W obszarze rozwoju osobistego przyjęła się w świecie informacja, że tylko 3% (w innej wersji, że tylko 5%) ludzi osiąga swoje cele. To stwierdzenie zostało oparte na pewnych badaniach psychologicznych, które przeprowadzono, a jakże, w USA, bo to tam są pieniądze na tego typu badania.

Data dodania: 2012-01-23

Wyświetleń: 1823

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

W wielkim skrócie: na pewnej uczelni zapytano studentów o ich cele dotyczące pieniędzy i sukcesu oraz zapytano o to, w jaki sposób mają te cele zakodowane. Niektórzy z tych studentów posiadali swoje cele tylko w głowie, inni posiadali swoje cele spisane na kartkach, a jeszcze inni nie posiadali jeszcze żadnych celów. Okazało się, że po bodajże piętnastu latach, tylko Ci z tych ówczesnych studentów odnieśli sukces finansowy, którzy swoje cele zapisali na kartce, reszta z nich nie odniosła sukcesu.

O tych badaniach często wspominają trenerzy rozwoju osobistego. Szukałem intensywnie jakichś szerszych informacji na temat tych badań, ale nie znalazłem, więc trudno mi się odnieść do nich bezpośrednio.

Wiadomo mi jednak, że metodologia badań to nie taka łatwa sprawa, ponieważ na wynik ma wpływ masa różnych zmiennych i najczęściej są to zmienne zakłócające. W przypadku tych badań, dotyczących celów finansowych, takimi zmiennymi zakłócającymi mogło być na przykład to, że na życie każdego z tych 3% czy też 5% ludzi miał wpływ jakiś zewnętrzny czynnik wspomagający, którego nie uwzględniono, np. ktoś objął stanowisko w firmie rodzinnej, które było mu niejako przypisane już podczas narodzin albo ktoś ożenił się bogato. Niemniej jednak osiągnął swój cel :)

Znam ludzi, którzy odnieśli wielki sukces finansowy, nie mając spisanych celów. Po prostu był pomysł, który okazał się nośny finansowo i zrealizowanie tego pomysłu przyniosło im majątek.

Cele są fajne, ale nie można dać się zwariować. Niech przykładem będzie branża MLM, czyli marketing sieciowy. W tej branży każdy ma cel, często nawet zapisany na kartce formatu A4 i przyklejony do sufitu nad łóżkiem i nad lustrem w łazience, aby zawsze mieć swój cel na widoku, jednak jakoś nie każdy go realizuje.

Czyżby zabrakło ludziom wiary w sukces (sic!), a może pobłądzili na drodze do tego celu i stracili azymut?

Nie. Po prostu to jest biznes, a biznes lubi być kapryśny. W biznesie, jakimkolwiek, zarabiają ludzie, którzy mają jeszcze inne cechy, predyspozycje i umiejętności niż tylko i jedynie cel spisany na kartce.

Dowód – jest tylko nieliczna grupa liderów, którzy odnoszą sukcesy w MLM mimo tego, że prawdopodobnie wszyscy wizualizują swój sukces, wierzą w produkt i w firmę, każdy ma cel, często właśnie spisany i każdy ma motywację, ale to nie wystarcza. W tej branży musisz jeszcze umieć słuchać ludzi, umiejętnie rozpoznawać, czego boi się i czego pożąda przyszły prosument. Musisz być empatyczny i umiejętnie rozpoznawać potrzeby.

Oczywiście nie mam nic do branży MLM. Ta gałąź biznesu posłużyła mi tylko za przykład. Osobiście uważam, że marketing sieciowy jest bardzo dobrym sposobem na zarabianie, pod warunkiem, że jest realizowany ze świadomością i rozumem, a nie na emocjach. Przede wszystkim niezbędne jest posiadanie bardzo dobrego i potrzebnego produktu, zrozumienie tej branży i wyzbycie się negatywnych oraz błędnych przekonań. Dopiero wtedy jest to dobry fundament do osiągnięcia sukcesu w marketingu sieciowym.

Wracając jednak do meritum, cel jest ważny i trzeba sobie go wyznaczyć, a potem konsekwentnie do niego dążyć, jednak moim zdaniem, czy będzie on zapisany na kartce, czy też nie, to już jest drugorzędna sprawa. Ważne jest to, aby mieć ten cel ciągle w umyśle, bo tak naprawdę o to chodzi.

Niemniej jednak są ludzie, którym pomaga zapisanie swojego celu na kartce, tacy ludzie potrzebują także planu działania, który krok po kroku, doprowadzi ich do celu. To jest dobre i może pomóc.

Często się zdarza też, że do celu głównego trzeba sobie wyznaczyć kilka podcelów, co może być czasem pracochłonne, absorbujące i w konsekwencji zniechęcające do działań, tym bardziej, gdy okaże się, że zaplanowane działanie przybliżające do celu z jakichś powodów nie doszło do skutku. Rodzą się potem frustracje, obniża się motywacja i wtedy jest już po sprawie.

Jednak nie wolno się zniechęcać, trzeba zachować samodyscyplinę i trzeba stawić czoła przeciwnościom. Trzeba ciągle pamiętać o swoim celu, dlatego też, jak to się kolokwialnie mówi: „musisz wbić sobie cel do głowy” i co najważniejsze – nigdy, przenigdy się nie poddawać.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena