1. 4-letni chłopczyk mówi do pani w przedszkolu, która była ubrana w bluzkę na ramiączkach:- Ma pani takie same włosy pod pachami jak mój tata!!!

Data dodania: 2012-11-28

Wyświetleń: 1687

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 5

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

5 Ocena

Licencja: Creative Commons

2. Kiedy byłam mała [ok.3-4 lat] podsłuchałam kiedyś rozmowę kuzynów. Mówili coś o łazience i waleniu konia. Ja, jako mała dziewczynka skojarzyłam oczywiście to z robieniem kupy. Kilka dni później przyjechał do mnie wujek. Poszedł do ubikacji i siedział tam trochę. Po jego wyjściu tata ze śmiechem pyta:

- Coś tam tak długo robił ?

Na co ja za wujka ze śmiechem odpowiedziałam:

- Pewnie walił konia !

Dostałam straszny opiernicz.

3.Historia jak najbardziej autentyczna.

Miałam około 2 latka, jechałam z mamą pociągiem do babci. W ręce miałam lalkę Pipi Lansztrung, która miała dwa kucyki. Przed wyjściem Mama zrobiła mi takie same. Siedzimy w pociągu i mama zagaduje do mnie:

- Zobacz córeczko, ty masz takie kucyki i Pipi ma takie kucyki.

Ja na to bardzo przemądrzałym tonem:

- Bo my mamusiu obie jesteśmy takimi pipami.

Cały przedział wybuchnął śmiechem, a kobieta siedząca obok nas zapluła sobie książkę. Moja mama oczywiście zrobiła się cała czerwona ze wstydu. Teraz jest to bardzo często opowiadana znajomym historia.

4.Mama opowiedziała mi ostatnio zabawną historię. Gdy bylem mały (3 latka) zawsze musiała chodzić ze mną do WC i trzymać mi siusiaka, gdy chciałem siusiu.

Pewnego dnia zirytowana mówi do mnie:

- Synuś nauczył byś się już sam sikać, jesteś już dużym chłopcem

A ja wyprostowałem się założyłem ręce za siebie i dumny jej odpowiedziałem:

- Ja lubię jak mi kobiety trzymają!

5.Jak byłem mały- miałem jakoś 3-4 lata, przyszedł do nas Ksiądz na kolędę.

Chwilę pogadał, poświęcił mieszkanie i zaczyna sobie gadać ze wszystkimi, podchodzę do księdza i nawiązuję z nim taką rozmowe:

J- A ja pana skądś znam...

Ksiądz z wielkim zaciekawieniem odpowiada:

K- Skąd?

Na co ja pewny siebie:

J- Już wiem skąd ja chyba z pana synem do przedszkola chodzę

Ksiądz zrobił się czerwony i wyszedł jak najszybciej z domu... Do tej pory się zastanawiam czy być może to prawda nie była

6.Byłam z tatą (T)i 5-letnim bratem (B) na basenie.

B: Tata, srać mi się chce.

T: Zaprowadzę cię. Ale powiedz to ładniej!

Mały zrobił nonszalancką minę i uniósł mały palec w górę.

B: Ojcze, chce mi się kupĘ (mocno zaakcentowane ę).

Ludzie dookoła umierali ze śmiechu...

7.Bawiłem się z siostrzenicą (prawie 5 lat) w piratów i "walczyliśmy" na kije. Nagle rzuciła we mnie i dostałem w klejnoty. Oczywiście padłem na ziemię i zacząłem zwijać się z bólu. Ona podchodzi do mnie i mówi:

- Chodź, pani ze sklepu zrobi ci loda i przestanie boleć.

Oczywiście chodziło jej o takiego z lodziarni, ale ja nie mogłem wytrzymać ze śmiechu.

8.Ksiądz pyta dziecko 7 sakramentów, dziecko zacina się przy kapłaństwie, więc ksiądz (sporej masy), pokazuje w podpowiedzi na siebie, a dziecko:

- Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu.

9.(K)ubuś (lat 5) wraca z przedszkola i mówi do swojej (M)amy

(K) - Mamo, całowałem się dziś w przedszkolu...

(M) - Tak??

(K) - Tak, z języczkiem...

(M) - A z kim??

(K) (z uśmiechem na twarzy) - Z Marcinem.

10.W tę niedziele poszedłem do kościoła. Po świątyni beztrosko biegał mały, może 5 letni chłopczyk.

W pewnej chwili, gdy wszyscy klęczeli, a spod ołtarza wydobywał się gong, malec stanął w miejscu i na cały głos krzyknął:

- Baza wirusów zotała zkatalizowana (zaktualizowana).

11.Około 2-3-letnia mała pociecha bardzo chciała powiedzieć coś tatusiowi, który akurat przechodził z pokoju do kuchni, nie bardzo zwracając uwagę na malucha. Niezrażona niczym mała zagaduje tatę:

- Tato!

- Tato!

- Tatuś!

- Tatusiu!

- Mirek, kurwa!

12.Pewnego razu (mając lat około 5) wybrałam się z tatusiem na zakupy do biedronki. Kiedy staliśmy przy kasie moją uwagę przykuły paczki kondomów (Conamore),były takie kolorowe i z truskawkami na obrazku. Myślałam ze to gumy do żucia. Wzięłam więc paczkę do ręki i powiedziałam do taty:

- Tato! Tato! Kupisz mi takie gumy?

- Odłóż to - powiedział z burakiem na twarzy.

- Proszę, tato! Podzielę się jedną z tobą...

- To nie są gumy.

- A co to jest, tatusiu?

- To? - zapytał zmieszany - ...to taka trutka na bociany...

13.Mój tato bardzo lubił śpiewać piosenki własnego autorstwa (niezbyt mądre). Jedną z nich śpiewał szczególnie często, dlatego też z łatwością się jej nauczyłam. Warto też dodać, że w tym czasie (miałam 3 lata) uwielbiałam być w centrum uwagi, dlatego też pewnego dnia, będąc z mamą na zakupach, chcą przed dużą publiką pochwalić się tym co umiem stanęłam na środku sklepu i zaczęłam śpiewać "Hej dziewczyny, z Kościerzyny ściągać slipy, przegląd cipy!"

Mama czerwona od razu wyprowadziła mnie ze sklepu.

14.Pojechaliśmy kiedyś, dawno temu z moim bratem (wtedy lat może z 3-4) do zoo, chodzimy powoli dochodząc do miejsca z konikami. Był tam taki jeden malutki - Konik Przewalskiego. Konik mały, ale genitalia ogromne. No i mój braciszek oczywiście już nic innego nie zauważył, tylko właśnie tę część ciała.

- Łaaaaaaaa, tata, ale on ma wielkiego sisiora!!! - wydziera się na cały regulator.

Kupa ludzi od razu szuka skąd pochodzi ten piskliwy głos, my czerwoni ciągniemy go już za rękę, bo wstyd jak cholera, a ten dalej:

- Taki mały koń, a ma takiego dużego sisiora, a ty taki duży i masz takiego małego!!!

Gdybyście widzieli ojca minę.

15.Rzecz dzieje się w kościele. Rodzinka modelu 2+1 z tą jedynką rozpieszczoną jak jasny gwint. Dziecko biega, skacze, wchodzi na ołtarz. Tatuś w pewnym momencie cierpliwość stracił, synka bierze za rękę i powoli wyprowadza z kościoła. Kiedy dziecko znalazło się w punkcie bez wyjścia - tuż przed drzwiami - została mu ostatnia deska ratunku. Chłopiec rozdzierającym, pełnym żalu głosikiem zaapelował:

- Ludzie! Módlcie się za mnie!

16.Zadaniem domowym mojego wówczas 8-letniego syna było napisać jak spędził Wielkanoc. Wypracowanie brzmiało tak: "Wielkanoc spędziłem u babci na wsi. Moja babcia wydrapała mi jajka, co sprawiło mi wielką przyjemność!"

17.Wakacje nad morzem, deszczowy dzień. Moje dzieciaki (wtedy 4 i 6 lat) poznały koleżankę w swoim wieku, więc się nie nudziły. Koleżanka - o uroczym imieniu Sonia - nie mówiła jeszcze "R" - zamiast tego mówiła "J" ("jowej" zamiast "rower" etc.).

Bawili się w koncert: jedno stało na scenie (czyli na krześle) i śpiewało, pozostała dwójka była publicznością i biła brawo. Ja siedziałem obok i czytałem książkę.

Przyszła kolej na Sonię. Weszła na krzesło, ale uznała widocznie, że sama artystka i publiczność to za mało. Zwróciła się więc do mnie, bardzo grzecznie:

- To ja będę śpiewała, a oni będą klaskali, a pan będzie chójem.

...Zajęło mi jakieś trzy sekundy zanim odzyskałem oddech i zrozumiałem, co niewinne dziecię miało na myśli...

18.Pewnego dnia mój [B]rat (3 lata) oglądał Must Be The Music i tam była piosenka pt: "Różowa taczka". Zapamiętał on refren. W kościele padło pytanie do dzieci:

[K]siądz: Dzieci, czy znacie jakieś piosenki?

[B]: Ja znam!

[K]: A mógłbyś nam ją zaśpiewać?

[B]: Ty będziesz moja, ja będę twój, będziemy razem wywozić gnój!

Wszyscy w kościele w śmiech a mama spaliła się ze wstydu              

Tekst przesłany mailem...  nie napisałem ani nie zebrałem tego. 

Licencja: Creative Commons
5 Ocena