Wypoczęty zespół Cracovii (wyeliminował Zagłębie tydzień temu) w walce o hokejowe złoto spotka się z młodą, ambitną drużyną Podhala. Z kolei GKS-owi pozostało powalczyć z Zagłębiem o 3.miejsce.
Co jednak z "dołem" tabeli...? I tutaj poznaliśmy już skład ekstraligowych drużyn w nadchodzącym sezonie. W końcowym etapie zmagań, pierwszoligowych pretendentów do awansu było dwóch - KS KTH Krynica oraz HC GKS Katowice. Jednak tylko pierwszej z drużyn udało się dołączyć do hokejowej czołówki.
Wątpliwości nie było...
KTH Krynica spotkała się w parze z Toruńskim Klubem Hokejowym, natomiast Klub Hokejowy z Katowic walczył o awans z Ciarko KH Sanok. W meczach tych nie obowiązywały "bonusy" zatem wszystkie drużyny zaczynały rywalizację od stanu 0-0.
Faworyzowana drużyna z Sanoka nie miała większych kłopotów z utrzymaniem i zapewniła sobie ligowy byt już w sobotę, pewnie wygrywając po raz trzeci - tym razem w Katowicach (7-2). Jedyną porażkę sanoczanie odnotowali w Hali Spodka dzień wcześniej (3-6). Tak więc z bilansem 3-1 drużyna z Sanoka pozostaje w szeregach ekstraligi.
Mogło być różnie...
Ciekawiej zapowiadała się rywalizacja II rundy play-off pomiędzy pierwszoligowym liderem, a broniącym się przed spadkiem TKH Nesta, których hokejowy poziom jest bardziej wyrównany.
Zmagania rozpoczęły się od dwóch spotkań w Toruniu. Już pierwszy mecz dostarczył sporo emocji, choć nie zawsze tych sportowych. TKH uległ gościom 4-7, jednak zdaniem gospodarzy decyzje sędziego Sebastiana Krysia mocno skrzywdziły drużynę z Grodu Kopernika.
- Pan sędzia Kryś, ...] doprowadził w drugiej tercji do wielominutowego okresu gry przez KTH w przewadze 5 na 3 zawodników, co skutkowało utratą przez TKH w krótkim okresie trzech bramek i praktycznie uniemożliwiło nam uczciwą walkę o zwycięstwo. O ile sędziowanie w I tercji wzbudzało tylko politowanie, bo sędzia Kryś w miarę „sprawiedliwie" dla obu drużyn popełniał błędy w podejmowanych decyzjach, to w II tercji doszło do niespotykanej na lodowiskach eskalacji błędów, wyłącznie na korzyść jednej z drużyn. - czytamy w zażaleniu zarządu toruńskiego klubu przesłanym do PZHL.
Dzień później torunianie zrewanżowali się przyjezdnym (4-2) i przy stanie 1-1 rywalizacja przeniosła się do Krynicy. Tu jednak pierwszoligowcy wznieśli się na wyżyny i po dwóch weekendowych zwycięstwach (2-1 oraz 5-3), z bilansem spotkań 3-1 ponownie witamy ich w szeregach ekstraligowców. Wszystkim sympatykom TKH z kolei, życzymy aby toruński hokej nie zniknął z hokejowej mapy Polski, a drużyna szybko dołączyła do najlepszych.
No jakiś porządek musi być...
Miniony weekend zakończył również potyczki o miejsca 5-8. Mecze, których zdaniem wielu być nie powinno. Tak na prawdę walka toczyła się jedynie o 5.lokatę pomiędzy Unią Oświęcim, a gdańskim Stoczniowcem. Niesety kiedy przegra się najważniejsze mecze półfinałowe i droga do najwyższych celów nagle się zamyka, trudno po wyczerpującym sezonie wykrzesać z siebie zapał i zaangażowanie w walce "o nic".
- Przegraliśmy play-off i na tym powinno się zakończyć. To normalna kolej rzeczy w każdej lidze, a nam zafundowano granie o miejsca 5-8. - Mówił po wygranym meczu z Naprzodem trener JKH, Wojciech Matczak. - Biorąc pod uwagę ekonomię i organizację - powiedzmy sobie szczerze - tłumów na tych meczach raczej się nie spodziewamy. - potwierdzał wcześniej trener Janusz Imiołczyk.
Inne było podejście drużyn, które wystartowały z miejsc 7 i 8. W zrozumiały sposób chciały osiągnąć coś więcej... i udało się. Naprzód Janów i JKH Jastrzębie odpuściły zupełnie te mecze ulegając niżej notowanym rywalom. Ze spotkań o 7.miejsce kluby chciały całkowicie zrezygnować. Jednak w odpowiedzi na pismo, WGiD nakazał rozegranie co najmniej jednego pojedynku. Mecz się odbył, lecz znacząca jego część z hokejem miała niewiele wspólnego.
Inaczej sprawa wyglądała w walce o lokatę numer 5. Gdańszczanie po niefortunnym spadku do grupy słabszej za punkt honoru postawili sobie walkę o jak najwyższą pozycję.
- Na to że nie graliśmy w szóstce złożyło się kilka czynników, zabrakło nam jednego punktu. Teraz zależy nam na jak najlepszym miejscu. Zaliczka jest spora i w Gdańsku będzie grało się na pewno łatwiej - podsumował po wygranym meczu w Janowie Andrzej Słowakiewicz.