Czwarta część dramatu o UB-eku Zdzisławie, jego nierozsądnej kochance Marii Lolicie i szalonym w swej śmiałości więźniu Wespazjanie. Utwór, chociaż pełen specyficznego poczucia humoru, stawia Czytelnika przed kilkoma istotnymi pytaniami związanymi z etyką i moralnością.

Data dodania: 2010-06-28

Wyświetleń: 1351

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

OD AUTORKI:

Sztuka teatralna, którą macie okazję teraz czytać, jest czwartą częścią mojej serii dramaturgicznej o UB-eku Zdzisławie Baumfeldzie, jego nierozsądnej kochance Marii Lolicie oraz szalonym w swej śmiałości więźniu Wespazjanie Cipce. Rzeczona seria to prawdziwy literacki "przekładaniec". Akcja pierwszej części rozgrywała się w czasach stalinizmu, druga współcześnie, trzecia w czasach stalinizmu, a czwarta, czyli niniejsza, znowu współcześnie. Czytelnikom, mającym słabą pamięć, przypominam tytuły trzech pierwszych dramatów: "TragiFarsa socNIErealistyczna", "TragiFarsa 59 lat później", "TragiFarsa 3. Skandal stulecia".

Tym razem, tzn. w części czwartej, poznamy parę sekretów związanych z prywatnym życiem Zdzisława i Marii Lolity - sprawy rodzinne tego pierwszego oraz prawdziwe nazwisko tej drugiej. Oprócz tego, dowiemy się o pewnym niecodziennym, acz zachwycającym przedsięwzięciu, które podjęto w Młodzianowicach i które ma związek z głównymi bohaterami utworu. Czwarta część TragiFarsy - tradycyjnie - zawiera nie tylko specyficzne poczucie humoru, ale także wiele trudnych pytań etycznych, na które warto sobie odpowiedzieć. Poza tym, obfituje w drobne ciekawostki z różnych dziedzin życia (japońskie imiona i popkultura, amerykański żargon etc). Akcja sztuki teatralnej rozgrywa się w hipermarkecie, który stanowi symbol komercji, tandety oraz typowego dla naszej epoki konsumpcyjnego stylu życia. Kluczem do zrozumienia dramatu jest zaś muzyczne motto, pochodzące z tej samej piosenki, którą zacytowałam na początku "TragiFarsy socNIErealistycznej" ("Everybody's Fool" zespołu Evanescence).

Pozdrawiam, życzę przyjemnej lektury i zachęcam do zapoznania się z poprzednimi TragiFarsami (o ile jeszcze ich nie przeczytaliście)!

Natalia Julia Nowak

P.S.
"TragiFarsa + 60 lat", w przeciwieństwie do swoich literackich poprzedniczek, zawiera coś takiego jak... aneks!





MUZYCZNE MOTTO:

"Idealni z natury, ikony schlebiania sobie.
Po prostu to, czego wszyscy potrzebujemy:
więcej kłamstw o świecie, który
nigdy nie był i nigdy nie będzie (...)
Spójrz tutaj, Ona teraz idzie!
Ukłoń się i wytrzeszczaj oczy!
Och, jakże Ciebie kochamy!
Żadnych wad, kiedy stwarzasz pozory!
Lecz teraz wiem, że Ona
nigdy nie była i nigdy nie będzie"


Evanescence, "Everybody's Fool"
(przekład N. J. Nowak)




Czas akcji: 2008 r. (60 lat po wypadkach opisanych w "TragiFarsie socNIErealistycznej" i "TragiFarsie 3. Skandalu stulecia" oraz rok po wydarzeniach z "TragiFarsy 59 lat później")

Miejsce akcji: hipermarket Eldoradis

Osoby: Wespazjan Cipka, Kordelia Kordelas, Maria Lolita, Zdzisław Baumfeld, klienci-statyści


Wespazjan Cipka, jeden z bohaterów "TragiFarsy socNIErealistycznej", "TragiFarsy 59 lat później" i "TragiFarsy 3. Skandalu stulecia" (który w pierwszej i trzeciej części dramatu miał 24 lata, w drugiej 83, a teraz 84) oraz jego wnuczka Kordelia Kordelas (17-letnia przedstawicielka subkultury gotyckiej, nosząca czarne ubrania i mroczny makijaż) robią zakupy w hipermarkecie Eldoradis. Oboje powolnym krokiem przemierzają sklep, oglądając towary na półkach (dziewczyna akurat popycha wózek z zakupami, a jej dziadek wpatruje się w wystawione na sprzedaż środki owadobójcze). Na scenie, oprócz dwóch wymienionych postaci, są również statyści, którzy nic nie mówią, tylko zajmują się robieniem zakupów. Wnętrze hipermarketu niczym nie różni się od innych - wszędzie pełno kartek z informacjami o promocjach itp. W tle słychać jakąś audycję radiową i od czasu do czasu komunikaty administracji sklepowej, ale w żaden sposób nie zakłócają one rozmowy naszych bohaterów.


KORDELIA KORDELAS (do Wespazjana, takim tonem, jakby niespodziewanie przyszła jej do głowy jakaś odkrywcza myśl):

Wiesz co, dziadku? Ostatnio w ogóle nie widuję tego gościa z pierwszego piętra, Zdzisława Baumfelda. Rozumiesz, tego starego UB-eka i SB-eka, o którym wiele razy mi opowiadałeś. Nigdzie nie mogę go spotkać: ani na klatce schodowej, ani przed wieżowcem, ani na ulicy, ani w parku miejskim. Może coś mu się stało? Wszak gościu ma... lub miał... osiemdziesiąt siedem lat!


WESPAZJAN CIPKA (z pogardą w głosie, jak zawsze podczas mówienia o Baumfeldzie):

Eeee tam, "coś mu się stało"! Facet spakował swoje manatki i wyjechał do Stanów Zjednoczonych! To jest informacja jak najbardziej potwierdzona, bo widziano go parę tygodni temu na Okęciu, a potem pojawiły się na jego blogu zdjęcia z Los Angeles i San Francisco. Zdzisiek kupił sobie bilet, wsiadł do samolotu i poleciał w pizdu. Dziwne, że wcześniej o tym nie wiedziałaś, Kordelio.


KORDELIA KORDELAS (szczerze zdumiona):

Wyjechał do Stanów Zjednoczonych? Naprawdę? A w jakim celu?


WESPAZJAN CIPKA (prycha szyderczo):

No, jak to: "w jakim celu"?! Żeby promować swoją zakłamaną autobiografię "Niezrozumiany jak Cobain, niedoceniony jak Norwid"! O ile się nie mylę, książka została już przetłumaczona na dziewięć języków obcych: angielski, niemiecki, francuski, hiszpański, włoski, duński, flamandzki, norweski i portugalski. Wszystkie wersje obcojęzyczne są podpisane fałszywym nazwiskiem John Smith. Ponieważ w Polsce nikt nie nabrał się na tę autobiografię, Baumfeld zdecydował, że rozreklamuje ją za Wielką Wodą.


KORDELIA KORDELAS:

Czy to oznacza, że będzie wpajał niczego nieświadomym Amerykanom sfałszowaną historię PRL-u?


WESPAZJAN CIPKA (smutno):

Obawiam się, że tak, Kordelio. I jeszcze Kanadyjczykom, gdyż kolejnym punktem jego "tournee" ma być Kanada. Zdzisiek napisał na swoim blogu, że nie przejmuje się brakiem popularności w Polsce, bo gdy zrobi karierę na kontynencie amerykańskim i w Europie Zachodniej, będzie to miało większe znaczenie niż jakikolwiek prestiż czy brak prestiżu w kraju. Co więcej, twierdzi on, iż jeśli USA i Wielka Brytania "zwariują na jego punkcie" (to autentyczny cytat z Baumfeldowego bloga!), to cały świat będzie miał w nosie marudzenie Polaków. Powiedz mi, dziecko, czy to nie woła o pomstę do nieba?!


KORDELIA KORDELAS (przejęta i zbulwersowana):

Oczywiście, że woła! Nie wiem, czy wolno mi użyć takiego porównania, ale postępowanie Zdzisława Baumfelda trochę mi się kojarzy z działalnością Jana Tomasza Grossa, tego od "Strachu".


WESPAZJAN CIPKA (pozytywnie zaskoczony bystrością wnuczki):

Bardzo trafna obserwacja, Kordelio! Widzę, że jesteś już dosyć dojrzała, wiesz i rozumiesz dużo jak na swój wiek!


KORDELIA KORDELAS:

Skoro ta książka nie przedstawia żadnej wartości, to jak to możliwe, że jest wydawana i promowana w Polsce oraz w wielu innych krajach? Na zdrowy rozum, żadne wydawnictwo nie powinno podjąć się publikacji takiej tandety! A tu przekłady, reklamy w gazetach, spotkania autorskie, osobna strona internetowa w kilku wersjach językowych... Skoro są na to pieniądze, to znaczy, że ktoś tę książkę kupuje albo ją sponsoruje. O co tu chodzi, dziadziusiu?


WESPAZJAN CIPKA (śpiewnym tonem):

Och, Kordelio, Kordelio, Kordelio... Czyżbyś zapomniała, że Baumfeld jest masonem? Wolnomularze działają na całym świecie i mają wpływy w wielu firmach tudzież instytucjach! Myślę, że dla Zdziśka nie było żadnym problemem poprosić współtowarzyszy... to znaczy: współbraci... o zrobienie wielkiego szumu wokół jego szmiry. Zwłaszcza, iż sama masoneria mogłaby na tym skorzystać.


Kordelia Kordelas, zamiast odpowiedzieć lub zadać kolejne pytanie, popada w zadumę. Jej wzrok spoczywa na afiszu reklamowym sklepu Eldoradis, ale widać, iż nastolatka nie myśli o nim, tylko o czymś zupełnie innym.


WESPAZJAN CIPKA (powracając do pogardliwego, "antyzdzisławistycznego" tonu):

"Wielki pisarz" Zdzisław Bonifacy Baumfeld zadeklarował przed wyjazdem, że... ekhem... "misją jego starości" jest "cofnięcie skutków czarnego PR-u, który uskutecznił Józef Światło po swojej ucieczce za granicę". Jeśli nie wiesz, o co chodzi, to już ci tłumaczę. Otóż Józef Światło, właśc. Izak Fleischfarb, to był jeden z tych UB-eckich oprawców, który, udawszy się na emigrację, opowiedział wszem i wobec o tym, co wyprawiał on sam i jego współtowarzysze.


KORDELIA KORDELAS:

Czyli...?


WESPAZJAN CIPKA:

Czyli o aresztowaniach, torturach, prześladowaniu przeciwników politycznych itp. Chyba można go nazwać świadkiem koronnym, ale nie wiem dokładnie, bo nie za bardzo się orientuję w terminologii prawniczo-sądowniczej. Tak czy owak, ten skurczybyk Zdzisiek wyraźnie zadeklarował, że będzie jeździł po świecie i przekonywał obcokrajowców, iż raporty Światły to "kłamstwa", a w UB "nigdy nie działo się nic strasznego". (Ze złością, nienawiścią i oburzeniem) Zdzisław Baumfeld... Stary, zapluty oszust, propagandzista i kłamca lustracyjny! On w tym wieku powinien leżeć na katafalku i myśleć o wieczności jak Babcia Eugenia z "Tanga" Sławomira Mrożka, a nie wybielać katów i robić cudzoziemcom pranie mózgu! Dlaczego w swojej autobiografii nie napisał, że bił mnie pięściami, pałką i batem, że parzył mnie papierosami i wbijał mi igły pod paznokcie?! Kordelio, czy ty wiesz, jak to boli, gdy ktoś ci wbija igły pod paznokcie?! Oczywiście, że nie wiesz, i lepiej, żebyś pozostała w błogiej nieświadomości! Oby ten zwyrodnialec poczuł na własnej skórze wszystko, co robił mnie i innym więźniom! (Odrobinę się uspokaja) Tak czy owak, zapowiada się - ze strony Zdziśka - intensywne odwracanie kota ogonem.


KORDELIA KORDELAS (rozbawiona, wybuchając serdecznym śmiechem):

I cofanie kijem Wisły, cha, cha, cha, cha, cha, cha!


Wespazjan Cipka spogląda wnuczce głęboko w oczy i robi wielce niezadowoloną minę.


WESPAZJAN CIPKA (z politowaniem):

Wiesz co, Kordelio? Zmieniam zdanie. Ty jednak jesteś niesamowicie dziecinna!


Panna Kordelas nie odpowiada. Ona i Wespazjan Cipka w dosyć nieprzyjemnym milczeniu kontynuują robienie zakupów. 84-letni staruszek od czasu do czasu zatrzymuje się, aby obejrzeć towar na półkach.


KORDELIA KORDELAS (przerywając grobową ciszę):

Dziadku, zapytam cię o coś z zupełnie innej beczki: czy Zdzisław Baumfeld zna język angielski?


WESPAZJAN CIPKA (natychmiast się ożywia):

Oczywiście, że zna język angielski! Przecież dwukrotnie, łącznie przez kilkanaście lat mieszkał w Los Angeles i San Francisco! Dziewczyno, gdybyś usłyszała jego akcent! Idealna, czysta amerykańszczyzna jak w telewizji! Z brakiem „j" po spółgłoskach dziąsłowych i z wymawianiem - po akcentowanej samogłosce - "d" i "t" jak "r" !


KORDELIA KORDELAS (żartobliwie, ciepło):

Widzę, że dziadziuś Wespazjan jest w tej kwestii dobrze rozeznany!


WESPAZJAN CIPKA (skromnie, z zawstydzeniem, jak za dawnych lat):

Och, nie przeceniaj mnie... Jestem na emeryturze i często mi się nudzi, więc dla zabicia czasu grzebię w skarbcu Wikipedii... Hehehe, ale przynajmniej łamię stereotyp, według którego starsi ludzie nie znają się na komputerach i Internecie! (Wyniosłym tonem) Oczywiście, na Naszej-Klasie.pl nie przyjąłem zaproszenia od Baumfelda. Przeciwnie, zablokowałem go, gdy tylko dowiedziałem się o jego obecności. Jednak on mnie nie zablokował i dzięki temu mogę bez problemu oglądać jego profil. Ostatnio nasz "ulubieniec" ustawił sobie opis: "Muzyka jest odwracalna, ale czas nie. Zawróć! Zawróć! /Electric Light Orchestra/".


17-letnia reprezentantka subkultury gotyckiej uśmiecha się do Cipki.


KORDELIA KORDELAS (pogodnie, zachwycona):

Fajnie mieć takiego nowoczesnego dziadka, który swobodnie "śmiga" po Necie, posiada komórkę z wbudowanym aparatem fotograficznym, a jako dzwonek ustawił sobie refren piosenki "All I Need" Within Temptation! (Nuci fragment rzeczonego refrenu) "Don't tear me down for all I need... Make my heart a better place... Give me something I can believe..."


WESPAZJAN CIPKA:

Hehehe, to ty mnie tak "wytresowałaś", Kordelio! Ech, cóż to za czasy teraz nadeszły... Wnuki same wychowują sobie dziadków... Chyba jestem za stary, żeby to wszystko ogarnąć!


KORDELIA KORDELAS (żartobliwie, wesoło):

Tylko spróbuj powiedzieć: "Ach, ta dzisiejsza młodzież!", a zobaczysz, że nie odezwę się do ciebie przez tydzień!


Zarówno wnuczka, jak i dziadek wybuchają śmiechem. Tę błogą, rodzinną sielankę przerywa nadejście Marii Lolity, czyli dawnej kochanki Zdzisława Baumfelda i byłej Tajnej Współpracowniczki UB. 81-letnia pani ma na sobie uroczy, jasnozielony sweterek z koralikami i wyhaftowanymi kwiatami, ciemnozieloną spódnicę do połowy łydki, czarne rajstopy oraz czarne, pięknie połyskujące lakierki. Staruszka posiada również delikatny, wiosenny makijaż na dobrze zakonserwowanej, ledwo pomarszczonej twarzy. W ręce trzyma zaś mały, sklepowy koszyk, do którego wrzuciła parę produktów spożywczych.


MARIA LOLITA (słodko, jakby nigdy nic, do znajomych osób):

Dzień doberek! Ładna dzisiaj pogoda, prawda?


WESPAZJAN CIPKA:

Dzień doberek! Nie wiem. Jak wyjdę z hipermarketu, to sprawdzę.


Maria Lolita - uświadamiając sobie, że popełniła gafę - syczy ze złości na samą siebie. Kordelia Kordelas, mimo szczerych chęci, nie wytrzymuje i parska śmiechem. Była kochanka Baumfelda i Wespazjan Cipka dla świętego spokoju udają, iż tego nie usłyszeli.


MARIA LOLITA (błagalnie, melancholijnie):

Panie Wespazjanie, panno Kordelio... Pozwolą państwo, że będę im towarzyszyć? Odkąd pan Zdzisio wyjechał, czuję się strasznie samotna i opuszczona. Nie mam nikogo, z kim mogłabym pogawędzić, do kogo mogłabym się przytulić. Może to głupie, ale zaczęłam rozmawiać z kwiatami. Podobno wielu ludzi tak robi. Chociaż nie wiem. Czuję, że nie mam dla kogo żyć, że nie jestem nikomu potrzebna, że nikt mnie na tym okrutnym świecie nie chce. Moi rodzice zmarli w latach siedemdziesiątych, a mój mąż przeniósł się na Tamten Świat cztery lata temu. No, to co? Mogę do was dołączyć?


Wespazjan Cipka nie wygląda na szczęśliwego z powodu towarzystwa Marii Lolity, ale - ponieważ nie chce być niegrzeczny - postanawia udzielić jej twierdzącej odpowiedzi.


