O tym, że Rysianka jest ciekawym miejscem , zdawałem sobie sprawę nie od dziś. Jednak sami wiecie, że momentami trudno nam się docenia to co jest.... blisko tak.... to co ma się na wyciągnięcie dłoni.... to co tak często  widzimy. Nadchodzi jednakże czas, że życzymy sobie po to sięgnąć. I niespodziewanie jesteśmy zauroczeni.

Data dodania: 2011-12-28

Wyświetleń: 628

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 4

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

4 Ocena

Licencja: Creative Commons

Plan przyjęty, szlak również: Skałka - Hala Boracza - Hala Lipowska - Rysianka - Skałka. Świetna pętla z przerwą na pierogi na Hali Lipowskiej. Góry w wszelakiej postaci mam wpisane w CV. A z tym CV to nie kłamstwo. Gdy poszukiwałem pracy, moje CV pod nagłówkiem hobby miało wpis - góry. Pełen dobrej ufności i zapchanej wyniosłości, pozostałem umieszczony na pośladku (bez uprzedzenia) przez jedną osobę: - Przecież co druga osoba w swoim CV zapisuję, że lubi góry - rzekła. A tak miło żyło się błogiej naiwności, z przekonaniem o swojej niezwykłości... Pani z bloku obok bez wątpienia również ma napisane w CV góry, wszak co weekend jeździ z koleżankami na sąsiedni Dębowiec. W CV góry ma również kierujący quada, który chasa bezkarnie po leśnych szlakach, rozjeżdżając malutkiego robaczka, który z pewnością miał w swoim CV - góry.

Jakby się tak przyjrzeć naszej drodze na mapie to oprócz trzech schronisk, będziemy mieli okazję przejść przez kilka Hal. Inaugurujemy od Hali Boraczej, następnie Hala Studzionka, Hala Redykalna, Hala Skórzacka, Hala Bacmańska, Hala Gawłowska, Hala Bieguńska, Hala Lipowska, Hala Rysianka i Hala Pawlusia. W zasadzie to żadnej dużej górki nie zdobywamy, jeno same hale...A na halach powinny być owieczki! Przynajmniej latem.



Naszą wyprawę rozpoczynamy w Żabnicy Skałce. Niewielki mróz sprawił swoje - czarny szlak na Halę Boraczą wymaga kompetencji ekwibrystycznych. A w moim wieku, bez tego, ani rusz zimą w góry :) Jest niewielkie oblodzenie na ulicy. Co interesujące, jest nawet wiele śniegu. Zima w tym roku się ociąga i tak na prawdę jest to jedno z pierwszych (nie licząc październikowych Tatr) spotkań z Lodowatą Damą. Sam szlak na Boraczą nie jest wymagający, na zaczątku powiedziałbym, że nawet niezajmujący. Jednak wesołe konwersacje, nie wspominam nawet o czym - dlatego na pewno o niczym, absorbują nam czas. Dochodzimy na Halę Boraczą, która pozdrawia nas widokami w stronę Rajczy. Jest jakoś dziwnie pusto, nawet wiatr nie wieje, tylko słychać sielskie skrzypienie śniegu pod naszymi butami. Widać, że sama Hala jest dobrze przewiana, śniegu wiele mniej aniżeli na szlaku. Idziemy zobaczyć do schroniska. Wokół budynku też czas trwa w zawieszeniu. Z lekką niepewnością rozwieramy drzwi prowadzące do wnętrza. Ktoś tu jednak, przeżył ten Armagedon. Jest tu jednak życie! Grzecznie wypytujemy się Pani - Czy możemy wypić własną herbatę. Teraz chyba lepiej się zapytać, bo obce prawa rządzą się w niektórych schroniskach. Kobieta nam odpowiada: - Naturalnie, nie ma problemu. Co do samego schroniska, a w zasadzie samej jadalni, to delikatnie komunikując: nie rzuca na kolana. Miałem odczucie, że czas się tu jednakże zatrzymał, zatrzasnął drzwiczki i powiedział: Mam to wszystko gdzieś! Pozostaję tu na dłużej!

