Na koniec listopada 2006 roku wartość aktywów zgromadzona w TFI sięgnęła 95 mld zł.* Oznacza to wzrost o ponad 50% wobec roku 2005 i potrojenie aktywów od 2004 r. Z całą pewnością tak duży napływ pieniędzy do funduszy zawdzięczamy koniunkturze na GPW oraz zmasowanej reklamie.

Data dodania: 2006-12-30

Wyświetleń: 5119

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 1

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

1 Ocena

Licencja: Creative Commons

Fundusze inwestycyjne są przedstawiane jako idealny i łatwy sposób na pomnożenie oszczędności. Hasła typu „200% w 3 lata” muszą robić wrażenie na przeciętnym Kowalskim. Swoista moda na fundusze powoduje masowy odpływ środków z lokat właśnie do TFI. Zamiast trzymać pieniądze na 4% rocznie, klienci w funduszach zrównoważonych (średniego ryzyka) mogą zarobić 25-30% rocznie. O lepszą rekomendację chyba trudno.

Jeśli jednak komuś się wydaje, że Polska jest gigantem na rynku funduszy inwestycyjnych, srogo się zawiedzie. Jesteśmy maruderem Europy, nie mówiąc o rynku amerykańskim. Pod względem aktywów TFI znajdujemy się na odległym 18 miejscu w UE**. Największe aktywa posiada Luksemburg – 1570 mld EUR. Tuż za nim jest Francja – 1310 mld EUR. Dla przykładu Hiszpania, która z racji ilości mieszkańców najczęściej porównywana jest z Polską, znajduje się na 6 miejscu rankingu tuż obok, uchodzących za bardzo zamożnych, Niemców. Polska ze swoimi niespełna 20 mld EUR praktycznie nie liczy się w stawce. To pokazuje jak dużo jeszcze pozostaje do nadrobienia, aby choć zbliżyć się do liderów. Nikogo nie powinno również dziwić to, że światowi giganci funduszy inwestycyjnych narzekają na niewielki rozmiar naszego rynku. Jeśli porównamy aktywa amerykańskiego Franklin Templeton, które wynoszą ok. 300 mld USD z 30 mld, USD jakie mają łącznie wszystkie polskie TFI, to wszystko staje się zrozumiałe.

Nowe fundusze, nowe możliwości

Choć na rynku dostępnych jest blisko 250 funduszy, wciąż powstają nowe.
2006 rok to przede wszystkim pojawienie się funduszy funduszy, funduszy parasolowych oraz nowych funduszy rynku nieruchomości. Hitem okazały się też fundusze małych i średnich spółek, które przyniosły rekordowe zyski sięgające 70-80% rocznie (DWS, ING), według danych za listopad 2006.

Perspektywy wydają się znakomite

Rok 2007 również zapowiada się dobrze. Wiele wskazuje na to, że po rekordowym pod względem debiutów giełdowych 2006 r., kolejny będzie jeszcze lepszy. Świadczą o tym zarówno plany spółek, które składają prospekty emisyjne, jak i zwrot w polityce prywatyzacyjnej Skarbu Państwa. Zakłada ona wprowadzenie na giełdę nawet kilkunastu spółek. Inwestorzy indywidualni oraz TFI i OFE będą mieli zatem w co inwestować.

Rośnie wpływ TFI na giełdę.

TFI obok OFE to najpotężniejsi gracze na rynku. OFE, które w listopadzie dysponowały kwotą ok. 110 mld zł aktywów, przegrywają jednak z TFI jeśli chodzi o wielkość aktywów inwestowanych w akcje. Jak wiadomo celem OFE jest jak najlepsze zarządzanie powierzonymi środkami bez ponoszenia zbędnego ryzyka z jakim wiąże się inwestowanie w akcje. Poza tym OFE obowiązuje ograniczenie co do wielkości zaangażowania w akcje, które wynosi 40%. Dla porównania w najbardziej agresywnych funduszach akcyjnych udział akcji sięga 90%.

Za sprawą tak znacznego napływu środków do funduszy rośnie ich udział w ogólnej kapitalizacji giełdy. O ile jeszcze rok temu udział ten wynosił 10,1%, o tyle na koniec 2006 r. sięgnął 12%.
W okresie bardzo dobrej koniunktury tak duży udział nie rodzi zagrożeń. Wręcz przeciwnie, drobni inwestorzy korzystają na wzrośnie cen akcji. Gorzej jeśli nadejdzie bessa. Fundusze, które obracają miliardami, będą miały kłopoty z szybkim upłynnieniem posiadanych akcji. Warto mieć to na uwadze i nie inwestować wszystkich oszczędności w fundusze akcyjne. A jeśli już zdecydujemy się na takie ryzyko, obserwujmy co dzieje się na rynku. Najmniej stracą ci inwestorzy, którzy jako pierwsi zdecydują się na upłynnienie jednostek funduszy, gdy tylko na rynku zrobi się gorąco.

Różnica między TFI a OFE tkwi w jeszcze jednym istotnym szczególe. Środki z OFE są gromadzone niejako automatycznie poprzez transfery z ZUS. Kiedy już trafią do OFE pozostają poza zasięgiem klientów. Do TFI natomiast środki trafiają dobrowolnie, co rodzi pewne ryzyko. W razie nawet krótkotrwałych spadków mniej doświadczeni inwestorzy o słabszych nerwach mogą zacząć sprzedawać swoje jednostki powodując spadki niekoniecznie uzasadnione panującą sytuacją.
Warto o tym pamiętać i nie ulegać niepotrzebnym emocjom.

Kodeks funduszy – czyli koniec ze swobodą prezentacji wyników

W połowie grudnia doszło do ważnego wydarzenia dla klientów funduszy inwestycyjnych. Opublikowany został kodeks dobrych praktyk inwestorów instytucjonalnych. Kodeks określa sposób w jaki TFI muszą publikować wyniki inwestycji. Do tej pory w tej kwestii panowała pełna swoboda i fundusze nieraz tak dobierały okresy i punkty odniesienia, aby wykazać się jak najlepszą stopą zwrotu.
W praktyce często wprowadzało to klienta w błąd lub zaciemniało rzeczywisty obraz sytuacji.
Dzięki nowym zasadom podawania informacji każdy fundusz musi przedstawić w sposób przejrzysty zysk na tle indeksu giełdowego. Z całą pewnością kodeks stanowi krok w kierunku ułatwienia klientom decyzji o wyborze funduszu.

Podsumowując, 2007 rok powinien być udany dla funduszy inwestycyjnych inwestujących na rynku krajowym. Wyjątkiem mogą być fundusze lokujące za granicą. Za sprawą różnic kursowych w 2006 roku praktycznie wszystkie zanotowały tylko symboliczne zyski, a część niestety przyniosła straty. Silny złoty skutecznie niweluje zyski i póki co nic nie wskazuje na to, aby trend umacniania polskiej waluty miał się odwrócić. Sprzyja temu zbyt wiele czynników naraz: wysokie tempo wzrostu gospodarczego, napływ funduszy strukturalnych, inwestycje zagranicznych koncernów oraz względna stabilizacja polityczna.

* Analizy Online
** EFAMA - European Fund and Asset Management Association

Licencja: Creative Commons
1 Ocena