Od kilku lat zbieram opowieści o niezwykłych postaciach i wydarzeniach, które mają związek z Kotliną Jeleniogórską. Odkrywanie tych miejsc na mapie "niesamowitości" wydawało mnie się i wydaje nadal rzeczą fascynującą...

Data dodania: 2011-03-13

Wyświetleń: 2188

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

     Nathaniel Klein był niemieckim Żydem, którego dziad przyjechał do Cieplic pod koniec lat czterdziestych XIX-tego wieku, by w tym kurorcie znanym wówczas pod nazwą Warmbrun ożenić się z Rozalią Roth, córką cieplickiego aptekarza, u którego przybysz z niezbyt odległego Wrocławia znalazł nie tylko żonę, ale również pracę.

     Kleinowie od wielu pokoleń trudnili się niełatwą i wymagającą sporej wiedzy oraz umiejętności profesją wytwarzania i sprzedaży medykamentów. Zawód ten w żydowskiej rodzinie Kleinów stanowił tradycję i przekazywany był z ojca na syna wraz z sekretnymi recepturami lekarstw, do kolekcji których każdy kolejny Klein dokładał własne przepisy. Nathaniel zgodnie z rodzinna tradycją również wykształcił się w zawodzie farmaceuty i zielarza, a pierwsze aptekarskie praktyki odbierał w zakładzie swojego ojca, który swoją firmę prowadził w samym sercu modnego wówczas bardzo cieplickiego uzdrowiska. Nie zachowała się żadna podobizna Nathaniela – możemy zatem jedynie wyobrażać sobie jak wyglądał cieplicki aptekarz, którego zakład cieszył się zarówno wśród miejscowej ludności jak też sanatoryjnych gości sporym zainteresowaniem. Nathaniel Klein znany był nie tylko ze sprzedawanych w jego aptece medykamentów, ale także, a może nawet przede wszystkim z zainteresowań i działań okultystycznych oraz umiejętności mediumistycznych, które często prezentował w trakcie seansów organizowanych przez lokalnych entuzjastów kontaktów ze światem nadprzyrodzonym. Specjalnością Nathaniela był kontakt z umarłymi, których astralne manifestacje pojawiały się licznie podczas transów, w które nadzwyczaj łatwo zapadał aptekarz, a przekazywane przez zjawy informacje przekonywały zebranych na pokazie ludzi, że nie stają się ofiarami oszustwa i manipulacji kolejnego szarlatana, których wielu, w nadziei łatwego wzbogacenia się, odwiedzało w tamtych czasach uzdrowisko. Klein z dużą łatwością kontaktował się z duchami zmarłych dawno temu ludzi, jak również z tymi, którzy odeszli ze świata żywych przed kilkoma lat, a których postaci i nawyki pamiętane były przez wiele osób biorących udział w seansach. W czasie jednego z takich spotkań Nathaniel nawiązał kontakt z duchem Hansa Urlycha Schaffgotscha, byłego właściciela Chojnika i zamku w Starej Kamienicy, ściętego w lipcu 1635 roku w Ratysbonie za udział w spisku Albrechta Wallensteina, genialnego i ambitnego cesarskiego dowódcy w wojnie trzydziestoletniej. Widmo Hansa Urlycha przywołane na polecenie Schaffgotschów, w pałacu których zorganizowany został seans, przemawiało przez usta Kleina wyjawiając nieznane dotąd tajemnice ostatnich chwil arystokraty; opisywało fałszywych świadków zeznających w trakcie procesu, oraz treść poleceń przekazywanych sędziom przez wysłannika Habsburgów. Rewelacje przekazywane przez ducha Hansa Urlycha, pomimo upływy lat wywołały duże poruszenie wśród obecnych na seansie przedstawicieli rodziny Schaffgotschów. W czasie tego samego seansu Nathanielowi udało się również nawiązać kontakt z duchem Bernarda Schaffgotscha, zamordowanego na początku siedemnastego wieku w zamku w Starej Kamienicy przez swojego sługę Wolfa Rettigera. Widmo Schaffotscha, którego doczesne szczątki złożone zostały w krypcie cieplickiego kościoła opowiedziało o nieznanych dotychczas okolicznościach zabójstwa i szczegółach kaźni Rettigera, którego poćwiartowane zwłoki zawisły dwa tygodnie później na starokamienieckiej szubienicy.

     Wszystkie te rewelacje przekazywane pocztą pantoflową przez uczestników wspomnianego spirytystycznego spotkania rozeszły się po kurorcie lotem błyskawicy i sprawiły, że na kolejnym seansie zorganizowanym w mieszkaniu jednego z cieplickich przemysłowców, stawił się komplet zaproszonych gości. Wszystkich czekała spora i bardzo dramatyczna w formie i treści niespodzianka... Nathaniel po wejściu w trans nawiązał szybko kontakt z młodą, zmarłą kilka miesięcy wcześniej dziewczyną, której ciało bez widocznych śladów przemocy znaleziono w okolicach dzisiejszego pawilonu sanatoryjnego „Stoczniowiec”. Przywołany przez Kleina duch dziewczyny wyjawił, że sprawca jej śmierci był szatan nawiedzający ją przez kilka ostatnich lat. Kiedy Nathaniel próbował ustalić szczegóły wydarzeń, duch dziewczyny znikł, a na jej miejscu pojawił się, tym razem widoczny dla wszystkich obecnych przerażający stwór. W pomieszczeniu, w którym odbywał się seans spirytystyczny nagle zrobiło się przejmująco chłodno. Zapadły ciemności, wśród których rozbrzmiewał głośno i wyraźnie potężny, chrapliwy oddech olbrzymiego zwierzęcia... Później wszystko ucichło. Kiedy sparaliżowanym strachem uczestnikom seansu udało się w końcu zapalić świece oczom ich ukazał się pełen grozy widok; przy pokrytym okultystycznymi symbolami i planszami stoliku siedział jak poprzednio Nathaniel Klein. Miał jednak całkowicie białe włosy, a jego przepełnione przerażeniem, wychodzące z orbit oczy i szeroko otwarte usta, z których wywalał się siny i opuchnięty język nie pozostawiały żadnych wątpliwości – aptekarz był martwy...

 

                                                              Tadeusz Siwek

Licencja: Creative Commons
2 Ocena