Czas powrócić do identyfikowania kolejnych “pułapek informatycznych” czychających na przedsiębiorców. W poprzednim artykule skupiłem się na wsparciu technicznym, teraz pora wziąść pod lupę oprogramowanie działające w firmie.

Data dodania: 2009-09-19

Wyświetleń: 2145

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Legalność oprogramowania

Według raportu BSA, ilość pirackiego oprogramowania zainstalowanego na komputerach w Polsce w roku 2008 kształtowała się na poziomie 56%. Pomimo tego, że oszczędności wynikające z wykorzystania pirackiego oprogramownia są w większości iluzoryczne, skala tego zjawiska w Polsce nie ulega zmianie. Mówiąc, o pozornych oszczędnoścach, nie mam na myśli kosztów, związanych z karami za używanie nielegalnego oprogramowania ale straty wynikające z całkowitego braku wsparcia, aktualizacji czy dostępu do wiedzy producenta. Do tego dochodzi czas wymagany, na (nie zawsze proste) obejście zabezpieczeń oraz manualne aktualizacje. Dodatkowo, dużo lepiej jest po prostu wiedzeć dokładnie, ile jakich aplikacji jest zainstalowanych na firmowych urządzeniach. Kiedy wygasają ich licencje, jakie koszty będzie trzeba ponieść, żeby je odnowić i ile potencjalnie zarobimy na ich wykorzystaniu. Aby mieć taką kontorlę i uniknąć wcześniej wspomnianych rzeczy, można wdrożyć Software Asset Management czyli Zarządzanie Oprogramowaniem. Powstała nawet specjalna rządowa strona zajmująca się propagowaniem tej idei, na którą zapraszam po więcej szczegółów i analiz.

Czy naprawdę, potrzebuję tak drogiego oprogramowania ?

Wielu przedsiębiorców zadaje sobie to retoryczne pytanie, płacąc za kolejną licencję programów “niezbędnych” do pracy. Niestey często to jedyne działanie jakie podejmują w tym kierunku – a szkoda! Okazuje się, że wiele drogich programów ma swoje darmowe, bądź tańsze odpowiedniki, które mogą zaspokoić większość typowych potrzeb. Dlatego warto szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie – ile z tych nowoczesnych i dodatkowych funkcji np. Word’a 2007 faktycznie używaliśmy w codziennej pracy. Czy warto płacić więcej tylko dla świadomości “że, TO może mi się przecież kiedyś przydać” ? Odpowiedź na to pytanie, pozostawiam Wam czytelnicy, a poniżej prezentuję krótkie zestawienie darmowych (co ne znaczy gorszych) odpowiedników.  Poza tym, jeśli danej aplikacji używamy, na kilku(nastu) komputerach oszczedności mogą być znaczące.

Pakiety biurowe: Microsoft Office lub Open Office/Google Docs
(Warto też zaznaczyć, że zbliża się premiera Office Web Applications czyli bezpośredniego konkurenta Google Docs)

Kopie zapasowe/przywracanie systemu: Symantec Ghost lub Clonezilla

Zarządzanie projektami: Microsoft Project lub OpenProj

Programy graficzne:  Photoshop lub Gimpshop

Tworzenie plików PDF: Acrobat Standard lub PDFCreator

Mam nadzieję, że kolejna porcja “pułapek”, zaowocuje chociaż zwróceniem uwagi na kwestie oprogramowana w Twojej firmie. Kolejnym razem, przejdziemy do umiejętności i potencjału użytkowników, a tym czasem zapraszam do podzielenia się swoimi doświadczeniami np. w komentarzach na blogu!

Licencja: Creative Commons
0 Ocena