Delta Okawango jest swego rodzaju fenomenem, rzeka Okavango zamiast płynąć do morza, na przekór naturze wybrała sobie Kalahari.  Powstał w ten sposób idealny ekosystem, skupiający niezliczone ilości ptactwa i liczne gatunki zwierząt, korzystających z obfitych zasobów bujnej roślinności.

Data dodania: 2012-03-14

Wyświetleń: 2262

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 9

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

9 Ocena

Licencja: Creative Commons

Pobyt w Delcie Okawango to coś więcej niż obserwacja zwierząt. Nie spodziewajmy się kolejnego safari. Delta Okawango ma swoisty charakter, jedziemy tam by stać się częścią unikalnego środowiska. Po przybyciu na miejsce cofamy się tysiące lat, żyjemy tak jak nasi przodkowie. Bez sztucerów, pod opieką lokalnego przewodnika idziemy na kilkugodzinne wędrówki. Jedynym środkiem transportu są robione z włókna szklanego, płaskodenne łodzie zwane mokoro.

W mokoro mieszczą się dwie osoby siedzące plus stojący flisak, napędzający mokoro odpychając się od dna długą tyczką. Płyniemy drogą biegnącą przez trzciny i lilie wodne. Po godzinie docieramy do jednej z wysp, rozbijamy obóz w cieniu drzew jackalberry. O godzinie 16.00, kiedy nie jest już tak gorąco idziemy na nasze pierwsze piesze safari. Poza tropami zebr i słoni i kilkoma ptakami widzimy tylko ciekawą roślinność i nowe dla nas krajobrazy. Przed zachodem słońca zatrzymujemy się przy ogromnym, bardzo starym i spróchniałym figowcu. Przewodnik powiedział nam że drzewo ma pięć lat, co wydało nam się trochę dziwne.

Kolejny dzień zaczyna się o wschodzie słońca tropieniem zwierząt. Dzisiaj mamy więcej szczęścia, z daleka obserwujemy stado słoni. Trochę dalej spotykamy stado pasących się zebr. Każdy nasz ruch jest obserwowany przez głowę stada, nie chcemy płoszyć zwierząt, idziemy dalej. O dziwo, zebry zaczęły iść w naszym kierunku. Minęły nas w odległości około 150 m, samiec będący głową stada podszedł jeszcze bliżej i wydawał sapiący dźwięk jako znak że nie jesteśmy tutaj mile widziani. Dochodzimy do kości słonia. Przewodnik mówi nam że był to dorosły samiec, w wieku około 15 lat, normalnie słonie żyją 25 lat. Wydało nam się to dziwne, zawsze myślałem że słonie osiągają wiek do 100 lat, kiedy zrozumiałem że nasz przewodnik wychował się na Okawango, nigdy nie chodził do szkoły. Dlatego powiedział nam wczoraj, że stare drzewo figowe ma 5 lat. Przypomniało mi się opowiadanie, jakie słyszałem w barze w Maun. Kiedy pierwsi Europejczycy pojawili się w Delcie Okawango, podarowali lokalnemu wodzowi parę spodni. Pewnie uznali, że nie jest godne wodza chodzenie w skórzanym fartuchu. Wódz nie miał pojęcia do czego służą spodnie i jak się je używa. Kazał więc młodym pasterzom obserwować obóz białych ludzi i podejrzeć w jaki sposób zakłada się spodnie. Musiała to być zima, bo pasterze widzieli jak biały człowiek przykrywał się kocem, prostował i zginał nogi, zanim wyszedł ubrany w spodnie. Wódz przykazał następnie chłopcom żeby podejrzeli obrzędy związane ze zdejmowaniem spodni. Ponownie, biały człowiek, przykrywał się kocem na łóżku, prostował i zginał nogi i po chwili kładł spodnie obok łóżka.

Wódz za wszelką cenę chciał założyć spodnie, ubieranie pod kocem wydawało się za trudne, dlatego kazał 2 osobom trzymać spodnie, żeby mógł w nie wskoczyć. Następnie dumnie przeszedł się w spodniach przez całą wioskę, ale kiedy tylko wrócił do swojej chaty, ściągnął spodnie i założył skórzany fartuch ponownie.

Resztę dnia spędziliśmy na pływaniu w Delcie Okawango. Pomimo że aż roi się tam od krokodyli i hipopotamów, przewodnicy powiedzieli nam że o tej porze dnia krokodyle odpoczywają sobie leniwie w sitowiu.  Wieczorem po kolacji w blaskach afrykańskiego nieba i ogniska nasi lokalni przewodnicy, tropiciele, flisacy, flisaczki i inne kobiety do pomocy organizują nam występy lokalnego folkloru, tańcząc i śpiewając pieśni plemion z nad delty.

Następnego dnia płyniemy na mokoro do cywilizacji, wracamy do Maun, jedziemy na zwiedzanie Parku Narodowego Chobe.

Płyniemy na deltę OkawangoPiesze safari w Delcie OkawangoKąpiel w Delcie Okawango

Licencja: Creative Commons
9 Ocena