WESPAZJAN CIPKA (z wymuszonym uśmiechem, patrząc na sąsiednie stoisko papiernicze):

Ależ oczywiście, bardzo proszę.


KORDELIA KORDELAS (złośliwie, do Marii Lolity):

Naturalnie, proszę do nas dołączyć. Ale jeśli samotność zacznie pani naprawdę doskwierać, to radzę nie czekać na pogorszenie sytuacji, tylko od razu skontaktować się z najbliższym Domem Pogodnej Jesieni. Albo... (Udaje, że kaszle) Wyjść za mąż!


Maria Lolita wytrzeszcza oczy ze zdumienia.


MARIA LOLITA (sceptycznie):

Za mąż? Na emeryturze? Nie... To nie przystoi kobiecie...


KORDELIA KORDELAS:

Jak to: nie przystoi? Przecież, pomimo "mocno dojrzałego" wieku, wygląda pani całkiem ładnie i może się podobać mężczyznom! Znajdzie sobie pani jakiegoś starszego kawalera, może wdowca... I jakoś to będzie!


MARIA LOLITA (rozpaczliwie, lekko zawstydzona):

Panno Kordelio... Panna kpi... Ja mam w zaokrągleniu 80 lat!


KORDELIA KORDELAS:

No i co z tego? Daphne Selfe też ma w zaokrągleniu 80 lat, a jednak jest znaną supermodelką i zarabia dużo pieniędzy! Jeśli pani nie wierzy, to proszę sprawdzić za pośrednictwem wyszukiwarki internetowej Google.pl!


Maria Lolita wzdycha, jednak wygląda na mile połechtaną usłyszanym komplementem. Kordelia Kordelas bierze do rąk jakiś produkt, przez kilka sekund dokładnie go ogląda, a potem - ze zrezygnowaną i rozczarowaną miną - odkłada go na półkę.


MARIA LOLITA (z namysłem, do Kordelii, biorąc na poważnie jej słowa):

Wiesz, drogie dziecko, ten ślub to wcale nie jest taki głupi pomysł. W domu dokładnie to rozważę. Ale teraz... czy moglibyśmy zmienić temat?


WESPAZJAN CIPKA (takim tonem, jakby czekał właśnie na ten moment):

Tak, z przyjemnością! (Przez chwilę zastanawia się, co powiedzieć) Pani Mario Lolito, chciałbym pani pogratulować tego, co wprawiło w euforię całe Młodzianowice. Od kilkunastu dni wszyscy podniecają się tylko tym faktem, bo i jest czym się podniecać. Nie przypominam sobie, by nasze miasteczko kiedykolwiek dostąpiło podobnego zaszczytu, a żyję na tym świecie już 84 lata. Czuję, że to może być nie tylko chwilowa atrakcja i powód do dumy, ale także poważne przedsięwzięcie biznesowe, które wypromuje i wzbogaci nasze miasto!


MARIA LOLITA (nic nie rozumiejąc):

Euforia? Podniecanie się? Zaszczyt? Atrakcja? Powód do dumy? Przedsięwzięcie biznesowe? O czym pan mówi, panie Wespazjanie?!


WESPAZJAN CIPKA:

Chodzi mi o ten film i mangę. To naprawdę niesamowita sprawa i na pani miejscu chodziłbym dumny jak paw.


MARIA LOLITA (kompletnie zdezorientowana):

Jaki film? Jaką mangę? Co tu się dzieje, do choroby ciężkiej?! I jaki to ma związek ze mną?!


Wespazjan Cipka spogląda na Marię Lolitę w taki sposób, jakby nie mieściło mu się w głowie, że osoba, która powinna być najlepiej poinformowana ze wszystkich, nie ma o niczym pojęcia. W tle słychać krótki, wesolutki śpiew damskiego chórku, dochodzący ze sklepowych głośników: "Eldoraaadis! Kup więęęcej, zapłać mnieeej!".


WESPAZJAN CIPKA (zdumiony ignorancją swojej rozmówczyni):

Pani Mario Lolito, to pani nie wie, że w Młodzianowicach, Kielcach i Warszawie trwają prace nad filmem o pani?! Jest to poważny, pełnometrażowy, fabularny dramat historyczny, kręcony na podstawie pani biografii "Tajna Współpracowniczka - Jawna Kochanka", która ukazała się kilka miesięcy temu w Polsce, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.


MARIA LOLITA (skrajnie zszokowana):

Co?! To o mnie wydano książkę?! W Polsce, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie?! Dlaczego ja o tym nie wiem?!


WESPAZJAN CIPKA:

Mnie pani pyta? A cóż ja mogę pani powiedzieć?! To jest sprawa między panią a autorem i wydawcą! W każdym razie, ta biografia bardzo się spodobała reżyserowi Ambrose'owi Philemonowi Novotny'emu, który postanowił nakręcić jej ekranizację. Razem ze swoją przyjaciółką, słynną scenarzystką Clare O'Claude, napisał scenariusz i teraz trwają zdjęcia do filmu "Secret Associate - Overt Lover" ("Tajna Współpracowniczka - Jawna Kochanka"). Drugim reżyserem dzieła jest Wenceslaus Evans.


MARIA LOLITA:

Jestem w szoku. Proszę mówić dalej.


WESPAZJAN CIPKA:

Ambrose Philemon Novotny, amerykański reżyser czeskiego pochodzenia, to twórca filmów ambitnych i kontrowersyjnych, uznawany jednocześnie za geniusza i skandalistę. Jego dzieła są zazwyczaj prowokacyjne, acz głębokie pod względem psychologiczno-filozoficznym, łamią tabu i utarte schematy, a ich problematyka najczęściej dotyczy skomplikowanych i drażliwych tematów. Ostatni film Novotny'ego opowiadał o rosyjskim studencie-schizofreniku, który pod wpływem choroby i prania mózgu w sekcie religijnej wysadził w powietrze dom publiczny, a następnie w dosyć masochistyczny sposób popełnił samobójstwo. Produkcja była odrobinę paradoksalna, bo z jednej strony zawierała elementy konserwatywne, a z drugiej - antyreligijne i antyklerykalne.


KORDELIA KORDELAS (uzupełnia wypowiedź swojego dziadka):

Ten film nazywał się „Dangerous and Moving" i był luźną aluzją do piosenki duetu t.A.T.u. pod tym samym tytułem. Co ciekawe, w filmie można było usłyszeć zarówno angielską, jak i rosyjską wersję utworu. Oprócz tego, produkcja zawierała wiele odniesień do „Zbrodni i kary" Dostojewskiego oraz „Lotu nad kukułczym gniazdem" Keseya. Dowód? Główny bohater miał na imię Rodion, tak jak Raskolnikow. Ponadto, na wzór R. P. McMurphy'ego nazywał swoją pielęgniarkę Wielką Oddziałową i próbował jej zrobić na złość.


WESPAZJAN CIPKA:

Wenceslaus Evans to twórca filmów bardziej masowych, popularnych, ale wielokrotnie nagradzany za widowiskowe produkcje o charakterze historycznym. Jego ostatnie dzieło mówiło o rewolucji kulturalnej w Chinach, wcześniejsze o tryumfie Karola Młota nad Saracenami, a jeszcze wcześniejsze - o wielkim pożarze Londynu w 1666 roku. Reżyser ma 72 lata, sławę i uznanie zdobył w roku 1969, kiedy to nakręcił monumentalny film o Teodorze, żonie Justyniana Wielkiego. Potem, w roku 1971, była przezabawna komedia kostiumowa o XVIII-wiecznej arystokracji francuskiej. No, ale wróćmy do „Tajnej Współpracowniczki - Jawnej Kochanki". Jeśli chodzi o aktorów, w pani rolę wciela się piękna 22-latka Ethel Hope Partridge.


MARIA LOLITA:

Ethel Hope Partridge? Znam modelkę o tym nazwisku, ale o aktorce jeszcze nigdy nie słyszałam.


WESPAZJAN CIPKA:

To właśnie ta modelka. Widziałem ją na zdjęciu i stwierdzam, że jest bardzo podobna do pani „dawnego ja". To znaczy: wygląda tak jak pani 60 lat temu, czyli w czasach, których dotyczy scenariusz filmu. Ładna, zgrabna sylwetka, mlecznobiała skóra, długie, czarne włosy, delikatne rumieńce, duży biust, dziewczęcy głosik... Tylko wzrost znacznie wyższy niż u pierwowzoru...


MARIA LOLITA (pogardliwie, krzywiąc się):

Pewnie jest tak „utalentowana" jak Paris Hilton z „Domu Woskowych Ciał"!


KORDELIA KORDELAS (polemicznym tonem):

Raczej jak Carrie-Ann Moss z „Matriksa".


MARIA LOLITA (do Wespazjana Cipki):

Dlaczego akurat film O MNIE? Nie było ciekawszych tematów?


