Pracujesz za dużo i nie masz na nic czasu, nie mówiąc już o gotowaniu i przyrządzaniu prawidłowo zbilansowanych posiłków? Dieta? Nie masz na nią czasu, poza tym jest ich tyle, że nie wiadomo, którą wybrać a żadna nie przynosi zamierzonych efektów?

Data dodania: 2013-03-27

Wyświetleń: 1560

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Dieta zapracowanej osoby

Jeżeli na powyższe pytania odpowiedź brzmi tak, Twój dzień wygląda zapewne następująco.

Wstajesz rano i w pośpiechu wypijasz kawę. Wiadomo, żeby się obudzić!

Poranna toaleta, ubierasz się, przed wyjściem ostatni łyk kawy i...do pracy.

Śniadanie? Nie, nie teraz. Teraz nie masz przecież czasu, a poza tym nie czujesz głodu. Niczego nie przełkniesz!

Docierasz do pracy (nie wiadomo jakim cudem, bo organizm nie dostał paliwa, aby od rana funkcjonować na najwyższych obrotach).

W pracy - kolejna kawa. Musisz się przecież dobudzić. To zrozumiałe.

Po jakimś czasie czujesz, że coś by się zjadło.

Szukasz szybkich przekąsek (zwykle mają baaardzo dużo kalorii), w automacie kupujesz batonika albo w bufecie bułkę z sałatką.

U koleżanki w pokoju podbierzesz ciasteczko albo cukierka (to nic, to przecież tylko jedno), może uda się zjeść jakiś owoc (ale nie masz go, bo przecież nic nie zostało zabrane z domu do zjedzenia w pracy).

Kolejna kawa, bo tak dziwnie chce Ci się spać i spada poziom Twojej energii.

Przed końcem pracy może jeszcze coś skubniesz, ale ponieważ w pracy jesteś w ciągłym ruchu i jest tyle do zrobienia, że właściwie nie myślisz o jedzeniu. Zresztą - nie czujesz głodu.

Zaczyna boleć Cię głowa, ale kolejna kawa trochę pomoże.

Po pracy - zakupy lub spotkanie z koleżanką lub kolegą. Piwo,może kolejna kawa, jakieś ciastko albo fast food.

W końcu późnym popołudniem jesteś w domu.

Ufff! Stres trochę odpuścił, żołądek nie jest już skurczony. Można w końcu jeść nadrabiając zaległości całego dnia.

Teraz czas na Akcję Lodówka!

Zaczynasz przyrządzać coś na ciepło, ale ponieważ czujesz, że umierasz z głodu, jeszcze przed obiadem skubiesz z lodówki wszystko to, co wpadnie Ci w ręce.

W końcu upragniony obiad. Porcja jak dla trojga, ale masz przecież prawo, w końcu to pierwszy posiłek w ciągu dnia.

Wow! Obiad zjedzony. Teraz trochę telewizji, coś do zrobienia w domu.

Ale zaraz! Od obiadu minęły tylko dwie godziny i znowu czujesz głód.

Co się dzieje? Jest już wieczór, a Ty czujesz ssanie w żołądku.

Nie wytrzymasz! Musisz coś zjeść!

Co my tu mamy w naszej lodówce? Plasterek szynki, trochę żółtego sera, może jakaś kanapka lub owoc (O zgrozo! Owoc na wieczór - nie ma nic gorszego!).

Czujesz się ciężko, brzuch jest wzdęty, w brzuchu orkiestra symfoniczna!

W takim stanie i z poczuciem winy kładziesz się spać a następnego ranka powtarza się taki sam scenariusz i koło się zamyka.

Co gorsza, widzisz, że nie mieścisz się w ulubione rzeczy, że waga idzie do góry.

Zaczynasz ograniczać więc porcje jedzenia, w dalszym ciągu nie jesz śniadań, na wieczór tylko owoce i...wciąż nie ma rezutatów.

Jaką dietę więc stosować?

Szukasz rozpaczliwie rozwiązań, bo wizja lata i konieczność założenia letnich ubrań z lekka Cię przeraża?

Opisana sytuacja jest niestety typowa dla większości z nas.

Nie wiemy co i według jakiego planu jeść, jak przyrządzać posiłki, co kłaść na talerz, jak komponować sniadania?

Chcesz o tym porozmawiać?

Licencja: Creative Commons
0 Ocena