Przedstawiam pierwszą część klasycznego kryminału. Akcja rozgrywa się w świecie przyszłości, ale nie jest to science fiction. Uważam, że ludzka natura pozostaje niezmienna od tysięcy lat i w dalekiej przyszłości też zmianie nie ulegnie

Data dodania: 2011-08-04

Wyświetleń: 1755

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Rozdział 1

Robert Quentin, detektyw Centralnego Biura, wysiadł z windy i, jak zwykle, pierwsze kroki skierował do automatu z napojami energetyzującymi.

Centralne Biuro Kryminalne dla Europejskiej Federacji, z siedzibą w Londynie, zatrudniało kilkuset najlepszych detektywów i prowadziło najtrudniejsze sprawy. Przejmowało też śledztwa, z którymi podległe biura, z innych europejskich miast, nie umiały sobie poradzić.

Z koktajlem w ręku podążył do gabinetu szefa.

Oprócz Nata Harrisa w pokoju był jeszcze nieznany mu wysoki, ciemnowłosy mężczyzna o inteligentnych szarych oczach. Na widok Roberta obydwoje podnieśli się z krzeseł.

- Dobrze, że jesteś – rzekł Nat. – Chciałbym abyś poznał pana Michała Dębskiego. To brat Pawła.

Paweł, genialny informatyk, od roku pracował z zespołem Harrisa.

Uścisnęli sobie dłonie. Dębski uśmiechnął się, obrzucając równocześnie Roberta szybkim taksującym spojrzeniem.

- Słyszałeś o zabójstwie profesora Shella w Genewie? – spytał Nat, ledwo usiedli.

- Tak, to ten genialny naukowiec ze Starguardu.  Z wiadomości wiem, że oskarżono jego żonę.

– To oficjalna wersja – powiedział Michał Dębski. - Faktem jest, że nie przeprowadzono rzetelnego śledztwa. Odpowiadam za systemy ochrony zewnętrznej Starguardu. Firma pracuje tylko na zlecenia Głównego Wydziału Bezpieczeństwa Federacji. Dysponuje najlepszymi technologiami i najnowszej generacji rozwiązaniami. Główna linia systemów zabezpieczających na Uranie to dzieło Starguardu. Tylko oni opracowują oprogramowania dla cyborgów.  Mówię o tym wszystkim, aby przedstawić panu tło całej sprawy.  Uważam, że biuro kryminalne w Genewie zbyt szybko uznało Irenę za jedyną podejrzaną, nie badając innych możliwości.

Nat dodał:

- Sprawdziłem wstępnie akta tego śledztwa i uważam, że pan Dębski ma rację. Dlatego prawdopodobnie przejmiemy sprawę. Muszę jeszcze tylko mieć oficjalne potwierdzenie od Jamesa Rossa. To Przedstawiciel Wydziału Bezpieczeństwa. Sprawa dotyczy zabójstwa czołowego naukowca ze Starguardu.  Ross nie dostał jeszcze raportu od genewskiego biura, ale sądzę, że zleci nam przejęcie śledztwa.

- Rozumiem – Robert pokiwał głową.  – Co wiadomo o samym zabójstwie?

- Jeden z domowych androidów znalazł rano Karla Shella z rozbitą głową – wyjaśnił Nat. - We krwi ofiary wykryto zwiększoną dawkę usypiaczy. Ich dom znajduje się na terenie należącym do Starguardu. Wybudowano go specjalnie dla Karla i jego żony.  Ustalono, że tylko oni znajdowali się w domu, gdy dokonano zabójstwa. Karl Shell zginął około pierwszej w nocy.  Wieczorem odwiedził ich asystent i przyjaciel Karla – Bruno Wolf. Wolf zajmował się niektórymi elementami oprogramowań do urządzeń, nad którymi pracował profesor Shell.  Wyszedł o dwudziestej pierwszej, według nagrań z monitoringu.

- Czy znaleziono narzędzie zbrodni?

- Tak. To metalowa prostokątna płyta.  Leżała obok łóżka. Nie było na niej odcisków palców.

- Trochę dziwne to narzędzie – zauważył Robert i spytał - A co mówiła żona profesora?

- Twierdziła, że, po wyjściu Bruna, udali się do swoich sypialni. Rano obudził ją android i poinformował o śmierci męża. Pani Shell stanowczo twierdzi, że jest niewinna. Nic nie słyszała, ani nie widziała nic podejrzanego.

- Skoro są dowody, że byli sami, to chyba wnioski genewskiego biura były słuszne – rzekł z namysłem Robert.

Dębski poruszył się w krześle nie ukrywając irytacji, a Nat dodał szybko:

- Sam wiesz, jakim łakomym kąskiem dla przestępczego świata są cyborgi, a wiele projektów Karla Shella miało znaczenie strategiczne.  Biuro w Genewie w ogóle nie zbadało sprawy pod tym kątem. Zresztą sam się przekonasz, gdy zobaczysz akta śledztwa, że nie zostało prawidłowo przeprowadzone. Szczerze mówiąc, to jedno z najłagodniejszych określeń, jakie przychodzą mi do głowy. I jestem pewien, że oficjalne potwierdzenie przejęcia śledztwa to czysta formalność.  Uprzedziłem laboratorium i patologię.

Dębski zwrócił się do Roberta:

- Wiem, że jest pan jednym z najlepszych detektywów w Centralnym Biurze. Dlatego cieszę się, że to pan przejmie śledztwo.

- Jak dobrze znał pan Karla Shella? – spytał Robert.

- Irenę i Karla znałem od lat. To moi przyjaciele. Będę z panem całkiem szczery. Detektywi z genewskiego biura mieli podstawy, aby podejrzewać Irenę o to zabójstwo.

Robert poprawił się w krześle i pochylił w kierunku Michała, słuchając z uwagą.

- Irena i Karl już od dłuższego czasu mieli problemy – wyznał Michał. – I nie stanowiło to bynajmniej tajemnicy dla ich znajomych i przyjaciół.

- Jakie problemy?

- Irena była od Karla o wiele młodsza. Na początku byli chyba nawzajem sobą zafascynowani. Krańcowo się różnili.  Karl – genialny i sławny naukowiec.  Irena to jakby istota z innego świata, romantyczna, zagubiona.  Nie rozumieli się nawzajem.

- To chyba za słaby motyw do dokonania morderstwa i to tak brutalnego. – zauważył Robert. - Nie było poważniejszych poszlak?

- Były, niestety. Wysokie ubezpieczenie Karla na wypadek śmierci. Także od Starguardu Irena otrzymałaby sześciocyfrowe odszkodowanie, gdyby jej nie oskarżono.

- Czy w grę mogła wchodzić inna kobieta lub inny mężczyzna? – dociekał Robert.

- Słyszałem jedynie plotki o Karlu i doktor Kristinie Witt – niechętnie przyznał Michał. - Kristina kieruje laboratorium głównym Starguardu.  Nigdy Karla o to nie pytałem, nie lubię się wtrącać w czyjeś prywatne życie.

- Czy pani Shell mogła o tych plotkach wiedzieć?

Michał wzruszył ramionami.

- Nie mam pojęcia.  Z tego, co wiem, genewskie biuro nic w tej kwestii nie ustaliło. Opierali się głównie na fakcie, że w chwili zabójstwa Irena i Karl byli sami. Sama Irena nigdy nic mi nie wspominała.

- Gdzie przebywa obecnie pani Shell?

- Jest w swoim domu – wyjaśnił Michał. – Ich dwa androidy zostały dezaktywowane i zastąpione androidem policyjnym.  Irena może bez przeszkód poruszać się po domu i w obrębie do stu metrów na zewnątrz. Gdyby oddaliła się na większą odległość, bransoleta na jej ręce natychmiast wyśle sygnał do androida.

- Pan uważa, że pani Shell jest niewinna - upewnił się Robert.

- Tak – powiedział Michał zdecydowanie. - Nie potrafię sobie wyobrazić Ireny rozwalającej komuś głowę. To najłagodniejsza osobą, jaką znam. Musi być inne wyjaśnienie. Jestem pewien, ze pan je znajdzie.  Na mnie może pan liczyć - dodał. -  Proponuję, aby zamieszkał pan u mnie. Podobnie jak Shellowie, mam dom na terenie należącym do Starguardu.

- Chętnie skorzystam z pana propozycji - rzekł Robert i spytał zaciekawiony - Dużo tam jest takich domów?

- Tylko trzy, Shellów, Bruna Wolfa i mój. Reszta personelu mieszka w genewskich wieżowcach.

- Powiadomię pana, gdy formalnie przejmę śledztwo – powiedział Robert.

- Wracam dzisiaj do Genewy – odparł Michał – Czekam na pana.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena