Wiele osób marzy o zrobieniu kariery. Czy wszyscy szczerze, czy też może część z nas uważa, że tak po prostu trzeba? Warto się czasem na chwilkę zatrzymać i nad tym zastanowić.

Data dodania: 2011-04-14

Wyświetleń: 1613

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Najlepiej zacznij ją robić już w podstawówce. Ucz się dobrze albo zostań sportowcem. Potem szkoła średnia. Wybierz ją z głową. Wybierz taką, która przygotuje Cię do egzaminu na renomowaną uczelnię. Na tejże, oprócz studiowania oczywiście, zrób jeszcze milion kursów i naucz się trzydziestu języków. Zaraz potem podyplomówka. Może być na zachodzie. Aha! I nie zapomnij żebyś miał coś jeszcze w papierach o wolontariacie. To podobno nieźle wpływa na odbiór twojego CV przez Panią Dyrektor Działu Personalnego w Twojej przyszłej pracy. I jeszcze coś o grach zespołowych, bo wiadomo: korporacja to niby że zespół.

I już jesteś przygotowany, by z uniesioną głową ruszyć na podbój świata. Tylko, że pewnie go nie podbijesz.

Przeprowadzisz się do dużego miasta. O ile jeszcze w nim nie mieszkasz.

Przebrniesz przez okresy próbne.

Już jesteś prawie na szczycie. Zarabiasz kupę kasy. Kupiłeś niezłą brykę. Fakt, część tego zakupu musiałeś skredytować. Ale przecież to normalne. Inaczej byś jeździł starym gratem. Masz w końcu własne mieszkanie, a może nawet dom. Pod hipotekę - wiadomo. I jest fajnie. Tym bardziej, że stać Cię, mimo wszystko, na gadżety, ciuchy, alkohol w knajpie z kolegami, czasami obiad, z piękną prawie już znajomą,  w restauracji. No i oczywiście urlop. Zimą narty we Włoszech, a latem może Tunezja, a może Meksyk? Super! Jesteś gość!

Oczywiście istnieje kilka drobnych niedogodności. Największą z nich jest oczywiście praca, która zabiera Ci co najmniej pięć razy osiem godzin tygodniowo. Plus nadgodziny. Wiadomo - trzeba. W końcu jesteś trybem w tej maszynie i trzeba się wzajemnie wspierać. Ale za to zawsze kilka złotych ekstra wpadnie.

Również nie bardzo komfortowe jest to, że jedziesz do tej pracy godzinę. I tyle samo wracasz. No ale zawsze godzinka, czy dwie, wolnego wieczorem zostaje. Można film w telewizji obejrzeć.

No i zakupy. W weekend oczywiście. W tygodniu niestety nie ma czasu. No, ale po kupieniu wszystkich bułek i domestosów zostaje jeszcze parę chwil na centrum handlowe i kino. A wieczorem - wiadomo imprezka.

W niedzielę kac i telewizja.

Plany są napięte, ale dajesz radę.

Potem dochodzi jeszcze kilka obowiązków, bo żona, bo dzieci, bo pies...

I sam rozumiesz, dzieci muszą zacząć wcześnie karierę. Już w podstawówce najlepiej... I koło się zamyka.

Potem masz emeryturkę. Plus drugi i trzeci filar. Teraz, to możesz podróżować i wypoczywać. Możesz poszaleć! Zasłużyłeś! 

Ale nie zdążysz, bo właśnie umarłeś...

I co? na pewno chcesz tak żyć? Czy nigdy nie czułeś, oglądając wyluzowanego snowboardzistę na Extreme sport, lekkiego dreszczu na środku pleców? Czy nigdy nie myślałeś, że można inaczej?

Nie, nie zostaniesz już tym wyluzowanym kolesiem z Extreme sportu. Ja też już nie zostanę. Za późno, niestety... Ale można zrobić w życiu wiele innych rzeczy, dzięki którym będziemy wolni jeszcze przed emeryturą.

Na pewno kimś tam, kiedyś, chciałeś zostać. Może pisarzem? Rzeźbiarzem? Artstą fotografem?

Ja miałem 33 lata, gdy to zrozumiałem. Oczywiście, zajęło mi to jeszcze "chwilkę", nim moje życie zaczęło wyglądać tak, jak sobie życzę.

Kiedy Ty się obudzisz? Czy zdążysz?

Życie jest zbyt krótkie, żeby podążać zawsze tylko jedną, jedynie słuszną drogą. Trzeba próbować i walczyć. Pewnie też trzeba czasem upaść. Ale zawsze możesz się otrzepać i iść dalej. Dasz radę!

I pamiętaj, że i tak, nie spotka Cię nic gorszego, niż Twoje dotychczasowe życie.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena