Recenzja komedii historycznej "Operacja Dunaj" w reżyserii Jacka Głomba. Film opowiada o inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w 1968 roku.

Data dodania: 2011-06-16

Wyświetleń: 1255

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

“Operacja Dunaj” to polsko-czeska komedia historyczna, nakręcona w 2009 roku przez Jacka Głomba. Tematyka filmu, jak nietrudno odgadnąć, obraca się wokół sierpnia 1968 roku, kiedy to wojska Układu Warszawskiego - w tym Ludowe Wojsko Polskie - zaatakowały Czechosłowację w celu ukarania jej za demokratyczne reformy zwane praską wiosną. W komedii występują zarówno aktorzy polscy, jak i czescy, poza tym pojawiają się dialogi wypowiadane w obu słowiańskich językach. Gwiazdą filmu jest Jiri Menzel - sławny czeski aktor i reżyser, który w latach sześćdziesiątych otrzymał Oscara za film pt. “Pociągi pod specjalnym nadzorem”.

“Operacja Dunaj” rozpoczyna się od alarmu, który zrywa na równe nogi polskich żołnierzy i zmusza ich do stawienia się w jednostce wojskowej. Został bowiem wydany rozkaz, z którego wynika, iż polscy wojskowi mają wziąć udział w inwazji na sąsiednią Czechosłowację, rzekomo zaatakowaną przez Teutonów (Niemców). Wkrótce żołnierze LWP, w tym główni bohaterowie - załoga zasłużonego czołgu Biedroneczka - ruszają na Czechosłowacką Republikę Socjalistyczną. Droga jest długa i niełatwa.

Bohaterów komedii od początku prześladuje pech: stara i doświadczona Biedroneczka sprawia wrażenie uszkodzonej, a sami żołnierze nie znają drogi do Pragi. Te dwie rzeczy, połączone z przyśnięciem wojskowych w czołgu, doprowadzają w końcu do nieszczęścia - Biedroneczka całkowicie zbacza z kursu i uderza w ścianę czeskiej gospody, w której właśnie trwa przyjęcie połączone z rozmowami na tematy polityczne. Czesi są przerażeni i zbulwersowani wydarzeniem, które jawi im się jako atak obcego wojska na ludność cywilną. Nic więc dziwnego, że odnoszą się do Polaków z ogromną pogardą i próbują ich wygonić z karczmy.

Szybko okazuje się, iż żołnierze Ludowego Wojska Polskiego nie mogą opuścić tego miejsca, albowiem Biedroneczka jest kompletnie popsuta. Polscy wojskowi - głodni, zdezorientowani, pozbawieni pieniędzy i kontaktu z dowództwem - dochodzą do wniosku, że są zmuszeni pozostać na jakiś czas w gospodzie. Jednak, aby móc zrealizować ten pomysł, muszą przekonać do siebie nieufnych i obrażonych Czechów. Droga do czeskich serc okazuje się równie niełatwa jak droga do samej Czechosłowackiej Republiki Socjalistycznej. Mieszkańcy CSSR zgadzają się wprawdzie na pozostanie Polaków w gospodzie, ale zmuszają ich do pracy i pozwalają sobie na złośliwości względem nich.

Wraz z upływem czasu żołnierze polscy przekonują się do czeskich cywilów, a czescy cywile - do żołnierzy polskich. Dochodzi nawet do romansów między mężczyznami z PRL a kobietami z CSSR. Trzeba jednak podkreślić, że polskie dowództwo doskonale wie o zaginięciu Biedroneczki z załogą i że wysłało na ich poszukiwanie Czesia i Czesię - małżeństwo oficerów. Mąż i żona, którzy jeżdżą po Czechosłowacji w poszukiwaniu zaginionych żołnierzy, przeżywają wiele zabawnych perypetii, będących drugim wątkiem opowieści.

“Operacja Dunaj” bez wątpienia jest filmem pomysłowym, śmiałym oraz szokującym. Nakręcenie lekkiej komedyjki o tragicznym wydarzeniu sprzed 41 lat, i to przez przedstawicieli obu państw - atakującego i atakowanego - to rzecz niesłychana. Produkcja Jacka Głomba ma zdecydowanie pozytywny wydźwięk, a jej celem jest przełamanie bariery dzielącej dwa słowiańskie narody od czasu tytułowej operacji “Dunaj“. Polscy i czescy widzowie mają, tak jak bohaterowie, spojrzeć na siebie łaskawszym okiem, wzajemnie się zrozumieć i obdarzyć przebaczeniem. Chodzi bowiem o to, aby ludzie nauczyli się odróżniać sprawy polityczne, dziejące się ponad głowami obywateli, od stosunków interpersonalnych między samymi obywatelami.

Idea bardzo piękna, ale nie zmienia ona faktu, iż “Operacja Dunaj” - sama w sobie, jako dzieło filmowe - jest niewiarygodnie słaba. Film jest nieudolnie nakręcony, gra aktorska (o ile można nazwać to “coś” grą aktorską) stoi na bardzo niskim poziomie, fabuła razi naiwnością, infantylizmem i prymitywizmem. “Operacja Dunaj” nie posiada żadnej wartości intelektualnej, nie zawiera inteligentnego, wysublimowanego humoru, nie przekazuje widzowi szerszej wiedzy historyczno-politycznej i nie skłania do głębszych refleksji. Nic z niej nie wynika, nawet rodząca się przyjaźń polsko-czeska jest przedstawiona w sposób nieprawdopodobnie powierzchowny.

Postacie, szczególnie grane przez aktorów polskich, są płytkie, nudne, bezbarwne i nieciekawe - nie ma nikogo, kto mógłby zachwycić, zaintrygować lub wzruszyć odbiorcę. Z komedii Jacka Głomba nie dowiadujemy się, jak wyglądała tytułowa operacja “Dunaj”, bo widzimy prawie wyłącznie czechosłowacką gospodę i dowcipkujących w niej bohaterów. Produkcja nie daje nam również okazji do zapoznania się z klimatem drugiej połowy lat sześćdziesiątych XX wieku, bo i klimatu nie ma w tym filmie za grosz.

Cała komedia sprawia wrażenie nakręconej na siłę propagandówki, będącej ukłonem w stronę aktualnej (2009 rok) polityki Polski i próbą podmurowania przyjaźni Rzeczpospolitej Polskiej z Republiką Czeską. “Operacja Dunaj”, zupełnie jak Prawo i Sprawiedliwość, dąży do polsko-czeskiego pojednania, a jednocześnie utrwala najgorsze stereotypy dotyczące narodu rosyjskiego. Twórcy filmu byli w stanie pokazać, że Polacy to nie urodzeni najeźdźcy i oprawcy, tylko ludzie z uczuciami i poczuciem humoru. Nie byli jednak w stanie zastosować identycznego zabiegu wobec Rosjan - ci są przedstawieni w sposób jednoznacznie negatywny, film nawet nie próbuje ich zaprosić do dialogu ze stroną polską i czeską.

“Operacja Dunaj” sugeruje, że Polak niekoniecznie musi być zły, ale Rosjanin - już tak. To bardzo niesprawiedliwe i krzywdzące dla naszych braci z Europy Wschodniej, którzy są takimi samymi Słowianami jak my i Czesi. Naród rosyjski absolutnie nie jest gorszy od innych - owszem, polityka ZSRR była niewłaściwa, jednak nie wolno utożsamiać rządu jakiegokolwiek państwa z jego obywatelami. Czyż nie takie jest przesłanie “Operacji Dunaj” w odniesieniu do relacji polsko-czeskich? Myślę, że po obejrzeniu komedii Jacka Głomba wielu Czechów spojrzało na Polaków życzliwszym okiem. Dlaczego my, Polacy, nie mielibyśmy spojrzeć w ten sam sposób na Rosjan? Przecież to też są ludzie, a na dodatek Słowianie!

“Operację Dunaj” można polecić tylko ze względu na garść zabawnych dialogów i ciętych ripost, które pojawiają się zwłaszcza w pierwszej części produkcji. Oprócz tych odzywek i paru aluzji artystycznych (np. do filmu “Zaginiony w akcji”) nie ma w komedii Głomba absolutnie nic interesującego. Polsko-czeska produkcja na pewno nie zadowoli ludzi wymagających, skłonnych do refleksji i rozmiłowanych w inteligentnym humorze. Może za to zachwycić koneserów tanich komedyjek obfitujących w prymitywne żarty i sceny erotyczne na bardzo niskim poziomie.


Natalia Julia Nowak,
16 czerwca 2011 roku


Licencja: Creative Commons
0 Ocena