Tak, choć o tym się nie mówi. Ma się to zmienić po ostatnich decyzjach Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), która nałożyła na TFI obowiązek informowania klientów o możliwej utracie części zainwestowanych pieniędzy. Co istotne, taka informacja ma znaleźć się w materiałach reklamowych, a nie jedynie w statucie TFI napisanym małym druczkiem.

Data dodania: 2007-07-07

Wyświetleń: 4639

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Tak, choć o tym się nie mówi. Ma się to zmienić po ostatnich decyzjach Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), która nałożyła na TFI obowiązek informowania klientów o możliwej utracie części zainwestowanych pieniędzy. Co istotne, taka informacja ma znaleźć się w materiałach reklamowych, a nie jedynie w statucie TFI napisanym małym druczkiem.

Mając na uwadze modę na TFI decyzję KNF można uznać za w pełni słuszną. W funduszach inwestycyjnych oszczędza ok. 3 mln Polaków. Rośnie również wielkość wpłat. Statystyczny inwestor posiada już w jednostkach funduszy prawie 47 tys. zł. Jak podaje firma Analizy Online, łączna wartość aktywów TFI przekracza 138 mld zł. Tylko w tym roku do funduszy wpłynęło 19 mld zł.
Trwająca hossa na giełdzie papierów wartościowych oraz gigantyczne nakłady na kampanie reklamowe powodują, że na inwestycje w TFI decydują coraz mniej świadomi ryzyka klienci.
Fundusze inwestycyjne traktowane są niemal jak maszynka do zarabiania pieniędzy. Polacy masowo wycofują pieniądze z lokat i przenoszą do funduszy. Coraz rzadziej wybierają też fundusze obligacji powszechnie uważane za bezpieczne. Wszystkiemu winna jest reklama i wręcz epatowanie wysokimi stopami zwrotu.

Te właśnie reklamy przedstawiające TFI jako idealne miejsce dla naszych pieniędzy stały się obiektem zainteresowań KNF. Nałożyła ona kary na BZ WBK AIB, bardziej znany jako Arka oraz na Millennium i Union Investment. Stwierdziła ona, iż wiele reklam wprowadza klienta w błąd. Pomija się w nich wiele istotnych informacji. Zapomina się o prowizjach od zakupu i sprzedaży jednostek uczestnictwa, pomniejszenia zysków o podatek od zysków kapitałowych oraz, co chyba najważniejsze, sprytnie dobiera się okres za który prezentowane są wyniki. Rzecz jasna tak, aby wynik był możliwie najwyższy na tle konkurencji. Fundusze reklamowały też rekordowe stopy zwrotu, które w rzeczywistości opierały się na danych sprzed kilku miesięcy. Dochodziło do tego, że dzięki ogromnym wydatkom na reklamę fundusz zyskiwał w oczach klientów pozycję niekwestionowanego lidera.

Właśnie takim zabiegom ma zapobiec nowa rekomendacja. Wyniki funduszy powinny być zdaniem KNF podawane za rok kalendarzowy i zawierać muszą informację o istniejącym ryzyku tej formy inwestycji.

W ostatnich miesiącach prawdziwą furorę robią fundusze małych i średnich spółek. Przybrało to taki rozmiar, że większość funduszy MSP zmuszonych zostało do zakończenia sprzedaży jednostek już kilka dni po jej rozpoczęciu. Wszystko, to przez ogromny popyt i pieniądze płynące od klientów. Siłą funduszy MSP jest właśnie stosunkowo niewielki poziom aktywów. Zwykle jest to 300-500 mln zł. Dzięki temu zarządzający mają możliwość lepszej alokacji aktywów w mniejsze spółki bez ryzyka niskiej płynności (mała ilość akcji zmienia właściciela) jaka występuje często na małych spółkach.
To właśnie fundusze MSP mają teraz pole do popisu w kreowaniu wysokich zysków specjalnie z myślą o reklamach. Stosunkowo małe aktywa przyczyniają się do tego, że mogą one w krótkim czasie pochwalić się bardzo dobrymi wynikami, a następnie wykorzystywać to w swoich materiałach reklamowych.
Wysokie stopy zysków jakie dają te fundusze obarczone są jednak wysokim ryzykiem. Najlepiej przekonali się o tym posiadacze funduszy w lutym, kiedy mieliśmy do czynienia ze znacznymi spadkami na GPW spowodowanymi niekorzystnymi informacjami z rynków azjatyckich. Najwięcej straciły wówczas fundusze MSP uzależnione od małych spółek podatnych na znaczne wahania kursów.

Obecnie TFI są obok OFE największymi inwestorami na GPW. Ich łączne aktywa to już prawie 280 mld zł. Co ważne, OFE posiadają ograniczenia w postaci limitu aktywów, które mogą inwestować w akcje. Wynosi on 40%. Obecnie większość OFE jest na krawędzi tego limitu, gdyż średnia stopa zaangażowania w akcje wynosi ok. 37%. TFI natomiast limity nie ograniczają i w niektórych funduszach udział akcji stanowi 85-90% wartości aktywów. To powoduje ryzyko w momencie korekty na GPW. Sprzedaż tak ogromnej ilości akcji musi powodować na rynku większe tąpnięcie. Na pomoc nie przyjdą wówczas OFE, które są ograniczone ww. limitami.

Konieczność informowania o możliwym ryzyku to bardzo cenna inicjatywa, która nie w pełni, ale z pewnością ograniczy „owczy pęd” ku funduszom. W dłuższej perspektywie wszyscy na tym skorzystamy.
Licencja: Creative Commons
0 Ocena