchę do lepu? Odpowiadając sobie na te pytania poznamy także najważniejszą odpowiedź: co będzie tym lepem. Tą przyciągającą, wciągającą i zatrzymującą substancją każdej strony internetowej. To jej treść!. Obrazki można pooglądać w galerii, jednak czy galeria bez wsparcia opisowego wyróżni się czymś spośród tysięcy innych pokazówek? Darmowe gadżety do ściągnięcia zostaną ściągnięte. I tyle. A nam przecież chodzi o przyciągnięcie i zatrzymanie czytelników - dając im treść. Treść spójną z układem graficznym. Jakże często zdarza się, że to co widać nie idzie w parze z tym co można przeczytać? Narasta dysonans i frustracja. Klient poprostu ucieka z takiej strony i niechętnie (czytaj: wcale) do niej nie powraca. Czy blogi triumfują dzięki szacie graficznej i załączanym bajerom?

Strony korporacyjne, wizytówki firm, sklepy - traktujmy je wszystkie jako wyśmienitą okazję do kontaktu i interakcji z potencjalnym klientam, ale także sposób na budowanie wizerunku i opinii. Nie tylko w wirtualnym świecie. Dlatego tak istotnym jest odpowiednie potraktowanie treści strony. Po za merytoryką i zawartością liczy się ciężar gatunkowy. I to im lżejszy dla pożądanej grupy docelowej tym efektywniejszy. Niedoceniane są wszealkie używane związki frazeologiczne, oraz mniej lub bardziej skuteczne sugestie i perswazje. Ponieważ w wielu momentach nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo sabotujemy skuteczność tekstu używając zwrotów i zdań, które są odbierane przez czytelnika totalnie inaczej niż pragniemy. Jeśli to tylko złe zrozumienie to jeszcze pół biedy. Są jednak takie sformułowania, które pomimo poprawości językowej wywołują długotrwały i zupełnie przeciwny do zamierzonego efekt. Czy możemy sobie pozwalać na takie wpadki?

Kontrola działań SEO (Search Engine Optimalisation) jest jak oddychanie. To naturalne, że upewniamy się czy aby osiągniemy maksymalny efekt. To samo można, a nawet trzeba wykonać dla treści naszej strony. Audyt pod kątem efektywności językowej dla pożądanej grupy odbiorców pozwoli na przeanalizowanie treści pod tym kątem. Odpowie na zasadnicze pytanie, jak nasz wymarzony internauta postrzegać będzie to co spotka na naszej stronie. Jak najprawdopodobniej zrozumie zawarty tam przekaz i czy będzie on zgodny z tym, co planujemy osiągnąć. Jest to niesłychanie istotne dla stron firmowych, gdzie wszystko podporządkowane jest spójnemu wizerunkowi. Gdzie skuteczność nakładów na wykonanie witryny i jej promocję winna przełożyć się na efekty w komunikacji z czytelnikami i klientami. Na konwertowaniu tych pierwszych w tych drugich. I to najlepiej na stałe. Dlatego powierzmy to zadanie osobom do tego adekwatnym. Marketingowcy, którzy także posługują się słowem pisanym są najlepszym rozwiązaniem. Zwykły copywriter nie zawsze wystarcza. Nie chodzi tu tylko o lekkość pióra. Istotna jest analiza odbioru treści. Sposobu jej dekodowania przez internautę. Szczególnie przez pryzmat jego psychograficznego profilu oraz sposobu funkcjonowania ludzkiego umysłu. Bo język dociera do nas na wielu nie zawsze uświadamianych płaszczyznach. Znajomość mechanizmów rządzących rozumieniem i odbiorem oraz funkcjonowaniem ludzkiego umysłu to niezbędne minimum dla właściwej oceny skuteczności tekstu. Także do uzyskania właściwych odpowiedzi na właściwe pytania podczas audytu treści strony internetowej. Aby to co mówimy było zrozumiane zgodnie z intencją i w spójności z całą stroną, wizerunkiem i koncepcją. Bo strony są dla ludzi.
Licencja: Creative Commons
0 Ocena