Świat ubrań bardzo często stara się sprowadzić człowieka do tabeli, do jedynych słusznych rozmiarów. Jeżeli nasze metki przy spodniach czy bluzkach pokazują więcej niż 42 czy L, w sieciówkach zazwyczaj nie mamy czego szukać - zresztą w mniejszych sklepach nie jest lepiej.

Data dodania: 2010-10-26

Wyświetleń: 1613

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Jeżeli nasz biust domaga się biustonosza o miseczce większej niż D lub obwodzie mniejszym niż 70, traktowane jesteśmy niejednokrotnie jak prawdziwy wybryk natury.

Tym krzywdzącym, katalogującym nas schematom bardzo mocno przeciwstawiają się kobiety hojnie obdarzone przez naturę. Zniesmaczone tym, iż wiecznie są pomijane przez producentów bielizny, że ich problemy spotykają się z niezrozumieniem, że ekspedientki traktują ich piersi jak odstępstwa od normy, które należy potępiać, stworzyły w sieci lobby. Na forum tym piszą one o swoich problemach z doborem odpowiedniego stanika, z kupnem push up’a, biustonosza bardotki czy uszytywnianego, żalą się na wysokie ceny, dziwactwa rozmiarówek, doradzają sobie i umieszczają recenzje nowości rynkowych. 

Jednym z wątków, który wzbudził moje szczególne zainteresowanie, był temat związany z wybrykami sprzedawczyń. Przyznaję, że sama, mimo iż posiadam dopuszczalne, mieszczące się w normach C, niejednokrotnie spotkałam się z niewiedzą ekspedientek. A raczej nie tyle z niewiedzą co z przeświadczeniem o własnej nieomylności... bardzo błędnym przeświadczeniem. To co na swoim forum piszą kobiety noszące biustonosze duże rozmiary często przechodzi ludzkie pojęcie.

Komentarze ekspedientek nie tylko bowiem całkowicie rozmijają się z zasadami dobrego wychowania, ale są dowodem nieznajomości i rynku, i rozmiarówki, i zasad doboru biustonoszy. Mnie szczególnie do gustu przypadły następujące teksty: "75D, tak?"; "G? GIE??? GIE jak garnek?"; "75E? To chyba jakaś chińska rozmiarówka!"; "Teraz nie mam 70H, ale niech pani zagląda, bo my lubimy mieć takie dziwne rzeczy w sklepie". Jedna z forumowiczek w reakcji na ten wątek stworzyła nawet profil szkolenia dla pań z normalnych sklepów z bielizną zatytułowany przekornie: „Zagubiony kaszalot w sklepie elitarnym”. Myślę, że jest to pozycja warta przeczytania. Choćby ze względu na duże walory komiczne. 

To dobrze, że biuściaste potrafią z taki humorem podchodzić do swoich problemów. Dobrze też, że działają i buntują się przeciwko rozmiarówkowym ograniczeniom. Oby tak dalej! 

Licencja: Creative Commons
0 Ocena