Pani nawet sugeruje nam, przy takiej pięknej pogodzie, abyśmy poszli górą (czyli powiedziałbym, może na wyrost - granią), bo widoki będą piękne. Ciekawostką w budynku są przywarte do tablicy karteczki z rozmaitymi wpisami. Coś w stylu księgi gości, lub facebookowych like\'ów w wersji outdorowej - np. Lubię, bo czas tu wpadł i się zatrzymał. Lubię, bo mogę sobie tu swobodnie zjeść własne kanapki. Można sobie te karteczki poczytać, jednakże fajniejsze znam zajęcia.... Idziemy na szlak. Słońce wychodzi ponad grzbiet, który dzisiaj będziemy zdobywać. Na grzbiecie mieści się pięć szczytów: Redykalny Wierch, Boraczy Wierch, Lipowski Wierch, Rysianka jak również na północnym wschodzie wierzchołek Romanki. Romanka wybitnie opanowała najbliższe przestrzenie. Trochę niechciana, rozłączona przełęczą od Rysianki przykuwa wzrok. Lekki chłód mimochodem hartuje nasze organizmy.



Dochodzimy do rozwidlenia szlaków. Czarny wiedzie pod górę, ma Halę Redykalną (żółty szlak). Zielony dalej trawersuje grzbiet , żeby dołączyć do szlaku żółtego za Halą Bieguńską. Wiodąc się radą pani ze schroniska na Boraczej oraz wcześniejszym zamiarem, podążamy na kluczowy grzbiet. Czym wyżej tym śniegu więcej, ogarniamy także coraz obszerniejszą panoramę Beskidu Śląskiego, a w dali także Beskidu Małego. Pierwszy śnieg zawsze cieszy najwybitniej, sama jego obecność poprawia nastrój. Na przeciw widać Baranią Górę wraz ze Skrzycznym i oddalonym Klimczokiem. Po prawej cały czas towarzyszy nam Sucha Góra. Pojawia się także poszarpaniec, czyli Wielki Rozsutec w Małej Fatrze.

Dochodzimy do żółtego szlaku. Do centralnej grani. Wewnętrzna radość, odzwierciedlona na zadowolonych twarzach. Ukazują się nowe przestrzenie, później okrywają się też Tatry. Na grzbiecie śniegu wiele więcej. Momentami jest porządnie nawiane - brniemy w śniegu do kolan. Odwykłem od tego i troszkę mnie to męczy. Za ciężki jestem na takie manewry :) Otwarte przestrzenie i nader zaskakująco urocze hale, przykryte grubą warstwą śniegu, zauroczyły nawet takiego malkontenta jak ja. Proste drzewa pokryte śniegiem posiadają swój bajeczny klimat. A Cysorkie Tatry w pełnej okazałości... Sam Wielki Chocz ponad chmurami wystawia swój czubek...

Przybywamy na Halę Lipowską, do najlepszego schroniska w Polsce wg czytelników "n.p.m.". Zamawiamy zachwalane pierogi i w dobrych humorach oczekujemy swojego zamówienia. Durne oczy cieszą się jak głupie. W żołądku konwulsje, w ustach ślinociek. Wszystko przez ręcznie sporządzane pierogi z serem i borówkami, a na nich bita śmietanka, borówki i kawałek kiwi. Kulinarnie jestem kupiony przez schronisko na Hali Lipowej... Sama Hala Lipowska znajduje się na zboczu porośniętego lasem Lipowskiego Wierchu albo jak kto woli Lipowskiej Góry (1324 m). Maltretuje nas widokami - panorama Tatr, Małej Fatry jak również Beskidu.



Schronisko na Rysiance jest oddalona od Hali Lipowskiej o około 15 minut drogi z pełnym brzuchem. Rewelacyjne jedzonko bardzo rozleniwia, to niedobre chyba też. Jestem bardziej skłonny ku drzemce aniżeli pieszej wędrówce. Jednakże to chwilowa dolegliwość. Ruszamy na Halę Rysiankę. Szlak kieruje lasem, jednakże gdy dochodzimy do Hali, widoki po raz kolejny powalają na kolana... Są Tatry, jest Mała Fatra, ale jest także na wyciągnięcie ręki Pilsko jak również trochę dalej Babia Góra. Taki mały raj na ziemi. Hala Rysianka jest bardzo rozległa i największa na naszej dzisiejszej trasie. Oj jak ja uwielbiam takie przestrzenie. Do schroniska udajemy się hmmm jakby to zakomunikować tylko na chwilkę....

Licencja: Creative Commons
4 Ocena