Tradycyjna odmiana Prawa Parkinsona odnosi się do czasu. W skrócie: każde zadanie zabierze Ci tyle czasu, ile na nie przeznaczysz. To samo Prawo Parkinsona - działa również pod kątem pieniędzy.

Data dodania: 2007-12-28

Wyświetleń: 4455

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Tradycyjna odmiana Prawa Parkinsona odnosi się do czasu. W skrócie: każde zadanie zabierze Ci tyle czasu, ile na nie przeznaczysz. To samo Prawo Parkinsona - działa również pod kątem pieniędzy.

Typowa ilustracja: za czasów studiów pewnie udawało Ci się wyżyć za stypendium lub kieszonkowe. Gdy zacząłeś/zaczęłaś zarabiać, to i wydawać też pewnie zacząłeś lepiej: ciuchy, sprzęt, po dłuższym czasie samochód i idące za tym kolejne wydatki: paliwo, opłaty za ubezpieczenie ewentualne naprawy. Później wyprowadzka ‘na własne wynajmowane', potem kupno własnego mieszkania. Po jakimś czasie dziecko... itd.

Wydatki zawsze dorównują zarobkom, czyli Prawo Pareta w pełnej krasie.

Pieniądze: ile masz, tyle wydajesz

Praktyka pokazuje, że czegokolwiek byś nie zrobił z podwyższeniem zarobków to i tak będziesz miał za mało pieniędzy.

Niby z czasem coraz więcej zarabiamy, ale też wydajemy odpowiednio tyle, że przyrostu na koncie nie widać. Jest oczywiście coraz przyjemniej, sprawiamy sobie drobne przyjemnostki, wygody, lepsze wakacje, gadżety. Zapewniamy dziecku to czego potrzebuje by się dobrze rozwijać.

Czy jednak takie balansowanie na granicy 0 PLN na koniec miesiąca to dobra droga (albo na granicy maksymalnego debetu jak niektórzy robią)? Jakie poczucie bezpieczeństwa daje Ci taki stan? Czy jesteś przygotowany na nagłe wypadki i będziesz mógł je sfinansować?

Innymi słowy - czy da się złamać Prawo Parkinsona i zapewnić sobie trochę bezpieczeństwa?


Łamiemy Prawo

Klątwy wydawania wszystkiego co masz, wcale nie rozwiążesz zarabiając więcej (oczywiście nie mówię o przypadkach ekstremalnych, gdy nie ma z czego wyżyć). To kwestia mentalności: tak długo jak będziesz myśleć w kategoriach pełnej konsumpcji - to daleko nie zajedziesz. Znasz zapewne osoby, które nie potrafią utrzymać gotówki w ręku, aż ich pali by wydać na jakieś „arcypotrzebne" rzeczy jak np. sokowirówka, pojemniejsza i bardziej wygadżeciona mp3ka, lepszy sprzęt grający, ciuchy.

Jeśli opanujesz kwestię sensownego wydawania pieniędzy to uporasz się z Prawem Parkinsona. Chodzi o to byś umiał rozgraniczyć wydawanie pieniędzy na rzeczy konieczne i na rzeczy, które są ‘przyjemnościami' i możesz bez nich żyć. Twoim limitem wydatków nie powinna być cyfra 0 na koncie (albo maksymalny debet) - ale założona przez Ciebie kwota, którą chcesz przeznaczać na przyszłość.



Podobnie jak w Prawie Parkinsona w odniesieniu czasu tu również można się uporać w podobny sposób:
1. Określ ile miesięcznie wydajesz i dostajesz

Przyda Ci się zrobienie bilansu Twojego obecnego układu wydatków i wpływów. Możesz posłużyć się sposobem opisanym tutaj lub jakimkolwiek, który da Ci odpowiedź jak wyglądasz finansowo z miesiąca na miesiąc. Ile kasy przeznaczasz na poszczególne konieczne wydatki: obiady w pracy, paliwo, życie, opłaty stałe, rachunki, spłaty kredytów etc. Uwaga: dobrze sprawdź co kwalifikujesz jako konieczne wydatki na życie. Często popełnianym błędem jest wzięcie sum wydawanych w hipermarkecie i wrzucenie tego wszystkiego jako konieczne. W zakupach hipermarketowych na pewno są również rzeczy niezbyt konieczne: jak chipsy, ciasteczka, sześciopaki piwa, deserki etc. Nie wszystko jest niezbędne. Te rzeczy również uwzględnisz -ale nie w tej kategorii ‘niezbędnych'.

Na koniec tej operacji powinieneś widzieć ile pieniędzy Ci zostaje co miesiąc. Jeśli nic Ci nie zostaje, to są 3 wytłumaczenia:

* albo źle kwalifikujesz wydatki ‘konieczne' i za dużo przypisałeś do tej kategorii - czyli nie potrafisz rozdzielić przyjemności od rzeczy niezbędnych

* albo żyjesz ponad stan - i nie możesz się oprzeć wydawaniu pieniędzy na które de facto Cię nie stać

* albo jest bardzo źle i niestety za mało zarabiasz. Tu musisz podjąć radykalne kroki i cos zrobić. Pomysłów jest parę: zaczynając od wnikliwej analizie wydatków i może próbie konsolidacji kredytu, aż po poszukanie lepiej płatnej pracy. Coś zrobić musisz, bo życia pod kreską nie można długo prowadzić.

Zakładam jednak, że po solidnym zbadaniu stanu coś masz in plus.

Teraz zaczyna się to najciekawsze :) czyli łamiemy Prawo


2. Zaplanuj bufor

taki na nieprzewidziane wydatki w miesiącu. Nagły ból zęba, zakup antybiotyków, wymiana czegoś drobnego w samochodzie, wizyta znajomych, spontaniczne piwko ze znajomymi etc. Takie pieniądze powinieneś mieć w zanadrzu, tak byś nie musiał z dnia na dzień żyć w presji, że każda złotówka jest już z góry gdzieś przeznaczona. To by oznaczało, że jesteś bardzo podatny na przewrócenie się na najdrobniejszej przeszkodzie. Przy okazji - ta sama zasada bufora obowiązuje również przy planowaniu swojego czasu. Musisz planować bufory, bo zdarzają się rzeczy nieprzewidziane na które lepiej być przygotowanym: ktoś się spóźni, zadanie się przeciągnie, itd.

Teraz jesteś już przygotowany by spokojnie przeżyć miesiąc. Ten bufor możesz trzymać nawet w skarpecie - ważne byś go nie wykorzystywał na inne cele jak ‘niespodziewane'. Zauważ że jak nie wydasz bufora w tym miesiącu to zostawiasz go na następny - czyli bufora nie ma co rozbudowywać. Bufor ma być jedynie poduchą bezpieczeństwa.


3. Przeznacz trochę wolnych środków na inwestycje

I tu jest podobnie do łamania Prawa dotyczącego czasu: w przypadku czasu sposobem na obejście Prawa było wyznaczanie sobie krótszych terminów na zadania. Tutaj odejmujesz sobie część wolnych pieniędzy i umieszczasz je poza zasięg wzroku i rąk: inwestujesz je. W ten sposób na Twoim koncie zostaje mniej wolnych środków na przyjemności i na ‘pełną konsumpcję', za to zaczynasz obok budować poduchę bezpieczeństwa, która dodatkowo sama pracuje na Ciebie - czyli generuje odsetki.

Najlepszym sposobem jest zdefiniowanie stałego, comiesięcznego przelewu - tak byś mógł zautomatyzować proces i nie musiał o tym pamiętać co miesiąc. Dobrym pomysłem jest posiadanie dodatkowego konta w tym samym banku z którego zbytnio nie opłaca się wypłacać (np. w mBanku emax plus), jakiejś lokaty cyklicznie dokupowanej, bądź programu systematycznego oszczędzania w jakimś funduszu. Zresztą pomysłów jest więcej: ważne by kupować coś bezpiecznego i robić to systematycznie. A potem o tym zapomnieć. Fajnie jeśli określisz też cel odkładania tych pieniędzy: wakacje, jakiś kurs, mieszkanie, 3 miesięczna poducha finansowa na okres zmiany pracy bo chcesz zaryzykować. Dzięki wybraniu celu będziesz mógł wybrać odpowiednie instrumenty finansowe i skalę czasową.


A resztę pieniędzy...

hmmm... to już Twoja decyzja - wydaj, popraw sobie humor. Przecież po to zarabiasz pieniądze by sobie również umilać życie. Nie chodzi o to by żyć w ascezie, czy odkładać wiecznie to co sprawia Ci przyjemność. Później może oznaczać za późno.

Mając tak zaplanowane swoje finanse: czyli na rzeczy niezbędne, na inwestycje oraz przyjemności - będziesz znacznie lepiej czuł się ze swoim portfelem.



W meczu Ty - pan Pareto jest więc 2:0 :)
Licencja: Creative Commons
0 Ocena