WESPAZJAN CIPKA (obrusza się):

Ależ, pani Mario Lolito! A właściwie, to Arielo Dawidowska, bo Maria Lolita to tylko bezpieczniacki pseudonim, którym zaczęła się pani posługiwać na co dzień i który szybko przyjął się w społeczeństwie! Pani życiorys aż się prosi o sfilmowanie! Proszę pomyśleć... Młoda, zagubiona, niezrozumiana dziewczyna z małego miasteczka... Tajna Współpracowniczka totalitarnej policji politycznej... Nimfomanka i hedonistka... Femme fatale... Piękność przyczyniająca się do śmierci i cierpienia wielu ludzi, najczęściej facetów... Tylko po to, by uprawiać seks z przystojnym czarnym charakterem, do którego zapałała płomienną miłością i równie płomiennym pożądaniem... Namiętna psychopatka, która dąży po trupach do celu... I której celem jest jeden mężczyzna, a właściwie: jego ciało... Oczywiście, ten mężczyzna to przebiegły skurczybyk, który wykorzystuje naszą biedną, błądzącą, naiwną, kochającą bohaterkę do swoich niecnych, politycznych celów... No, po prostu idealny temat na film!


KORDELIA KORDELAS:

Ktoś mądry powiedział kiedyś: „Najlepszym scenarzystą jest samo życie".


MARIA LOLITA (do Wespazjana Cipki):

A czy w tym filmie występuje też postać Zdzisia Baumfelda i... i... i pana?


WESPAZJAN CIPKA:

Oczywiście, że tak! W rolę Zdziśka wciela się niejaki Dimitry Liverwort, zaś mnie gra Dave Magnus Hasty, który z natury jest blondynem, ale w imię scenariusza filmowego i prawdy historycznej zdecydował się przefarbować na rudoblond. Odtwórcą roli Archibalda Moździerza jest zaś czarnoskóry aktor Sigismund Hodgkinson.


MARIA LOLITA (zdumiona):

Przecież Archibald Moździerz był biały!


WESPAZJAN CIPKA:

No tak, ale reżyserzy uznali, że do jego roli najlepiej pasuje właśnie Hodgkinson. Poza tym, w filmie gra jeden aktor, który jest synem polskich imigrantów - Cornelius Dabrovsky. Wciela się on w postać bezlitosnego dyrektora UB, pułkownika Waldeberta Werfelberga. Oprócz tego, jest działająca w USA Francuzka, Jacqueline Brigitte Cheveux (filmowa Gelazja Osełka-Mazur), a także Holenderka Harriet Ann de Vries (filmowa Gliceria Gościwit).


MARIA LOLITA (będąca pod wrażeniem):

No to iście międzynarodowe dzieło... Ciekawe, jaki będzie efekt końcowy... (Dłuższa pauza, podczas której Maria Lolita chwyta wystawiony na sprzedaż dezodorant. Przez chwilę czyta napisy na butelce, zdejmuje zakrętkę, wącha ją, po czym odkłada produkt na półkę. Następnie kobieta poddaje identycznym "testom" trzy inne dezodoranty, a ten, który najbardziej przypada jej do gustu, wrzuca do koszyka) Panie Wespazjanie, wiem już trochę o filmie i chwała panu za to. Ale wspomniał pan też o jakimś... o jakimś... mango... czy czymś takim. O co tym razem chodzi?


WESPAZJAN CIPKA (uprzejmie):

Przede wszystkim: nie mówiłem o mango, lecz o mandze, czyli japońskim komiksie. Otóż okazuje się, że pani historia natchnęła nie tylko dwóch amerykańskich reżyserów, ale także poślubioną Japończykowi Polkę, Ermenfrydę Szczur-Matsumoto, która jest mangaką, twórczynią mangi. 39-letnia kobieta i jej 18-letnia córka Wirydiana Plautylla Matsumoto zdecydowały się stworzyć pseudojapoński komiks na podstawie "Tajnej Współpracowniczki - Jawnej Kochanki". Jednakże panie Matsumoto, znane z bujnej wyobraźni i śmiałości artystycznej, postanowiły popuścić wodze fantazji i przenieść fabułę dzieła w czasie oraz przestrzeni. Dlatego akcja mangi nie będzie się rozgrywać w Polsce w latach '40 i '50 XX wieku, tylko... w Japonii w roku 2170.


MARIA LOLITA (zszokowana, wytrzeszczając oczy):

W Japonii?! W roku 2170?! Powinni tego zabronić!


KORDELIA KORDELAS (ostrym tonem, do Marii Lolity):

Ejże! Proszę nie reklamować Media Markt w hipermarkecie Eldoradis!


WESPAZJAN CIPKA (do ex-kochanki Zdzisława Baumfelda):

Naprawdę, akcja komiksu będzie się rozgrywać w Japonii w 2170 roku. Jak zapewne się pani domyśla, wiele faktów zostanie zmienionych w taki sposób, aby dostosować je do realiów japońskich. Na przykład pani będzie mieć na imię Mariko.


MARIA LOLITA:

Mariko... Tego jeszcze nie było!


WESPAZJAN CIPKA (nie mogąc, jak zwykle, powstrzymać się od pogardliwego tonu):

Zaś Zdzisiek Baumfeld będzie się zwał... Yasunori!


KORDELIA KORDELAS:

Nie zapominajmy o dziadku Wespazjanie Cipce, któremu panie Matsumoto postanowiły nadać imię Hiromitsu.


WESPAZJAN CIPKA:

I o Archibaldzie Moździerzu, który wystąpi jako Akira.


KORDELIA KORDELAS:

No i jeszcze o Świętożyźni Klemermann, z której zrobiono niejaką Manami. Wszelkie podobieństwo do nazwy polskiego zespołu Maanam jest przypadkowe.


WESPAZJAN CIPKA:

Mroczysława Kalinowska-Wójcik to Chisato, Melizanda Nowakowska to Aya, Ożanna Dudek to Makoto...


KORDELIA KORDELAS (z lekkim uśmieszkiem na twarzy):

Zupełnie jak Makoto Kino, czyli Sailor Jupiter, Czarodziejka z Jowisza.


WESPAZJAN CIPKA:

Waldebert Werfelberg to Osamu (nie mylić z arabskim imieniem Osama!), Aulus Nowakowski to Ryuji, Tomił Nowakowski to Toshio, Fulgencjusz Skwarowski to Isao, Gorgoniusz Skwarowski to Daisuke, Rzędzimir Wszebor Witkowski to Tetsuya...


KORDELIA KORDELAS (dobitnie):

Nazwisk nie będzie. Same imiona.


WESPAZJAN CIPKA:

Pseudojapoński komiks ma nosić tytuł "Ejento Mariko", czyli "Agentka Mariko". Planuje się też wersję angielskojęzyczną zatytułowaną "Secret Associate Maria Lolita" - "Tajna Współpracowniczka Maria Lolita". Jeśli manga zaskarbi sobie sympatię odbiorców, to być może na jej motywach powstanie anime, czyli pseudojapoński serial animowany. Zobaczymy, czy postacie będą równie jazgotliwe jak w "Sailor Moon. Czarodziejce z Księżyca".


KORDELIA KORDELAS:

Na oficjalnej stronie internetowej Ermenfrydy Szczur-Matsumoto można już zobaczyć wizerunki głównych bohaterów komiksu. Najważniejsza osoba, czyli Mariko, ma ogromne, skośne oczy, czarne włosy do pasa, szczupłą twarz, spiczasty podbródek i bardzo długie nogi. Generalnie, jest podobna do Sailor Mars, czyli Czarodziejki z Marsa.


WESPAZJAN CIPKA (sarkastycznie, do Kordelii Kordelas):

Gdyby była młodsza i miała włosy przed ramiona, porównałabyś ją do Sailor Saturn, Czarodziejki z Saturna!


MARIA LOLITA (ze szczerym zainteresowaniem, do obojga rozmówców):

A jak wygląda... eee... Yasunori - Zdzisio Baumfeld?


WESPAZJAN CIPKA (w taki sposób, by jak najszybciej uciąć temat):

Tak jak w oryginale, tylko ma wielkie, skośne oczy.


KORDELIA KORDELAS:

Mnie on przypomina Mamoru Chibę z "Sailor Moon". (Chichocze) Hehehe... Wyobrażam sobie, jak Mariko mówi: "Watakushi wa anata o aishinasu, Yasunori"! Albo bardziej banalnie: „I love you, Zdislav"!


WESPAZJAN CIPKA:

I to jest zafałszowanie rzeczywistości, bo Maria Lolita i Zdzisław Baumfeld, którzy mieszkali w Polsce Ludowej i fascynowali się Związkiem Radzieckim, powinni mówić „Kocham cię" lub „Ja liubliu tiebia".


KORDELIA KORDELAS (niecierpliwie, z zażenowaniem, wywracając oczami):

Och, dziadku, a ty znowu swoje...


WESPAZJAN CIPKA (smutno, poważnie):

Dziwisz się, Kordelio? Oboje zachwycamy się kręconym filmem i rysowaną mangą, opowiadamy pani Marii Lolicie o twórcach i odtwórcach... Ale zastanówmy się, czy to wszystko jest właściwe z punktu widzenia etycznego. Czy robienie totalnej komercji z poważnych spraw to dobry pomysł? Czy nie jest to przypadkiem trywializowanie ludzkich tragedii, sprowadzanie ich do rangi zwykłych sensacji i atrakcji, na których można dużo zarobić? Czy robienie kultowych postaci z katów i donosicieli nie jest szydzeniem z ich ofiar? I jaki to może mieć wpływ na młodych ludzi, którzy mają tendencję do uwielbiania, mitologizowania, naśladowania i przejmowania poglądów swoich idoli? Co będzie, jeśli jakiejś panience spodoba się Dimitry Liverwort, a potem ta miłość przeniesie się na prawdziwego Baumfelda oraz innych takich bydlaków? Czy Franciszce Ksawerze Wąchockiej, która była bestialsko dręczona przez UB-eków i zmarła w wieku 25 lat, spodobałaby się komercjalizacja... a właściwie: pokemonizacja... jej cierpienia? Czy cieszyłaby się, że widzowie ekscytują się jej oprawcami jak superbohaterami? Że ludzie, którzy ją bili, głodzili, zastraszali, poniżali, zamienili się w lubianych bohaterów filmowych i komiksowych? Że najgorsi sadyści w okolicy, Werfelberg, Kalinowska-Wójcik, Baumfeld, Moździerz i Klemermann, stali się sobowtórami postaci z „Czarodziejki z Księżyca" albo innych „Pokemonów"? A co z dzielnym żołnierzem Armii Krajowej, Aulusem Nowakowskim, który - z winy uwodzicielki i donosicielki Marii Lolity - został aresztowany przez UB, poddany nieludzkim torturom oraz zastrzelony w młodzianowickim lesie? Czy byłby zadowolony z faktu, iż kobieta, która wyrządziła mu takie świństwo, jest podziwiana za spryt i umiejętność manipulowania mężczyznami? O sobie i swojej gehennie nie wspomnę, bo nie chcę być egotystą. Dlaczego współczesnym ludziom tak łatwo jest się bawić cudzym kosztem?


KORDELIA KORDELAS (wzdycha):

Takie czasy, dziadku. Bezduszny postmodernizm. Jaka epoka, taka sztuka. A poza tym: „Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze".


W tle, jak na zawołanie, rozlega się dochodzący z głośników śpiew: „Eldoraaadis! Kup więęęcej, zapłać mnieeej!".


KORDELIA KORDELAS (gorzko, odnosząc się do treści usłyszanego sloganu reklamowego):

Bardzo na temat. Właśnie to miałam na myśli.


MARIA LOLITA (płaczliwie, ze złością, do Cipki i Kordelas):

Wiecie co?! Obrzydziliście mi ten film i mangę! A już myślałam, że będę miała jakąś pociechę na stare lata! Kordelio Kordelas, ty sama jesteś okrutna i bezduszna! Twój dziadek także!


WESPAZJAN CIPKA (drwiąco, pod nosem):

Oj, chyba kogoś ruszyło sumienie...


KORDELIA KORDELAS (opryskliwie, do Marii Lolity, lekceważąc Wespazjana):

Już pani mówiłam, że - zamiast marudzić - może pani zapisać się do Domu Pogodnej Jesieni albo ponownie wyjść za mąż! Zrobi pani tak, jak powiedziałam, to przestanie pani męczyć zarówno siebie, jak i innych!


Obrażona i rozżalona ex-kochanka Zdzisława schodzi ze sceny, mrucząc do siebie coś, co brzmi jak: „Aulus Nowakowski... Przecież ja wiedziałam, że go zabiją... Więc dlaczego...?!". Dziadek i wnuczka w milczeniu kontynuują robienie zakupów. Nagle 17-letnia gotka dziwnie się ożywia.


KORDELIA KORDELAS (wesolutko, jakby odkryła Amerykę):

Eureka!


WESPAZJAN CIPKA (nie rozumiejąc):

Co: „eureka"?


KORDELIA KORDELAS (podekscytowana):

Słuchaj, dziadku! Przyszła mi do głowy szalona myśl! Nie wiem, czy moje podejrzenia są słuszne, czy nie... Ale musisz mi odpowiedzieć na kilka pytań...


WESPAZJAN CIPKA (uprzejmie):

Słucham cię uważnie.


KORDELIA KORDELAS:

Baumfeld jest wolnomularzem, tak?


WESPAZJAN CIPKA:

Tak.


KORDELIA KORDELAS:

A wolnomularstwo działa na całej Ziemi?


WESPAZJAN CIPKA:

Tak.


KORDELIA KORDELAS:

Jakiś czas temu Zdzisław wyjechał do Ameryki?


WESPAZJAN CIPKA:

Tak.


KORDELIA KORDELAS:

A twórcy tego filmu o Marii Lolicie to Amerykanie?


WESPAZJAN CIPKA:

Tak.


Wnuczka Wespazjana Cipki klaszcze w dłonie.


KORDELIA KORDELAS (z ogromnym przejęciem):

Dziadziusiu, a może to właśnie Baumfeld namówił tych filmowców, żeby stworzyli taki film i przekazali światu JEGO wersję wydarzeń?!


Wespazjan Cipka wytrzeszcza oczy i szeroko otwiera usta.


WESPAZJAN CIPKA (oszołomiony):

Kordelio! Wiesz, że ta myśl ma ręce i nogi?!


KORDELIA KORDELAS:

Wiem! Dlatego zawołałam: „eureka"!


WESPAZJAN CIPKA (nadal oszołomiony):

Kordelio, to co mówisz, może być zwykłą teorią spiskową... Lecz jeśli masz rację, to... to... to jest to największa i najniebezpieczniejsza intryga, jaką kiedykolwiek uknuł nasz znienawidzony UB-ek i SB-ek!


KORDELIA KORDELAS:

Swoją drogą, będzie heca, jeśli ten film „przez przypadek" zdobędzie Oscara.


WESPAZJAN CIPKA (prycha kpiąco):

Jeszcze większa heca będzie wtedy, gdy otrzyma Złotą Malinę!


KORDELIA KORDELAS:

Załóżmy jednak, że to nie Baumfeld zainicjował kręcenie „Secret Associate - Overt Lover". Załóżmy, że Novotny i Evans sami z siebie postanowili sfilmować biografię Marii Lolity. Czy Zdzisław już wie, iż taki film powstaje na terenie Polski? Czy wie, iż jego postać też się tam pojawia? I co o tym wszystkim sądzi? Ciekawe, czy będzie zadowolony z efektu końcowego i ze sposobu przedstawienia Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Młodzianowicach?


WESPAZJAN CIPKA (chichocząc złośliwie):

Hehehe, ja mam pomysł na film o samym Baumfeldzie: „Stary Ramol. Postrach Zadupia"!


KORDELIA KORDELAS (rozśmieszona żartem Cipki):

„Ramol"? Dlaczego nie „Rambol"?


WESPAZJAN CIPKA:

Żeby się nie kojarzyło z „KaRambol"!


KORDELIA KORDELAS:

Lub, co gorsza, z „Karrrambol"!


Wespazjan i Kordelia przez chwilę śmieją się ze swoich żartów językowych.


KORDELIA KORDELAS (wciąż rozbawiona):

Wiesz, dziadku? W Internecie, na YouTube.com, jest takie nagranie „Idę albo nie idę", które pokazuje pewnego pijanego faceta sfilmowanego z balkonu. Ten facet idzie ulicą, gada sam do siebie jakieś głupoty i w pewnym momencie krzyczy: „Jasna K***a i Sto Milicjantów!". Okropnie mnie to śmieszy, bo „Jasna K***a i Sto Milicjantów" brzmi trochę jak „Ali Baba i Czterdziestu Rozbójników", „Harry Potter i Komnata Tajemnic", „Luis Barnavelt i Zegar Czarnoksiężnika" albo „Miki Mol i Straszne Płaszczydło".


WESPAZJAN CIPKA:

„Jasna K***a i Sto Milicjantów"... Faktycznie, pasuje na tytuł jakiejś książki...


KORDELIA KORDELAS:

Zgadnijmy więc, jak będą się nazywały kolejne części! „Jasna K***a i Dwudziestu UB-eków", „Jasna K***a i Służba Bezpieczeństwa", „Jasna K***a i Stocznia Gdańska"...


WESPAZJAN CIPKA (przyłącza się do „zgadywania"):

„Jasna K***a i Okrągły Stół", „Jasna K***a i Gazeta Wyborcza", „Jasna K***a i Powrót Kwaśniewskiego", „Jasna K***a i Pakt Północnoatlantycki", „Jasna K***a i Unia Europejska", „Jasna K***a i Traktat Lizboński"... Kordelio, napisz serię powieściową o Jasnej K****e! Będziesz sławna i bogata!


KORDELIA KORDELAS (śmieje się):

Z przyjemnością, dziadku! Tylko musisz mi wyjaśnić, czym się różni Jasna K***a od Ciemnej K***y!


WESPAZJAN CIPKA:

Nooo, Jasna K***a jest po Jasnej Stronie Mocy, a Ciemna po Ciemnej. Ta Ciemna mogłaby być antagonistką tej Jasnej. Wejdź któregoś dnia do pociągu, poczekaj, aż spłynie na ciebie natchnienie, a potem wybierz się do kawiarenki i zapisz swoje myśli na serwetkach oraz świstkach papieru. Joanne Kathleen Rowling skorzystała z tej metody i tak powstał...


KORDELIA KORDELAS (wtrąca żartobliwie, nawiązując do reklamy jednego z produktów Nestle):

...Chocapic!


WESPAZJAN CIPKA:

A właśnie, że „Harry Potter"!


Na scenę wchodzi Zdzisław Baumfeld (popychający sklepowy wózek z kilkoma produktami w środku), jednak 84-latek i 17-latka go NIE ZAUWAŻAJĄ lub NIE ROZPOZNAJĄ. Były funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, chociaż ma 87 lat, jest bardzo energiczny, żwawy, silny, swobodny, wyprostowany i wygląda na 65-latka. Zdzisław ma na sobie lekką, zapiętą, punkową kurtkę oraz militarne spodnie. Jednak najbardziej szokującymi i niepasującymi do jego wieku elementami ubioru są... czarne glany (ciężkie buty noszone przez miłośników rocka i metalu) oraz wielkie, połyskujące złotymi refleksami okulary przeciwsłoneczne (które w tym budynku i o tej porze roku są zupełnie niepotrzebne). O ile w „TragiFarsie 59 lat później" Baumfeld nosił siwą brodę, o tyle teraz jest starannie ogolony, co jeszcze bardziej go odmładza. Mężczyzna zachowuje się dziwnie luzacko, a jego ruchy przywodzą na myśl młodego człowieka, nie zaś staruszka. W jego stylu bycia jest coś amerykańskiego, co może być pamiątką z podróży do USA.


KORDELIA KORDELAS (nie zauważywszy Baumfelda, kontynuuje rozpoczętą zabawę):

„Jasna K***a i Rząd Światowy", „Jasna K***a i Nowy Porządek Świata", „Jasna K***a i Chipy RFID", „Jasna K***a i Projekt Blue Beam", „Jasna K***a i Era Wodnika"...


ZDZISŁAW BAUMFELD (szyderczo, chcąc zwrócić na siebie uwagę Wespazjana i Kordelii):

„Twoja Stara i Klaskanie u Rubika", „Twoja Stara i Pranie w Rzece", „Twoja Stara i Cofanie się do Przodu", „Twoja Stara i Dzieci Neostrady", „Twoja Stara i Twój Stary"...


WESPAZJAN CIPKA (ironicznie, spostrzegając ex-funkcjonariusza UB):

No, narrrrreszcie! Pojawił się Zdzisław Bonifacy „Yasunori" Baumfeld, Amerykaniec i Japoniec z Młodzianowic! Strasznie długo musieliśmy czekać na głównego bohatera!


ZDZISŁAW BAUMFELD (tryumfalnie, z dumą, również ironicznie, stosując wiele amerykańskich makaronizmów i szczerząc białe, równe, sztuczne zęby jak stereotypowy obywatel Stanów Zjednoczonych):

Ale dzięki temu udało mi się zaliczyć „Enter the Dragon", cha, cha, cha, cha, cha! Przyznaj, „dude", że nie spodziewałeś się mnie spotkać w „department store" Eldoradis! Prawda, że jesteś kompletnie „taken aback"? Zrobiłem ci „awesome" niespodziankę i „period"! (Kpiąco, spoglądając na wypchany zakupami wózek Wespazjana i Kordelii) „Wow", ile macie klamotów w tym „shopping cart"! Mnóstwo „candies" i „cookies"! Będzie przez was „line" przy kasie, więc uważajcie, żeby was „sales clerks" nie zbesztali!


WESPAZJAN CIPKA (z udawaną, wręcz ociekającą jadem „serdecznością", za którą ukrywają się nienawiść i odraza):

Słuchaj, Dzidek! Ja myślałem, że jesteś za Wielką Wodą! Miałeś jechać do Kanady!


ZDZISŁAW BAUMFELD:

Po pierwsze: nienawidzę, gdy ktoś „call me Dzidek". To „ain't" miłe i brzmi jakoś tak „creepy". Jeśli już koniecznie musisz mnie nazywać na literę „d", to używaj przezwiska Dee-Dee, chociaż ja i tak „prefer to" mój oficjalny, międzynarodowy „nick" John Smith. Po drugie: w „United States" już byłem. Tym „guys" naprawdę spodobała się moja „book", więc mogę powiedzieć, że byłem „on a roll". Wszystkie spotkania autorskie okazały się „fancicus rex", zwłaszcza to jedno w „SoCal". Po trzecie: do Kanady „I gonna" za dwa miesiące. Nastąpiła „tiny" zmiana scenariusza.


WESPAZJAN CIPKA:

„Zmiana scenariusza"? Skąd u ciebie, Dzidku, takie filmowe słownictwo? A tak w ogóle, to po co się popisujesz tymi amerykańskimi makaronizmami? Myślisz, że zrobi to na kimś wrażenie?


ZDZISŁAW BAUMFELD (ironicznie):

Och, „geeza", coś ty taki sztywny?! „Have a heart"! Może ja po prostu jestem „into the movies" i dlatego używam... ekhem... „filmowego słownictwa"?! Co do mojego slangu... Myślę, „buddy", że ty „hatch a brick", ponieważ „ain't" pojęcia o „American English" i nie „catch" ani jednego słowa! Cha, cha, cha, cha! Jesteś taki bezradny jak ja 60 lat temu, gdy dostałem „hangover" po tej „booze party" w UB-eckim „slammer"! No, ale nie ma się co dziwić, bo byłem totalnie „fuddled" lub, jak kto woli, „woozy"! Miałeś rację, „dude", to był skandal stulecia... Swoją drogą, ciekawe, jak to się stało, że ten „cabbage head" Werfelberg i ta „yucky yoyo" Kalinowska-Wójcik „accidentally-on-purpose" wrócili wcześniej i przyłapali nas na gorącym uczynku? Może jakiś „stool pidgeon" do nich zadzwonił?! „Plug-ugly" sprzedawczyk! Nie znoszę takich „bastards"! Gdybym dorwał tego „zerk", to bym go „stomped on"!


WESPAZJAN CIPKA:

Słuchaj, Zdzisiek... To znaczy: Dzidek... Nie rozumiem wszystkich słów, których używasz, ale mam wrażenie, że kaleczysz zarówno polszczyznę, jak i angielszczyznę... Kiedy ostatnio ci mówiłem, że w tym wieku powinieneś leżeć na katafalku i myśleć o wieczności jak Babcia Eugenia z „Tanga" Sławomira Mrożka?!


ZDZISŁAW BAUMFELD (ostro, agresywnie):

„Zip it up, you baboom"! Jesteś totalnym „goof" i „blockhead", zdajesz sobie z tego sprawę?! (Arogancko) Nie obchodzi mnie, co ktoś o mnie myśli w Polsce, bo na Zachodzie jestem już popularny i czytelnicy wierzą mi na słowo! I wiesz, co jeszcze? Okazuje się, że większość moich czytelników to ludzie młodzi, po dwudziestce i trzydziestce, a nawet nastolatki! A przecież, jak to kiedyś słusznie stwierdziła twoja wnuczka, „przyszłość należy do młodych, nie do starych"! Młodziaki nie pamiętają czasów, o których piszę, i niewiele o nich wiedzą, dlatego są skłonne przyjąć wszystkie moje tezy! Jak sądzisz, Wespazjanku Cipko, co potem z nimi zrobią? Przekażą następnym pokoleniom, no nie?


Wespazjan Cipka nie posiada się ze złości, zbulwersowania, nienawiści i pogardy dla Baumfelda.


WESPAZJAN CIPKA (głosem, który zdradza wszystkie wymienione wcześniej emocje):

Jesteś draniem, Baumfeld! Od 60 lat nie zmieniłeś się ani trochę, a jeśli już, to na gorzej!


Były funkcjonariusz PUBP w Młodzianowicach wybucha śmiechem.


ZDZISŁAW BAUMFELD (zaczepnie):

Tak uważasz, Cipka?! No to spójrz!


Zdzisław rozsuwa sobie kurtkę, aby pokazać Wespazjanowi i jego wnuczce swój T-shirt. Ów T-shirt posiada charakterystyczny, wielki nadruk: stare, ale wyraźne zdjęcie Baumfelda, ukazujące komunistę jako szalenie przystojnego, atrakcyjnego fizycznie, czarnowłosego 27-latka w UB-eckim mundurze. Koszulka zawiera również napis: „Revolutionist John Smith".


