Dalszy ciąg o subiektywnym rozumieniu nudy w motoryzacji. Pewnie jeszcze nie raz wrócę do tego tematu, bo niektóre rzeczy naprawdę mi się nie podobają. Moje prawo...

Data dodania: 2011-04-08

Wyświetleń: 1305

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Nie powiedziałem tego wyraźnie poprzednio, więc powiem to teraz. Nie oceniam ludzi po tym, czym jeżdżą, a to co napisałem opiera się na obserwacjach z ulicy i spod marketów. Jest tylko moim zdaniem i cieszę się że macie inne, bo na tym właśnie polega dyskusja, że jej strony mają różne zdania.

A więc po kolei. Jestem zachwycony tym, co piszą Panie. Widzę, że to chyba one w dzisiejszych czasach jeżdżą czymś oryginalnym. To one mażą o Mustangach i podobają im się wielkie SUV-y. Brawo drogie Panie! Od dawna uważam, że to kobiety poprowadzą w przyszłości ten świat. Swoją drogą Kobiety w wielkich i mocnych samochodach wyglądają wspaniale! Skupię się w najbliższym czasie na obserwacji „kobiecej” motoryzacji i niebawem coś o tym napiszę. I czuję, że to będą spostrzeżenia miłe.

Ktoś zapytał o Renault Thalia. Biję się w pierś, że nie wspomniałem o tym „czymś”. Rzeczywiście nie można zapominać o tego typu kuriozach motoryzacyjnych. Ten typ konstrukcji zapoczątkował (chyba) Fiat modelem Siena. Inni producenci uznali, że tego właśnie pragnie smutny mężczyzna po 40-tce z Europy wschodniej i poszli tym tropem. Zwracam jednak uwagę, że rzadko tymi wynalazkami jeżdżą kobiety. Prawdopodobnie ich poczucie estetyki nie pozwala im na wsiadanie do tych produktów. I bardzo dobrze. Jest jeszcze jednak ratunek dla prawdziwej motoryzacji.

To fajnie, że kobiety pragną Toyoty RAV4, Qasquaiami itp. My, mężczyźni mówimy, że to „damskie” samochody. Ale tak mówią głównie posiadacze Thalii i innych tego typu. Panie, na szczęście, nie biorą tego do głowy.

Mam świadomość tego, że większość ludzi kupuje dany samochód dlatego, że cena jest atrakcyjna. Ale spójrzmy prawdzie w oczy: w każdej grupie cenowej są autka fajne i nudne. Dlatego pozwalam sobie (i pozwolę sobie jeszcze na pewno w przyszłości) gderać na Lexusy. Ten samochód jest i będzie dla mnie symbolem nudy. Jest zaawansowany technologicznie i nawet ładny, ale ja znam tą markę i uważam, że jest nudna jak flaki z olejem. Te samochody mają tylko jedną fajną rzecz: zestaw audio Marka Lewinsona. Za dopłatą oczywiście, ale trzeba oddać firmie, że nawet standardowe audio jest świetne. Reszta, to nuda… Tu chyba perfekcja technologiczna zabiła to „coś”.

Lexus Lexusem, ale czemu ktoś kupuje samochody typu Thalia? Pierwsza grupa ludzi, to tacy, których motoryzacja nie interesuje, a to jest nowe i niedrogie. Druga grupa, to tacy, którzy uznali, że kluczową cechą samochodu jest pojemność bagażnika i dodatkowo kochają sedany. Trzecia grupa, to tacy, dla których samochód to tylko narzędzie. I mam wrażenie, że to te grupy ludzi poczuły się urażone moją poprzednią wypowiedzią. A! I jeszcze właściciele Lexusów…

Tak naprawdę szanuję te postawy. Dla większości jednak ludzi samochód to coś więcej. I wcale nie mam tu na myśli szpanowania, tylko własne dobre samopoczucie.

Zgadzam się z tym, że mini van zapewnia pakowność. Można zabrać pół przedszkola, kilka rowerków i jeszcze psa. Tylko, że funkcjonalność, to akurat ta cecha, która ma mało wspólnego z czystą frajdą. Dlatego właśnie uwielbiam kobiety w SUV-ach. Zauważyły one, że funkcjonalność nie musi być nudna.  Tak trzymać!

Licencja: Creative Commons
0 Ocena