Opowiadanie pt. "Nasza klasa" jest pierwszym odcinkiem internetowego serialu opowiadającego o przygodach Bena i innych bohaterów, charakteryzujących się nietuzinkową wyobraźnią i charakterem. Ich perypetie wciągną nas w świat spisków, zdrady, humoru i przygody. Zapraszam.

Data dodania: 2012-01-23

Wyświetleń: 510

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Ben siedział w swoim pokoju, skubiąc słonecznik. Z głośników dawał czadu Snoop Dog. Zwykły, nudny, szary, przeciętny dzień. Zegar wskazywał 17:26, a kalendarz głosił, że jest wtorek 16 listopada 2011 roku. Z zadumy wyrwał Bena dźwięk telefonu. Podniósł słuchawkę.
- Tak, słucham - zadźwięczał w pokoju barytonowy głos, słonecznik został na fotelu.
- O której godzinie? - spytał, drapiąc się po głowie. Nastąpiła chwila ciszy.
- Skoro to takie istotne, to zajrzę.
Odłożył słuchawkę.
- Co takiego może się dziać ważnego, że muszę tam dzisiaj być? - mówił sam do siebie. Nałożył na siebie kurtkę. Założył plecak, wyszedł i pośpieszył na pobliską stację metra. Ben był drobnym, 28-letnim jeszcze nie mężczyzną, ale już nie chłopcem. Kobiety go uwielbiały, a on był zawodowym łamaczem serc. Nigdy się nie związał z nikim na dłużej niż na jedną noc. Nieszczęśliwym  mężatkom to było w smak, samotne panny szukające królewicza z bajki czekała gorycz porażki i porzucenia.
O 19:30 dojechał do Laststation. Poszedł pod Pałac Head&Shoulders, gdzie przez telefon umówił się z Grayem, kolegą ze szkoły średniej. Gray był również przystojny, kobiety go uwielbiały, a on był zawodowym łamaczem serc…
W szkole średniej byli najlepszymi kumplami. Gray odróżniał się od Bena tylko tym, że zawsze kończył to, co zaplanował. Ben zawsze miał słomiany zapał.
- Cześć Gray, to chyba z osiem lat minęło, jak się nie widzieliśmy, co u ciebie?
- Chodź do mojego Jeepa, wszystko ci opowiem po drodze - odparł Gray.
Jechali około 2 godzin, wymieniając się swoimi historiami.
Wysiedli przed wielką willą.
- Słuchaj Ben, wczoraj na sekretarce odsłuchałem wiadomość od Sary, żebym cię tutaj zabrał. Jak widać, GPS nie zawiódł. Mamy razem czekać na sygnał. Samochód o rejestracji YLS6819 tutaj podjedzie, takiego mamy wypatrywać i poruszać się za nim. Nie wiem, o co tu chodzi, ale z chęcią się dowiem. Lepsze to, niż siedzenie… i pierdzenie.
Tiiiiiiiiii, Tiiiiiiiiii, Tiiiiiiiiii - włączył się alarm  samochodu stojącego z tyłu. Ben spojrzał w we wsteczne lusterko, YLS6819, jak czarne na białym. Żółty mini van ruszył z piskiem opon. Chłopaki, niewiele myśląc, ruszyli za nim. Gdy wjechali na autostradę, w ciągu paru sekund mieli na liczniku 145km/h. Pędzili za żółtym mini vanem, zbliżając się do ciężarówki z ogromną naczepą.
Kurwa - krzyknął Ben - ten żółtek walnie w tył tej ciężarówki.
Nic takiego się nie stało. Ciężarówka otworzyła naczepę i żółty mini van wjechał po podjeździe do środka. W ciągu kilku sekund wyskoczyła z niego dziewczyna, podbiegła do skraju naczepy, machając ręką, żeby jeep zrobił to samo. Przyśpieszyli, wjechali do ciężarówki wcale nie bez strachu i zatrzymali auto. Wjazd się zamknął i nastąpiła ciemność. Siedzieli bez ruchu, nie mając w głowie głębszych myśli. Zapaliło się nikłe światło i wypełniło naczepę.
Puk, puk - zapukała ręka w szybę. Gray uruchomił automatyczne otwieranie szyby.
- Cześć, Sara - pierwszy odezwał się Gray - nie dość, że widzę cię pierwszy raz od 10 lat, to jeszcze w takich okolicznościach.
- Siemano, chłopaki, też się cieszę, że was widzę. Wiecie może, gdzie jedziemy?
- Myślałem, że ty nam powiesz - odezwał się zaskoczony Ben.
Sara również była koleżanką ze szkoły średniej. Mistrzyni w olimpiadach matematycznych. Atrakcyjna, ale nigdy nie zdobyta, urodziwa kokietka uwielbiająca flirtować. Jedna z niewielu dziewczyn, której chłopaki nigdy nie zdobyli.
Ciężarówka zjechała zjazdem z autostrady na DUNDEETREE i skierowała się w stronę VEHICLE OXY. Przyczepa nie miała okien, ale czuć było, jak nabiera prędkości. Szybciej, szybciej, wolniej, wolno, ciężarówką szarpnęło i po chwili silnik ucichł. Drzwi naczepy otworzyły się, ukazując widok zawsze uśmiechniętego Nixa. Ale Nix teraz był raczej zaskoczony.
- Czy stąd można wysiąść? - ukrywał uśmiech Ben - czy to jakieś żarty? Kolejny kolega ze szkolnych murów. Gdzie my jesteśmy?
- Wygląda na to, że w samolocie - odparł Nix.
Cała czwórka stanęła przed naczepą, nie wiedząc, co począć. W ładowni BOINGA 727 stało siedem ciężarówek i dwadzieścia osiem osób, absolwentów klasy 4b ze szkoły średniej im J. F. Marriotta w ONLYYOU. Wszyscy mieli miny, jakby zobaczyli UFO. Nikt nie wiedział, o co chodzi. Ciszę przerwał Saly Packman, wychowawca 4b rocznik 1997.
- No, co wszyscy tacy zdziwieni, lecimy do Europy...

Licencja: Creative Commons
0 Ocena