Artykuł mówiący o bezsilności i sile, z jaką należy się zmierzyć,aby pokonać słabość i brak możliwości wyjrzenia na świat, widząc  przed sobą jedynie korytarze i zamknięte drzwi…

Data dodania: 2010-12-06

Wyświetleń: 1914

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 5

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

5 Ocena

Licencja: Creative Commons

*

Ciemne korytarze i zamknięte drzwi bez klamek.Człowiek siedzący w jednym miejscu z gromadą osób o podobnych problemach.A na zewnątrz inność,brak zrozumienia,ludzie biegnący do pracy w pośpiechu,tramwaje opóźnione i autobusy, samochody stojące w ulicznych korkach.W środku dużego budynku czteropiętrowego z zakratowanymi oknami,słychać różne hałasy osób strudzonych,pogłębionych w silnej euforii,bądź odwrotnie-jakieś niewyjaśnionej do końca agresji.Wybiła godzina 8:00,czas na śniadanie.Wszyscy zbierają się na stołówce.Ci którzy jeszcze spali zostali rozbudzeni przez odpowiedni personel.Młode i nieco starsze pielęgniarki zaraz po śniadaniu wydały lekarstwa,tak ważne dla każdego z osobna pacjenta,chociaż  nie każdy pragnął je przyjąć.Wynikało to głównie z braku woli wyzdrowienia.Główną tego przyczyną był brak świadomości i obecności w rzeczywistym świecie.Nie można było się tym ludziom dziwić,bo chory człowiek ma inne patrzenie na świat,który prezentuje się na zewnątrz.

**

Byli to pacjenci w różnym wieku,jednak wszyscy stanowili w pewnym stopniu jedność.Czas jakby stał w miejscu,zaklęty w przestrzeni.Chodząc po długim korytarzu,w silnych emocjach zaczęły mi się kłębić w głowie różne negatywne myśli,nad którymi nie miałem żadnej władzy.Wyobrażenia kryjące się pod osłoną obsesji zamykały każdy dzień pobytu na tym nieszczęsnym oddziale,chociaż po paru miesiącach nie zwracałem już na to większej uwagi gdzie się znajduję,a może inaczej-stało się to dla mnie normalnością. Początki są zawsze bardzo ciężkie.Problemy z  akceptacją w nowym miejscu, środowisko osób o podobnych problemach do mnie.To wszystko miało kreować moją trudną życiową wędrówkę w niedalekiej przyszłości.Dwa razy w tygodniu rano,odbywała się wizyta z profesorem,który się każdego pacjenta z osobna pytał o obecny stan zdrowia.Niektórzy mieli nastrój już stabilny,inni nie chcieli w ogóle rozmawiać z ordynatorem oddziału,a jeszcze inni wybuchali gniewem i agresją.

***

Nastała nagle cisza.Położyłem się na chwilkę,by odpocząć od hałasu,który się zakończył po podaniu jednemu pacjentowi silnego zastrzyku uspokajającego.Minął tydzień,dwa tygodnie aż stan emocjonalny na tyle mi się poprawił aby móc wyjść na pierwszą przepustkę do ogrodu,który mieścił się na terenie budynku szpitalnego.Ogród był piękny, śliczne kwiaty,stare i młode klony dekorowały dookoła cały teren mojej tymczasowej posiadłości.Odtąd zacząłem wychodzić na teren ogrodu i czerpać dużo przyjemności z nadchodzącego upalnego lata.Grzejące mocno słońce wytwarzało dużo hormonu szczęścia,zwłaszcza jeśli miało się głęboki stan depresyjny.Z wieloma chorymi o podobnym położeniu do mnie rozmawiałem,dzieląc się swoimi doświadczeniami,pomagając im tym samym w bardzo ciężkiej walce.Jednak byli też i tacy,co nie chcieli rozmawiać,a jak rozmawiali to krzyczeli i mieli w sobie znaczące pokłady agresji.Ja się  tym starałem nie przejmować,jednak psychika podpowiadała mi zupełnie inaczej i dochodziło do ciągłej walki z emocjami.Cóż,życie nie było łatwe,ale nie można było się spodziewać niczego innego w tym miejscu.

****

Nadszedł czas wyjścia po miesięcznym pobycie.Ten okres,gdzie spędziłem  wiele czasu pod drzwiami bez klamek nauczył mnie,że wolność i kreowanie siebie jest w moim życiu najważniejsze,pomimo  zaburzeń.Wychodząc na zewnątrz,poczułem wielkie oswobodzenie i postanowiłem sobie że nie wrócę do miejsca,gdzie wyobraźnia,strach,lęk przed zamknięciem nie mając znaczenia-gaśnie,aby powrócić później w niewinnych snach.Po takim pobycie w izolacji,człowiek mimo tego że jest już  z rodziną ma pewien uraz psychiczny wynikający z nakładających się na siebie-przykrych wspomnień.Kiedy zamknąłem oczy, to widziałem obrazy tych chorych,niewinnych ludzi,gdzie los nie oszczędził im cierpienia,psychicznego bólu,którego niektórzy nawet nie będąc świadomi tworzyli swoje własne życie i społeczność do czasu wyzdrowienia.

*****

 „drzwi się otworzyły,wyszedłem na zewnątrz i poczułem w sobie-wewnątrz

  jak pragnienie bytu i normalności ożywa!”

Licencja: Creative Commons
5 Ocena