W obrazie Wojciecha Weissa "Promienny zachód słońca" można zobaczyć słońce, bo jest centralnym elementem, ale można też tam dostrzec, obecną (nie tylko w tym Jego obrazie) egzystencjalną zadumę, melancholię. Słońce wpisane w znak krzyża... bo cóż może zaistnieć, bez Boga? Co może istnieć, bez słońca ?

Data dodania: 2010-08-03

Wyświetleń: 1272

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 2

WIEDZA

-2 Ocena

Licencja: Creative Commons

"Promnienny zachód słońca" Wojciecha Weissa to obraz, który dla mnie osobiście, kojarzy się z innnym obrazem... mam tu na myśli ekspresjonistyczny obraz "Krzyk", norweskiego malarza i grafika przełomu XIX i XX wieku Edwarda Munka.

Obraz Wojciecha Weissa "Promienny zachód słońca" jest moim zdaniem, świadectwem wpływów, nazwę je tutaj "norweskimi", wpływów jakie odcisnęły pietno, na pewnym etapie, na rozwoj artystyczny i twórczość tego artysty. Pisząc "wpływy norweskie" mam, na myśli młodopolską krakowska Bochemę, której centralną postacią był Zbigniew Przybyszewski i jego "tajemnie" poślubiona norweszka Dagny Juel, po mężu Przybyszewska, kojarzona, wcześniej i później z kilkoma czołowymi postaciami ( miedzy innymi literatury i prozy ) przełomu XIX i XX wieku. Łączono Dagny przecież również ( między innymi) obok Augusta Strinberga, z już wcześniej przeze mnie wspomnianym norweskim malarzem Edwardem Munkiem. Ostatecznie, w 1893 Dagny wyszła za mąż za Zbigniewa Przybyszewskiego.Wojciech Weiss nie był jedynym, który pozostawał pod wpływem postaci oraz prozy Zbigniewa Przybyszewskiego i jego żony. Przybyszewski był przecież centralna postacią młodopolskiej krakowskiej Bochemy.

W malarstwie piękne jest, między innymi to, że każdy może w obrazie zobaczyć to co chce. Jest ta wartwa zewnętrzna, bardziej, lub mniej barwna, oczywista (choć nie zawsze) i ta ukryta, w tym przypadku głębiej ... egzystencjalna. Każdy w obiorze wybiera sam to co chce widzieć. W obrazie Wojciecha Weissa "Promienny zachód słońca" można zobaczyć więc słońce, bo jest ono centralnym elementem, ale można też tam dostrzec, obecną (nie tylko w tym Jego obrazie) egzystencjalną zadumę, powiedziałbym nawet melancholię. Słońce na tym jego obrazie jest wpisane w znak krzyża... bo cóż może zaistnieć ... bez Boga ... ? Cóż może istnieć ... bez słońca ?

To właśnie między innymi ta melancholia jak również inne egzystencjalne pytania, zdają się być obecne również w obrazie Edwarda Munka "Krzyk", stąd to moje porównanie. W odbiorze ( jak wcześniej napisałem ) każdy jest indywidualistą, widzi co chce, polecam Wam obejrzenie obejrzenie obu obrazów.

Inni porówniują "Promienny zachód słońca" Wojciecha Weissa do obrazu do „Siewcy” Vincenta van Ghoga. I trudno im tu naprawdę! odmówić racji. Ja dodałem łyżkę dziechciu swoim porównaniem, prawda? Oba te obrazy Van Ghoga i Weissa, łączy rzeczywiście wspólny temat – słońce. Dla mnie jednak to właśnie "Krzyk" pomimo braku zbieżności tematu jest obrazem odniesienia, co nie znaczy że dla każdego. Oba obrazy warte były obejrzenia.

"Promienny zachód słońca" widziałem w Muzeum Narodowym w Poznaniu, a "Krzyk" Munka, udało mi sie obejrzeć w Muzem Munka w Oslo, rok przed jego kradzieżą i zniszczeniem w 2004 r.

Na koniec wspomnę jedynie, że nasz Jacek Kaczmarski inspirowany właśnie obrazem "Krzyk" napisał swój wiersz, pod tym samym tytułem. I to napisałem ja ... który właściwie, lubię klasyczny i nasz młodopolski impresjonizm ... pewno to po troszę sprawa chwili. Polecam Wam do obejrzenia inne obrazy tego artysty , takie jak „Pejzaż wieczorny", czy Poranek jesienny", lub "Nad stawem w zebrzydowicach" czy „Pejzaż z pochmurnym niebem".

Licencja: Creative Commons
-2 Ocena