W ostatnią sobotę tzn 26.03.2011 w Sobótce koło Wrocławia odbyło się prawdziwe Święto Biegania – 4. Półmaraton Ślężański. Świętowało ponad 1400 biorących udział biegaczy plus co najmniej drugie tyle kibiców. Atmosfera była tak wspaniała, że trudno to opisać słowami.

Data dodania: 2011-03-30

Wyświetleń: 2366

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Tym razem miałem okazję być tylko kibicem. Moja relacja będzie tym ciekawsza, że w 1.Półmaratonie Ślężańskim wziąłem udział jako zawodnik, dzięki czemu mam teraz dwa punkty widzenia.

Trasa biegnie dookoła Ślęży – najbliższej w okolicy Wrocławia góry. I mając ją „w nogach” muszę powiedzieć, że daje w kość o wiele bardziej niż zwykły półmaraton poprowadzony ulicami miasta. Trasa jest bardzo urozmaicona, podbiegi przeplatają się ze zbiegami. Najbardziej w kość daje podbieg o długości 2km i różnicy wysokości 150m, którego koniec przypada dokładnie w połowie trasy. Potem jest już z górki. Tuż przed metą jest jeszcze mały podbieg, jednak po przebiegnięciu 20 km jest on też wyzwaniem.

W pierwszym Półmaratonie Ślężańskim wzięło udział 400 osób i co roku liczba ta zwiększała się o kilkuset biegaczy. Ciekaw jestem ile będzie za rok. Już postanowiłem, że za rok koniecznie muszę pobiec.

Moje kibicowanie koledze polegało na tym, że przemieszczałem się wzdłuż trasy i podawałem napoje. Z zazdrością patrzyłem na zmęczone, ale szczęśliwe twarze zawodników. Przekrój wiekowy był ogromny – od nastolatków po najwcześniej urodzoną panią rocznik 36 i pana rocznik 30! Oboje dobiegli do mety. Oboje dostali piękne puchary. Ktoś inny biegł pchając przed sobą wózek (taki specjalny do biegania) a w nim dziecko.

Pogoda dopisała średnio – w piątek i w niedzielę było ładnie. W sobotę jak na złość Matka Natura zafundowała nam pochmurne przedpołudnie. W drugiej połowie biegu zaczęło niestety padać. Na szczęście dla większości zawodników było już z górki.

Zwycięzca pochodzi z Ukrainy i przebiegł trasę ponad 21 km w czasie 1:06! To daje 20 km/h, prędkość dla mnie w ogóle nieosiągalną. Gdy czekałem na kolegę na Przełęczy Tąpadła, na końcu podbiegu, o którym pisałem, mogłem zobaczyć późniejszego zwycięzcę w jakim tempie biegł dalej. Mój wielki szacunek bierze się też stąd, że pamiętam w jakim sam byłem stanie w tym miejscu. Ale to w końcu zawodowiec, który prawdopodobnie tak zarabia na życie. W bardziej renomowanych biegach zapewne nie ma szans na zwycięstwo, bo tam królują Kenijczycy. Ale tutaj rządził on :-)

Naprawdę przyjemnie było witać na mecie każdego z 1200 zawodników, którzy ukończyli bieg. Każdy dostawał brawa. Każdy dostawał pamiątkowy medal. Każdy – i ten pierwszy i ten ostatni - stoczył ze sobą samym walkę. Jedni o to, żeby w ogóle dobiec do mety. Inni o to, żeby poprawić swój życiowy rekord. Imprezę zakończyło dekorowanie zwycięzców i wręczanie pucharów. Każdy zasługuje na podziw i szacunek.

Zapraszam za rok do Sobótki wszystkich amatorów biegania z całej Polski!
Zapewniam Was, że Półmaraton Ślężański to naprawdę niezapomniane biegowe przeżycie!

Licencja: Creative Commons
0 Ocena