ZDZISŁAW BAUMFELD (dumnie, widząc zszokowaną minę swojej niegdysiejszej ofiary):

I co ty na to, Wespazjanku?! Takiego chcą mnie znać młodzi czytelnicy! Jestem bożyszczem amerykańskich nastolatków, wiesz?! Na spotkanie autorskie w Południowej Kalifornii przybyło mnóstwo młodzieży! Wszyscy zachwycali się moimi opowieściami, oprócz tego było dużo żartów i śmiechu! Wydaje ci się, że którykolwiek z uczestników tego „meetingu" byłby skłonny słuchać twoich nudnych wyjaśnień?! Jeśli tak, to naprawdę jesteś „goof" i „blockhead"! A poza tym, pamiętaj, iż niedługo gwiazdą zostanie także Maria Lolita! W jej rolę wcieli się gotycka piękność, 22-letnia Ethel Hope Partridge, właścicielka długich, czarnych włosów i mlecznobiałej skóry! Co do T-shirtów z moimi podobiznami, można je już nabyć w całych Stanach Zjednoczonych i Unii Europejskiej!


WESPAZJAN CIPKA (zszokowany, przerażony, zrozpaczony):

Koszulki z komunistycznym zbrodniarzem Zdzisławem Baumfeldem... Dlaczego?! Do stu tysięcy beczek rumu, dlaczego?!


ZDZISŁAW BAUMFELD (obłudnym, słodziutkim głosikiem):

Może dlatego, że T-shirty z Ernesto „Che" Guevarą są zbyt pospolite?...


Kordelia Kordelas uważnie przygląda się Zdzisławowej koszulce.


KORDELIA KORDELAS (zachwycona, urzeczona, oczarowana, nie mogąc oderwać wzroku od zdjęcia):

Mmmm... Ten Zdzisław Baumfeld naprawdę był przystojny w młodości... Jaka twarz, jakie ramiona, jaka sylwetka... Prawdziwe ciacho... I jeszcze ten mundur... Wszyscy mężczyźni, co do jednego, dobrze wyglądają w mundurach... Chyba sobie kupię taką koszulkę i nie będę się przejmować opinią mojego dziadka...


WESPAZJAN CIPKA (z rozpaczą, parafrazując słowa Juliusza Cezara):

„I ty, Kordelio, przeciwko mnie"?! (Gorzko, a zarazem nieco pogardliwie) Kurde skalpel... Gdybyś żyła w czasach stalinizmu, pewnie byś została drugą Arielą Dawidowską, czyli TW Marią Lolitą... Wstydzę się za ciebie, dziecko... Naprawdę... A myślałem, że masz olej w głowie...


KORDELIA KORDELAS (chcąc się usprawiedliwić):

Och, dziadku, czy to moja wina, że niektórzy źli faceci są tak piekielnie przystojni?! (Żartobliwie, chichocząc i doprowadzając Wespazjana na skraj irytacji) „Niegrzeczni chłopcy, zimne dranie", hehehe! (Krótka pauza) No cóż, dziadziusiu, Bóg jest sprawiedliwy: jeśli coś komuś daje, to coś innego musi odebrać. Na przykład Zdzisław Baumfeld otrzymał atrakcyjny wygląd, ale nie dostał dobrego serca...


WESPAZJAN CIPKA (rozgoryczony):

Bóg albo nie istnieje, albo jest nie w porządku. Bo ja nie podejrzewam dobrego Boga o to, że pozwoliłby na... na... na to wszystko!


ZDZISŁAW BAUMFELD (do Wespazjana Cipki):

Dużo czasu ci zajęło odkrycie tego banalnego faktu... Musiałeś mieć strasznie zamknięty umysł, skoro dopiero teraz, na stare lata, wysnułeś taki wniosek...


Kordelia Kordelas, która jest przedstawicielką subkultury gotyckiej, wykonuje fragment piosenki „Miraż" zespołu Closterkeller.


KORDELIA KORDELAS (śpiewa fragment utworu grupy Closterkeller):

„Rozwiewa się niebo, niebo jak fatamorgana.
Im bliżej Niego, Niego, Niego, tęsknisz na kolanach.
Widzisz: nie ma, nie ma, nie ma Boga i szatana.
Rozwiewa się Twoje niebo jak fatamorgana!"
(Kończy śpiewać)
Ja tam jestem wierząca, ale zanuciłam tę piosenkę, bo mi akurat pasowała do problematyki dyskusji.


WESPAZJAN CIPKA:

Na zdrowy rozum, powinienem teraz „strzelić" jakimś celnym komentarzem, ale, niestety, to już nie te lata, kiedy byłem Mistrzem Ciętej Riposty.


ZDZISŁAW BAUMFELD (pozując na uczynnego człowieka):

Pozwól więc, że ja się wypowiem słowami Marii Lolity: „To woła o pomstę do Moskwy!".


WESPAZJAN CIPKA (wzdycha):

Słuchaj, Dzidek... Wracaj ty już do tej Kalifornii, skoro jesteś tam taki lubiany... Bo w Polsce wszyscy już mają cię dosyć... Jeśli wyprowadzisz się do USA, to obie strony na tym skorzystają... No, to co? Wyprowadzasz się czy nie?


Baumfeld namyśla się przez chwilę, kierując swoje spojrzenie w stronę stoiska zabawkarskiego.


ZDZISŁAW BAUMFELD (poważnie, do Wespazjana):

Może kiedyś się tam wyprowadzę. Wszak pozostawiłem dzieci w Los Angeles.


WESPAZJAN CIPKA:

To ty masz dzieci w Los Angeles?


ZDZISŁAW BAUMFELD (dumny):

Tak, a oprócz tego wnuki i prawnuki. To znaczy... miałem, bo moja wnuczka Megan, razem z mężem Tommym i córeczką Eileen wyprowadzili się do Salt Lake City. Natomiast mój wnuk Jamie zamieszkał w Phoenix w stanie Arizona. Mam też syna, synową, wnuka i prawnuki w San Francisco, ale... eee... jak by to powiedzieć... z inną kobietą. To znaczy: na emigracji miałem kilka kochanek, a tym z Los Angeles i San Francisco „zrobiłem" dzieci. Teraz nasze dzieci same mają dzieci, a ich dzieci również mają dzieci. To wszystko jest trochę skomplikowane, ale staram się podtrzymywać znajomość z moją liczną rodziną, hehehe!


WESPAZJAN CIPKA (rozbawiony, do własnej wnuczki):

Kordelio, czy to nie jest straszne wiedzieć, że zachodnie Stany Zjednoczone zostały zaludnione przez małe baumfeldziątka?!


ZDZISŁAW BAUMFELD:

Co się tak bulwersujesz, Wespazjanku? Przecież ja jednoczę ludzi! Gdy te amerykańskie rodziny dowiadują się, że mają wspólnego przodka, pradziadka Zdislava Baumfelda (Johna Smitha), stają się sobie bliższe!


WESPAZJAN CIPKA (kpiąco):

Wielka akcja pokojowa... Już ja w to wierzę...


ZDZISŁAW BAUMFELD:

Niektórzy moi potomkowie mieszkają na drugim końcu USA. Na przykład mój wnuk Trevor przeniósł się z San Francisco aż do Filadelfii. Ma tam żonę Alison i dwoje dzieci: Cindy oraz Jake'a. Brat Trevora, Walter, zamieszkuje zaś środkowe Stany Zjednoczone. Osiedlił się w Kansas City, razem ze swoją konkubiną Sophie i córką Jennifer.


WESPAZJAN CIPKA (ze śmiechem i szczerym podziwem):

Ech, Dzidek, ale z ciebie patriarcha!


ZDZISŁAW BAUMFELD (pogodnie):

A z mojej kochanki Betty pramatka, bo powiła ona czworaczki. Te czworaczki też mają sporo dzieci, a ich dzieci bynajmniej nie są bezdzietne. Miło jest wiedzieć, iż wielu moich potomków nazywa się Baumfeld. Mój syn Steve twierdzi, że to bardzo ładne, niespotykane nazwisko. Steve mieszka w Los Angeles, w malowniczej dzielnicy Venice. Jest bardzo utalentowany artystycznie, zdobył nawet parę nagród za rzeźby w drewnie. Moja córka Ashley też jest artystką, jednak nie zajmuje się rzeźbiarstwem, tylko malarstwem abstrakcjonistycznym. Podobno jej obrazy są dobre, chociaż ja ich nie rozumiem. Córka Ashley, czyli moja wnuczka, Megan, ta, która wyprowadziła się do Salt Lake City, w ogóle nie interesuje się sztuką. Woli politykę, przy czym zawsze głosuje na Partię Republikańską.


WESPAZJAN CIPKA:

Zdziśku, a co mnie to wszystko obchodzi?!


