Inkarnacja 1 | ||
Stępa pode mną drobi koń,
|
Inkarnacja 3 |
Siedzę pod wielkim dębem... Lipiec W oczy jak ziarnem słońcem sypie... Morgan mi głowę na kolanach Złożyła skwarem utrudzona; W połowie zdania, roześmiana Znienacka wpadła w snu ramiona. Leniwie płynie struga czasu, W dali niebieszczy wstęga lasu I - mak na łące krwawo płonie.... Tuż obok, w chłodnym cieniu drzew, Pasą się wolno nasze konie I leśnych ptaków słychać śpiew. Gładzę Twarz Morgan piegowata, To nasze pierwsze wspólne lato! Jeszcze mi w pełni nie dowierza, Jeszcze ostrożna jest jak ptak, Ale skwapliwie już przemierza Między wioskami kręty szlak. |