Każdy z nas jest inny i wyjątkowy. Przynajmniej z wyglądu, choć zdarzają się bardzo podobni do siebie ludzie. Patrząc na siebie z zewnątrz, można jasno określić, jacy jesteśmy. Co jednak, gdy chcemy spojrzeć trochę głębiej, pod powierzchnię materii? Czy to, co uda nam się zobaczyć, jest naprawdę tym, co możemy nazwać naszym życiem.

Data dodania: 2009-10-16

Wyświetleń: 4425

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 4

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

4 Ocena

Licencja: Creative Commons

Na to, jaki jestem teraz i jaki jest każdy człowiek, składa się całe życie, jakie udało się każdemu z nas przeżyć. Jednemu lepiej, innemu gorzej, choć wszystko jest tu względne. Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że to, co dzieje się dziś w moim życiu, jest wynikiem decyzji, słów, zachowań lub ich braku, spojrzeń, emocji, uczuć zarówno moich jak i wszystkich, których było mi dane w życiu spotkać. To i wiele innych elementów składa sie na życiowe oprogramowanie każdego człowieka. Od pierwszych dni naszego życia jesteśmy programowani na jakiś rodzaj zachowania czy też myślenia. Niestety dość późno, o ile w ogóle, orientujemy się, że tak w rzeczywistości jest. W większości przypadków dochodzi raczej do buntu, załamania, ucieczki od życia. Świadomość siebie i swojego życia jest niewielka, choć i tak większa niż kilkadziesiąt lat temu.

Programy, o których mowa, stają się częścią naszego życia. Im dłużej żyjemy w nieświadomości, tym bardziej stają się one niewidoczne, bo utożsamiamy się z nimi. Wydaje się nam, że to my, że tacy jesteśmy, a tak naprawdę to nasi rodzice, znajomi, sąsiadka, nauczyciel ulubiony, ksiądz ze wspólnoty, kolega z pracy. W sumie może być mnóstwo osób, które zasiały w nas cząstkę siebie. Pytanie: gdzie w takim razie jestem ja? Gdzie jest moje prawdziwe oblicze? Czy ja to ja? Kogo widzę, patrząc w lustro? O kim myślę, zastanawiąjąc się nad swoim życiem? Odpowiedź nie jest łatwa do znalezienia, ale możliwa. Trzeba tylko zacząć szukać. Wystarczy zrobić mały krok w kierunku prawdy o sobie, a reszta pojawi sie w jej świetle.

Od czego zacząć? Może już od jutra, od zadania sobie pytania: o czym myślę, tuż po przebudzeniu? Jakie myśli zlatują się do mojej głowy, gdy sen odda władzę jawie? Czy zastanawiamy sie kiedykolwiek nad tym? Czy może bezmyślnie wchodzimy w dzień, nieświadomi swoich uczuć, myśli, nastawienia. Może poddajemy się bezwiednie programom, które tak mocno wpisały sie w nasze życie, że stały się czymś naturalnym? Przecież nie musi tak być! Jeśli mamy słabą pamięć, można napisać kartkę z pytaniem: "O czym myślisz?" Dlaczego to takie ważne? Bo to początek, pierwsza chwila nowego dnia. Start w czymś, co może zakończyć się zwycięstwem lub porażką. Wynik wcale nie zależy od innych, od sytuacji, zbiegów okoliczności, losu, fatum, wróżb czy horoskopów. Wynik zależy przede wszystkim od każdego, kto budzi się na początku dnia. Jesli się z tym nie zgadzasz, trudno. Możesz spać dalej, aż okaże się, że tak naprawdę przespałeś całe swoje życie, tkwiąc w setkach programów narzuconych Ci przez innych. Jeśli jednak zechcemy spróbować obudzić się do życia, zacznijmy od jutra. Gdy uda nam się obudzić ze snu (nie wszystkim się to udaje i ogólnie nazywa się to śmiercią), zróbmy wszystko, by nasza uwaga skupiła się na stwierdzeniu, że oto zaczyna sie naprawdę udany, dobry, szczęśliwy dzień i nastawmy się, że wszystko, co się dziś wydarzy, będzie dla nas dobre. Niezależnie od tego, co podpowie nam nasz zaprogramowany na narzekanie umysł, zdecydujmy się przeżyć naprawdę udany dzień. Ważne, byśmy jak zaklęcie, powtarzali sobie, że wiemy, naprawdę wiemy, iż to jest dobry dzień i tak chcemy go przeżyć. To początek odkrywania najlepszej strony naszego Ja. To pierwszy krok w kierunku naprawdę naszego życia. Bo takie ono jest, takie było, zanim zostało zduszone i wbite w ciasne ramy powinności, uzależnień, schematów, ramy dobra i zła. Dzięki otwarciu się na to, co najlepsze, nasz nastrój na pewno się poprawi, myślenie będzie o wiele bardziej wolne, oddech głębszy i uśmiech widoczny nie tylko na zdjęciu z udanej imprezy sprzed lat. To nie wszystko. Nasze dobre samopoczucie i pozytywna energia, zadziałają jak magnes i zaczną przyciągać jeszcze więcej tego, co sprzyja dobremu humorowi, śmiechowi do łez i wolności od problemów, które jeszcze nieraz się pojawią. To przecież o wiele lepsze niż to, co przyciągamy, gdy jesteśmy w wisielczym, dołującym nastroju, z myślami na granicy katastrofy i bezsensu.

To prosta rada, sprawdzona już niejeden raz. Jeśli postanowimy sami wybierać zestaw myśli, którymi się karmimy, uczucia, które się z nich rodzą i słowa, które budują i trzymają na duchu, nasze życie nabierze koloru, zaczniemy zachwycać się zwykłymi chwilami, docenimy to, co mamy, a co w pośpiechu i monotonii dawno już przestaliśmy zauważać. To tylko cząstka tego, co może nam pomóc w odkrywaniu samych siebie i cieszeniu się swoją obecnością. Kiedy choć raz uda nam się zobaczyć siebie w dobrym, pozytywnym, prawdziwym świetle, jest szansa, że będziemy chcieli odkrywać dalej, nie bojąc się już tego, co może ukazać się naszym oczom. To przecież kolejny fragmenty najbliższej nam osoby - nas samych.

Licencja: Creative Commons
4 Ocena