To znak tego, jak wielką wagę przywiązujemy właśnie do formalizacji związku i założenia rodziny - nawet w obliczu ciągle zmieniających się obyczajów. Jest jednak zasadnicza różnica między obrządkiem wesela i ślubu dawniej i dziś.
Przede wszystkim wynika ona z tego, że dawniej inaczej wyglądały same małżeństwa i zaślubiny. Traktowano je raczej jako rodzaj kontraktów i więzi biznesowych , który gwarantować miał większą stabilność finansową i profity dla każdej z rodzin. Młodzi małżonkowie niejednokrotnie byli po prostu zmuszani do ślubów i nie mieli ze sobą zbyt wiele wspólnego. W czasach szlacheckich wesele było więc prezentacją zamożności rodziny - a zgodnie z tradycją bowiem przyjęcie weselne organizuje rodzina panny młodej. Dlatego też suknie ślubne, w których występowały panny młode były jak najbardziej strojne i bogate. I nie przypominały wcale tych dzisiejszych. Bardzo często panna młoda ubierała w dniu ślubu po prostu najbogatsze ubrania, które dzieliły między sobą również jej siostry i matka. Były to futra, tkaniny welwetowe czy jedwabne.
Ówcześnie nie było wymogu występowania w bieli. Tradycja ta przyszła do naszego kraju stosunkowo późno. Suknie ślubne przybierały więc różne barwy - zazwyczaj bardzo bogate i wyraziste. Dwoma wyjątkami, których nie można było ubierać była czerń symbolizująca żałobę oraz czerwień - kolor kobiet lekkich obyczajów. Często suknia ślubna była po prostu najładniejszą suknią kościelną ubieraną na niedzielę i święta. Pierwszą kobietą, która na ślubie ubrana była w czystą biel była ponoć Maria I Stuart - choć zachowanie to było dość przewrotne. Biel we Francji tamtych czasów łączona była właśnie z żałobą!