Na szkoleniach dla trenerów mówi się o „trudnych uczestnikach” czy „trudnych grupach”, wskazuje się typologie i sposoby radzenia sobie z poszczególnymi typami. 

Data dodania: 2012-04-02

Wyświetleń: 2850

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Nie lubię tego określenia, ani typologii. Początkowo zmieniałam nazwę „trudny uczestnik” na „wymagający”, jednak to też nie jest do końca dobre określenie, bo sugeruje, że jest to uczestnik, który wymaga więcej niż pozostali uczestnicy. Ale po pierwsze więcej czego? No i po drugie więcej niż kto? Więcej niż typowy uczestnik? A kto to jest typowy uczestnik szkoleń? Czy da się określić definicję takiego uczestnika? Moim zdaniem nie. Na każdym szkoleniu są inni uczestnicy – wiek, płeć, doświadczenia, dotychczasowa wiedza czy nawet nastrój, jaki ktoś ma w danym dniu, mogą zmieniać zachowanie na szkoleniu i dynamikę tego, co w trakcie szkolenia się dzieje. 

Moim zdaniem nie ma „trudnych uczestników” ani nawet „wymagających” - są po prostu różni ludzie, różne grupy, ale też różne sytuacje na szkoleniu i właśnie dlatego dobry trener powinien być elastyczny, przekonany o tym, co robi i przygotowany na różne okoliczności.

 

Jest to podstawowe, wyjściowe założenie, z jakim podchodzę do szkolenia. Uzupełniłabym je o kilka dodatkowych elementów, które pomagają mi w pracy:

1. Spodziewam się tego, co najlepsze. - Jestem przekonana o tym, że nawet jeśli ludzie nie przychodzą na szkolenie z własnej inicjatywy (np. są wysłani przez firmę), to czas na szkoleniu chcą spędzić efektywnie. Spodziewam się więc po nich zaangażowania i otwartości.

2. Wiem, co chcę przekazać. - To moim zdaniem bardzo ważne, aby uczestnicy czuli, że trener prowadzi ich w pewnym kierunku, ma ustalone cele, a nie tylko przeskakuje z tematu na temat, bo tak miał ustalone ze zleceniodawcą.

3. Dopasowuję formę i treści do tematu, czasu szkolenia i potrzeb uczestników - Wiem, na jakich szkoleniach sama się nudzę i czasem mówię też o tym uczestnikom. Oprócz tego, że prowadzę szkolenia, często sama w nich uczestniczę. Podczas każdego ze szkoleń nie tylko zdobywam nową wiedzę, ale też obserwuję zachowania, warsztat innych prowadzących i wiem, co to znaczy uczestniczyć w nieefektywnym szkoleniu (jakiś czas temu byłam na takim szkoleniu gdzie treści były niedopasowane do dotychczasowej wiedzy uczestników, informacje przekazane były w sposób mało interesujący i niezachęcający, przez 16 h była to głównie forma wykładu, klikania i omawiania kolejnych slajdów z prezentacji naładowanych danymi, które można spokojnie znaleźć w Internecie lub książkach). Jeśli przygotowujecie szkolenie zastanówcie się w pierwszej kolejności czy sami bylibyście zainteresowani w trakcie takiego szkolenia, a potem pomyślcie, co przyciągnie uwagę, zainteresowanie i zaangażuje określoną grupę uczestników.

4. Jestem elastyczna – oczywiście bez przesady. Jednak jeśli wymaga tego sytuacja modyfikuję odrobinę program. Mam przygotowane dodatkowe zadania lub robię to spontanicznie, bo tego wymaga sytuacja. Czasem zdarza się, że uczestnicy byli już na innych szkoleniach i znają dane ćwiczenie/grę szkoleniową, albo potrzebują zgłębienia tematu. Na takie sytuacje nie zawsze można się przygotować. Przykładowo w czasie, kiedy rozbił się samolot w Smoleńsku prowadziłam szkolenie w Krakowie i na bieżąco musiałam decydować, co robić, aby uczestnikom zapewnić komfort, a wobec zleceniodawcy wypełnić swoje zadanie. Największym komplementem było dla mnie, kiedy pod koniec dnia, jedna z uczestniczek powiedziała, że dzięki mojemu zachowaniu zupełnie zapomniała o tym, co dzieje się na zewnątrz, pomimo tego, że przed południem po dostaniu informacji o katastrofie uważała, że na pewno już się tego dnia nie skupi na treści szkolenia.

5. Na szkoleniach dłuższych (więcej niż 2 dni) proponuję grupie, aby zawarła kontrakt. - Nie jest to jednak kontrakt grupy z trenerem, ale uczestników wewnątrz grupy, umowa między nimi, w jakich warunkach będzie im się dobrze pracowało.

6. Wprowadzam prawo do próbowania i prawo do błędu. - Z mojego puntu widzenia jest to bardzo ważny element, który często proponuję grupom, aby zawarły w kontrakcie. Pokazuję, że na tym szkoleniu uczestnicy mają stworzone warunki laboratoryjne – mogą wypróbować różne zachowania, które może uważają za nietypowe dla siebie. Jest to taki poligon, na którym mogą różne zachowania wypróbować i zobaczyć, jakie spowodują konsekwencje. Wiąże się z tym również „prawo do błędu” czyli zasada, że każdy z nas może się pomylić, zachować się w określony sposób i otrzymać inne skutki, niż się spodziewał. Takie prawa dają większą swobodę w wyrażaniu swojego zdania, przemyśleń, emocji, ale też od samego początku pokazują, że mamy możliwość świadomego wyboru naszego zachowania.

7. Proszę o zaufanie. - Uczestnikami szkolenia są różne osoby, które znają mnie wcześniej lub poznają mnie w dniu szkolenia. Bez względu jednak na to, proszę grupę o zaufanie, jako do trenera posiadającego doświadczenie, który przychodząc na szkolenie, ma intencję tego, aby uczestnicy nauczyli się, odkryli coś nowego i wszystko, co proponuję (w szczególności dziwnie brzmiące polecenia, ćwiczenia, które mogą wydawać się nietypowe) robię z dobrą intencją i w określonym, szkoleniowym celu. I nawet jeśli polecenie wydaje im się dziwne, głupie to proszę o zaufanie mi i spróbowanie.

8. Bazuję na zasobach grupy – czyli ich doświadczeniach, wiedzy, którą (nie boję się tego przyznać) w swoich dziedzinach mają większą ode mnie.

 

Dodałabym do tego jeszcze poczucie humoru (ale nie chodzi mi o opowiadanie kawałów, które nie mają nic wspólnego z tematyką szkolenia, a po prostu umiejętność śmiania się z grupą i doceniania osób, które potrafią rozruszać i rozśmieszyć pozostałych uczestników).

Licencja: Creative Commons
0 Ocena