ZDZISŁAW BAUMFELD:

Nie wiem, czy cię to obchodzi. Zapytałeś o moje dzieci, więc pokrótce ci o nich opowiedziałem.


KORDELIA KORDELAS (wybuchając okrutnym śmiechem):

Ciekawe, jak zareagowałaby Maria Lolita, gdyby się dowiedziała, że jej ukochany Zdzisio na emigracji rozmnażał się jak królik?!


ZDZISŁAW BAUMFELD (stanowczo):

Lepiej, żeby się o tym nie dowiedziała.


WESPAZJAN CIPKA (z najwyższą pogardą, odrazą i obrzydzeniem):

Widzisz, Dzidek? Znowu pokazałeś, jaki z ciebie bydlak...


ZDZISŁAW BAUMFELD:

Bydlakiem byłbym dopiero wtedy, gdybym powiedział jej prawdę, narażając ją na łzy i cierpienie.


KORDELIA KORDELAS (mentorskim tonem):

Istnieje takie przysłowie: „Nawet najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa".


ZDZISŁAW BAUMFELD (wyraźnie skory do dyskusji):

No dobrze. A czy przypominasz sobie taką nowelę pt. „Kamizelka"?


KORDELIA KORDELAS:

Przypominam sobie. Kiedyś możemy o niej podyskutować. Ale, na Boga, nie w hipermarkecie!


WESPAZJAN CIPKA (przypominając sobie, gdzie właściwie przebywa):

Racja. Kordelio, jest już późno, chodźmy do kasy.


KORDELIA KORDELAS (z ulgą w głosie):

Najwyższy czas!



K-O-N-I-E-C
22-27 czerwca 2010 r.




!!! ANEKS - ANEKS - ANEKS - ANEKS - ANEKS !!!


Info o filmie „Tajna Współpracowniczka - Jawna Kochanka"
(„Secret Associate - Overt Lover")



I reżyser: Ambrose Philemon Novotny

II reżyser: Wenceslaus Evans

Scenariusz: Ambrose Philemon Novotny, Clare O'Claude

Produkcja: USA, Polska

Rok produkcji: 2008

Czas trwania: 170 minut

Gatunek: dramat historyczny

Dozwolony od lat: 21 (USA), 18 (Polska)

Uwagi: zawiera przemoc, erotykę, wulgaryzmy, alkohol i papierosy

Obsada.

a) kobiety:

Ethel Hope Partridge jako Maria Lolita/Ariela Davidovska (Maria Lolita/Ariela Dawidowska)

Coralie Whetstone jako Melisanda Novakovska (Melizanda Nowakowska)

Camilla Evelyn Smith jako Svetosis Klemermann (Świętożyźń Klemermann)

Cybill Zoe Williams jako Frances Xaviera Vonhotska (Franciszka Ksawera Wąchocka)

Larissa Weighty jako Bertrada Yankovska (Bertrada Jankowska)

Harriet Ann de Vries jako Glyceria Gostivit (Gliceria Gościwit)

Jacqueline Brigitte Cheveux jako Gelasia Oselka-Mazur (Gelazja Osełka-Mazur)

Stephanie McGerald jako Mrocheeslava Kalinovska-Vooychick (Mroczysława Kalinowska-Wójcik)

Virginia Lydia Davis jako Josaphata Radomska (Jozafata Radomska)

Susan Pivot jako Osanna Dudek (Ożanna Dudek)


b) mężczyźni:


Dimitry Liverwort jako Zdislav Baumfeld (Zdzisław Baumfeld)

Dave Magnus Hasty jako Vespasian Cheepka (Wespazjan Cipka)

Sigismund Hodgkinson jako Archibald Mortar (Archibald Moździerz)

Lionel Anderson jako Aulus Novakovsky (Aulus Nowakowski)

Nicodemus Cecil Murray jako Tomil Novakovsky (Tomił Nowakowski)

Arcady Lee jako Rendimir Vshebor Vitkovsky (Rzędzimir Wszebor Witkowski)

Serge Balkier jako Fulgentius Skvarovsky (Fulgencjusz Skwarowski)

Ralphie Cramps jako Gorgonius Skvarovsky (Gorgoniusz Skwarowski)

Cornelius Dabrovsky jako Valdebert Verphelberg (Waldebert Werfelberg)

Zachary Erastus McRoderick jako Mardonius Dudek (Mardoniusz Dudek)



"Secret Associate - Overt Lover"
MOVIE TRAILER


This is a real story about sex and determination. In cruel 1940s, behind the Iron Curtain, there lived two people connected by desire. She was an ordinary girl from small town. He was a ruthless officer of communistic political police. She fell in love with him. And she became a... Secret Associate and Overt Lover. Zdislav Baumfeld: "You have to spy them and inform me about all their actions. Is it understandable, comrade?". Maria Lolita: "Yes, it is, Mr. Sub-Lieutenant". Zdislav Baumfeld: "Call me Zdislav. Or better Zdis. And remember: no delations, no sex". She worked for Office of Public Security. She denounced her friends and acquaintances. Just for joy and delight. And they were tortured and murdered. Vespasian Cheepka: „This is worse than prostitution. Where's her dignity, where's her conscience?!". Shocking tale from People's Poland. Melisanda Novakovska: „My husband was a corporal of Home Army. This bitch seduced him and he told her everything about himself. Then he became arrested by Office of Security. So now I'm a widow". Ethel Hope Partridge... Dimitry Liverwort... Dave Magnus Hasty... Sigismund Hodgkinson... Coralie Whetstone... A movie by Ambrose Philemon Novotny and Wenceslaus Evans... „Secret Associate - Overt Lover"... Coming soon.



"Tajna Współpracowniczka - Jawna Kochanka"
ZWIASTUN FILMU



To jest prawdziwa historia o seksie i determinacji. W okrutnych latach czterdziestych, za Żelazną Kurtyną, żyło dwoje ludzi, których połączyło pożądanie. Ona była zwykłą dziewczyną z małego miasteczka. On był bezwzględnym funkcjonariuszem komunistycznej policji politycznej. Ona go pokochała. I stała się... Tajną Współpracowniczką i Jawną Kochanką. Zdzisław Baumfeld: „Macie ich szpiegować i informować mnie o wszystkich ich przedsięwzięciach. Czy to jest zrozumiałe, towarzyszko?". Maria Lolita: „Tak jest, panie podporuczniku". Zdzisław Baumfeld: „Nazywajcie mnie Zdzisławem. Lub lepiej Zdzisiem. I pamiętajcie: nie ma donosów, nie ma seksu". Pracowała dla Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Denuncjowała swoich przyjaciół i znajomych. Tylko dla uciechy i rozkoszy. A oni byli torturowani i mordowani. Wespazjan Cipka: „To jest gorsze niż prostytucja. Gdzie ona ma godność, gdzie sumienie?!". Szokująca opowieść z Polski Ludowej. Melizanda Nowakowska: „Mój mąż był kapralem Armii Krajowej. Ta suka uwiodła go, a on opowiedział jej o sobie wszystko. Potem został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa. Więc teraz jestem wdową". Ethel Hope Partridge... Dimitry Liverwort... Dave Magnus Hasty... Sigismund Hodgkinson... Coralie Whetstone... Film w reżyserii Ambrose'a Philemona Novotny'ego i Wenceslausa Evansa... „Tajna Współpracowniczka - Jawna Kochanka"... Wkrótce w kinach.



„Secret Associate - Overt Lover"
„Tajna Współpracowniczka - Jawna Kochanka"
SOUNDTRACK (ŚCIEŻKA DŹWIĘKOWA)



Evanescence - „Lithium"/Instrumental version („Skała"/Wersja instrumentalna)
(Motyw przewodni, słyszalny w wielu fragmentach ekranizacji)

Evanescence - "Lithium" ("Skała")
(Piosenka na końcu filmu, przy planszy z napisami)

Nightwish - "Nymphomaniac Fantasia" ("Fantazja Nimfomanki")
(Przy scenie, w której Maria Lolita rozmyśla o Zdislavie Baumfeldzie)

Within Temptation - "Restless" ("Niespokojna")
(W drugiej połowie filmu, gdy główna bohaterka przeżywa wyrzuty sumienia)

Lacuna Coil - "Heaven's a Lie" ("Niebo Jest Kłamstwem")
(Przy wątku dotyczącym fałszywego romansu z Aulusem Novakovskym)

Lacrimosa - "Alleine Zu Zweit" ("Samotni We Dwoje")
(W jednej ze scen miłosnych)

Lacrimosa - "Liebespiel" ("Miłosna Gra")
(W innej scenie miłosnej)

Virgin - "To Ty"
(Na początku, gdy ML poznaje Zdislava i postanawia zostać jego kochanką)

Closterkeller - "Jak o Kamień Deszcz"
(Przy scenach ukazujących konflikt Melisandy Novakovskiej z Marią Lolitą)

Licencja: Creative Commons
0 Ocena