Czy religia ma wpływ na odniesienie sukcesu? Zdecydowanie.Myślę jednak że jest to temat złożony. Są w naszym kraju osoby które są chodzącym przykładem na to, że wykorzystując religię zarobić można. Od razu na myśl przychodzi mi pan Rydzyk, który doprowadził zarabianie przy pomocy religii do perfekcji.

Data dodania: 2010-11-25

Wyświetleń: 387

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Oczywiście posiadanie własnej satelitarnej stacji telewizyjnej, gazety oraz Maybacha jest przykładem ekstremalnym, ale każdy z nas zna przypadki księży jeżdżących nowiutkimi autami i mieszkających w pięknych mieszkaniach kupionych za pieniądze otrzymane od nieraz bardzo biednych ludzi.

Co powoduje taki absurd? Jak to się dzieje, że ktoś kto ledwo wiąże koniec z końcem, oddaje swoje ostatnie osczędności człowiekowi który już jest milionerem?

No dobrze, zostawmy na chwilę stojących po drugiej stronie barykady i zajmijmy się tym jak wygląda sprawa dla kogoś, kto nie jest pracownikiem organizacji religijnej. Jak wygląda sprawa dla przeciętnego człowieka który nauczany jest tego że „prędzej wielbład przejdzie przez ucho igielne niż bogaty wejdzie do raju”?

Tego typu stwierdzenia powodują zamieszanie. Z jednej strony chcemy być szczęśliwi i być sobie w stanie pozwolić na to co chcemy, a z drugiej strony autorytety religijne sugerują nam że „albo – albo”.

Albo będziesz bogaty, albo wejdziesz do raju. Nic dziwnego, że tak wiele osób przymiera głodem. Czym wszakże jest kilkadziesiąt lat cierpienia za życia w porównaniu do wiecznego szczęścia po śmierci?

Wszyscy pragniemy szczęścia. Wszyscy pragniemy mieć przynajmniej na tyle pieniędzy żeby nie musieć się martwić o to co włożymy do garnka, lub z czego opłacimy nasze rachunki. Wielu z nas pragnie więcej i chce być ludźmi zamożnymi.

Jeśli założymy, że w tej grupie znajdują się katolicy musimy przyjąć że istnieje grupa ludzi w głowach których zachodzi niesamowity konflikt. Z jednej strony popycha ich potrzeba wygodnego życia, a z drugiej hamuje INTERPRETACJA świętych pism narzucona przez dygnitarzy kościelnych.

Zastanawia mnie jednak podwójna moralność owych dygnitarzy. Z jednej strony głoszą wyższość ubóstwa nad bogactwem, a z drugiej... no cóż wystarczy wejść do co większego kościoła.

Świetnym przykładem jest np. Jasna Góra. Na zewnątrz tłumy żebrzących ludzi, a w środku wystarczająco złota na ścianach żeby pomóc im i wielu innym.

Zanim ktoś zarzuci mi zazdrość, sprostuję – bardzo cenię i szanuję bogatych ludzi. Staram się uczyć od tych znanych mi osobiście oraz tych, o których mam okazję przeczytać. Jest tutaj jednak jedna różnica. Żaden ze świeckich bogatych, o których kiedykolwiek słyszałem nie próbował nikogo przekonywać że biedny kiedykolwiek ma, lub będzie miał w życiu lepiej pozostając biednym.

Odkąd tylko istnieją, religie dzieliły ludzi. Religia była i nadal jest najlepszym powodem do wojny. I nie trzeba tu wracać nawet do wesołych imprez religijnych zwanych „Krucjatami” w trakcie których ginęły tysiące ludzi których jedyną winą było nazywanie Boga inaczej niż najeźdźcy. W naszej współczesnej historii nadal jest to najczęstszy powód wysyłania dużych grup ludzi na tamten świat jednocześnie i bez pytania ich o zdanie.

Głównym celem religii zawsze była władza. Władzę łatwiej mieć nad biednym niż bogatym. Bogaty po prostu więcej może... Bogatego co prawda zastraszyć można od strony wiecznego potępienia itp, ale jest to o tyle trudniejsze że, w przeciwieństwie do biednego, przynajmniej teraz żyje on wygodnie i niekoniecznie musi się przejmować bajkami o rzekomo czekających na niego kotłach ze smołą itp.

Myślę że jest to odpowiedni moment na małe sprostowanie. To że rozpatruję religię tylko w kwestiach intencji jej pracowników jest celowe, zamierzone i spowodowane tym że nie uważam aby religia miała z Bogiem zbyt wiele wspólnego. Uważam że Bóg przedstawiony np. przez katolików jest postacią chorą psychicznie i przerażającą.

Najczęstszą odpowiedzią na jakiekolwiek zarzuty związane z Jego niekonsekwencją przeważnie jest coś w stylu „Niezbadane są wyroki...”. Jest to odpowiedź absolutnie genialna i zamykająca drogę jakiejkolwiek logice i dalszej dyskusji.

Jest to też odpowiedź niezbędna ponieważ wszystkie religie pozbawione są sensu i logiki. Religie stworzył człowiek, nie Bóg. Człowiek z założenia nie może zrozumieć Boga jako istoty nieskończenie bardziej rozwiniętej od siebie. Jakakolwiek więc próba opisania Go z punktu widzenia właśnie człowieka automatycznie skazana jest na niepowodzenie.

Patrząc z boku na to co dygnitarze kościoła próbuja wmawiać ludziom na codzień dojść można do wniosku że chodzi tu tylko o to żeby jak najbardziej utrudnić życie każdemu i to w każdej możliwej dziedzinie. Wszystkie najważniejsze dla człowieka kwestie obwarowane muszą być zasadami oraz regułami. Co możesz jeść w piątek, czy masz prawo decydować ile masz dzieci, lub kiedy robić zakupy – odpowiedzi na te pytania udzielić może bez zająknięcia każdy ksiądz. Oczywiście wszystkie te zasady istnieją po to abyś po śmierci trafił do tego fajnego miejsca, a nie do tego „be”.

Może ze mną jest coś nie tak, ale jeśli Bóg w którego wierzą katolicy skazuje ich na wieczne cierpienie dlatego że jadali kebaba w piątki, a kochając się ze swoją partnerką używali prezerwatywy, to bycie członkiem tej religii brzmi dla mnie jak masochizm najwyższej próby. Jeśli do tego jeszcze ktoś powie mi że to wszystko z troski o życie pośmiertne – wybuchnę smiechem, a potem płaczem.

Celem religii jest podporządkowanie sobie ludzi. Wtrącenie ich w sztywne formy, zmuszenie do pewnych zachowań i nakazanie wykonywania pewnych rytuałów. To wszystko tylko po to aby mieć nad nimi kontrolę. Jeśli przekonasz kogoś do tego, że robiąc co mu każesz osiągnie wieczne szczęście – jest Twój. Możesz wymyslić najbardziej absurdalne zakazy, normy oraz prawa. Jeśli tylko przekonasz go o tym że wypełnianie Twoich rozkazów sprawi że w bliżej nieokreślonym czasie zamiast biedy i chorób osiągnie szczęście i zdrowie – odda Ci ostatnią koszulę lub z pieśnią na ustach wysadzi się w powietrze.

Jeśli w dodatku przekonałeś już do tego kilka milionów innych ludzi, następni przyłączą się bez większych problemów – w kupie raźniej.

A więc – czy religia ma wpływ na odniesienie sukcesu?

Jeśli ślepo i dosłownie wypełniasz wszelkie nakazy i zakazy którymi obkładają Cię „pasterze” to śmiem twierdzić że sukcesu możesz nie odnieść nigdy.

Pamiętaj że religia powstała po to aby to ONI odnieśli sukces, a nie TY.

Za każdym razem kiedy będziesz miał wątpliwości co do tego stwierdzenia – pomyśl o ojcu dyrektorze i milionach emerytów którym co miesiąc pomaga rozplanować wydatki...

Życze Ci samych sukcesów i otwartego umysłu nie zależnie od Twojego wyznania lub jego braku.

Michał Puchalak

Licencja: Creative Commons
0 Ocena