To prawdopodobnie najdroższy prezent walentynkowy w historii. Był zapierającym dech w piersiech wyznaniem niegasnącej miłości. Spełnieniem snów, które nie każda kobieta ma odwagę śnić.

Data dodania: 2011-02-08

Wyświetleń: 365

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Ludzie, którzy marzą, pytają się nieraz nawzajem: czego pragniesz bardziej, wielkiej miłości czy wielkich pieniędzy?

Ale ludzie, o których jest ta historia, nie musieli wybierać. Mieli zarówno wielką miłość, jak i fortunę.

Ich historia wydaje się jak z bajki. Zabrakło w niej tylko zakończenia: "A potem żyli długo i szczęśliwie". Takie zakończenie nie było im jednak pisane.

Przeżyli życie pełne sukcesów, tylko los ich zbyt wcześnie rozdzielił. On to Gerhardt Boldt, pruski imigrant, który stał się magnatem hotelowym. Ona - Louise Augusta Kehrer, Amerykanka, kochająca żona, wspierająca męża na jego drodze od ubogiego chłopaka do mulitmilionera.

On prowadził hotele. Jej innowacje w wystroju hotelowych wnętrz przyciągały do tych hoteli bogate kobiety z amerykańskiej elity.

Uzupełniali się. I kochali.

Po wielu latach małżeństwa Boldt wpadł na pomysł, aby w sposób szczególny wyrazić miłość do żony , którą nazywał swoją “piękną księżniczką”.

Zakupił wyspę Hart (którą przemianował później na Heart Island, czyli Wyspę Serca, podejmując jednocześnie wysiłki zmierzające do upodobnienia rzeczywistego  kształtu wyspy do serca). Na tej wyspie zbudował zamek, który miał stać się prezentem dla Louise.

Zamek Boldta był w zamierzeniach prawdziwie zamkiem z bajki.

Sześciopoziomowy, ze 120 pokojami, 365 oknami, marmurem sprowadzanym z Włoch i granitem z Wyspy Dębów. Koszt przedsięwzięcia szacowano w tamtych czasach na ok. 2.500.000 USD. Przeliczając to na dzisiejsze dolary, odpowiada to kwocie 200.000.000 USD.

Ten bajkowy zamek miał być prezentem na Walentynki, które zbiegały się z dniem urodzin Louise. To miało być wyznanie ciągle wielkiej miłości, której wspólnie spędzone lata nie zagasiły, jak to często w życiu bywa. Wyznanie miłości, która przetrwała próbę czasu.

Niestety. Ten wspaniały prezent nigdy nie został wręczony.

Gdy budowa bajkowego zamku znajdowała się już na ukończeniu, na miesiąc przed Walentynkami, Luoise, która chorowała na serce, nagle zmarła.

A Boldt, zdruzgotany, został sam.

W rozpaczy natychmiast przerwał prace nad gotowym już niemal zamkiem. 300 robotników wznoszących budowlę musiało z miejsca spakować się i wyjechać. Śmierć pani Boldt spowodowała, że na Wyspie Serca, która miała gościć setki ludzi, tętnić życiem i radością, zapanowała teraz grobowa cisza.

Boldt nigdy, aż do swojej śmierci, nie nie odwiedził już Wyspy Serca.

Zamek stał zapomniany i milczący przez ponad 70 lat. Przez ten czas uległ ogromnemu zniszczeniu. Wandale pokryli jego mury graffiti. Każde okno zostało wybite.

Obecnie zamek został odnowiony. Stał się atrakcją turystyczną, bo wznosi się w cieniu opowieści o nagle przerwanej miłości.

Piękno budowli i związana z nią miłosna historia, która stała się legendą tego miejsca to przyczyny, dla których wielka ilość młodych par przyjeżdża  teraz na Wyspę Serca, aby tam brać ślub.

Zamek w końcu stał się tym, czym miał być. Symbolem miłości.

Choć już nie dla ludzi, którzy go stworzyli.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena