Artykuł przedstawia fenomen wody tlenowej - jednego z najnowocześniejszych wynalzków współczesnej nauki o odżywianiu. Zamknięcie ogromnej porcji biologicznie aktywnego telnu w mieszaninie wody i węglowodanów to otwarcie nowej drogi (autostrady) do osiągania sukcesów na wielu polach ludzkiej działalności.

Data dodania: 2007-06-08

Wyświetleń: 8373

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Woda tlenowa to stosunkowo nowy wynalazek, opracowany i wciąż doskonalony w najlepszych niemieckich labolatoriach. Pierwsze poważne prace zaczęły się dopiero w latach 80-tych ubiegłego wieku, a ilość problemów jaka stała przed badaczami była tak wielka, że można by na kanwie historii tego produktu wyreżyserować całkiem pokaźnych rozmiarów serial. Trzeba było rozwiązać problemy związane z „umieszczeniem” tlenu w wodzie w ilościach znacznie przekraczających naturalne natlenowanie wody – bowiem tylko wtedy ów wynalazek miałby sens. Następnie należało tak dobrać substancje wspomagające by absorbcja w jelitach była optymalna – OXY to nie tylko woda i tlen!, ale także odpowiedni skład węglowodanów oraz zerowa zawartość sodu. Na koniec pozostały problemy z odpowiednim przechowywaniem niestabilnego napoju – żeby zapobiec zbyt szybkiemu „wydostawaniu” się tlenu z butelki opracowano specjalny skład opakowania, ale i tak termin przechowywania nie jest specjalnie długi, więc nie warto robić zapasów.

Skąd się w ogóle wziął pomysł na to by „dostarczać tlen drogą dojelitową”?
Żyjemy w coraz bardziej zurbanizowanych i zautomatyzowanych czasach. Nasz kontakt z naturą jest właściwie bliski zeru – nawet wakacje spędzamy w masowo zaludnianych i „zurbanizowanych” kurortach pełnych papierosowego dymu, spalin i wysokoprzetworzonej żywności. Żeby tego było mało, zazwyczaj nie dysponujemy wystarczającą kondycją i motywacją by spędzać wypoczynek wystarczająco aktywnie – naszym ulubionym zajęciem jest wylegiwanie się na plaży. Taki styl życia oczywiście jest niezdrowy i nie sprzyja naszemu rozwojowi ani długowieczności. Woda tlenowa również tego problemu za nas nie rozwiąże, nawet gdybyśmy ją wypijali hektolitrami. W takim razie po co w ogóle zawracać sobie nią głowę? Jest jeden ważny powód. Nasze mózgi (jak to już było wielokrotnie zaznaczane) potrzebują kilku podstawowych substancji by prawidłowo i efektywnie funkcjonować. Poza aminokwasami, które wykorzystywane są do produkcji neurotransmiterów (najważniejszy z aminokwasów to tyrozyna, z której powstaje dopamina i noradrenalina), mózg potrzebuje jeszcze glukozy (o którą paradoksalnie stosunkowo łatwo), oraz tlenu, którego teoretycznie też mamy pod dostatkiem. Każda komórka mózgu (neuron) podczas pracy wykorzystuje kilka a nawet kilkanaście razy więcej tlenu niż pozostałe komórki organizmu. Jeśli pracujemy intensywnie (studia, praca nad projektami, zarządzanie firmą, itp.) nasz mózg cały czas jest na wysokich obrotach i wykorzystuje ogromne ilości tlenu. Jednakże bez względu na intensywność tej pracy nie dostaniemy zadyszki – mózg ma najwyższy priorytet i to on w pierwszej kolejności dostaje tlen, dopiero jak on otrzyma tyle ile potrzebuje, tlen otrzymują pozostałe organy. Można więc pomyśleć, że nie ma się o co martwić – wszak mój mózg i tak będzie dotleniony i tak. I faktycznie jeśli pracujesz w wentylowanym pomieszczeniu z dala od miejskiego zgiełku, wśród pól i lasów problem niedotlenienia na pewno się nie pojawi. Gorzej jeśli nie masz tyle szczęścia i przyszło Ci pracować w prestiżowym biurowcu w środku biznesowej dzielnicy. Powiedziałem wcześniej, iż na skutek intensywnej pracy intelektualnej raczej nie dostaniemy zadyszki – prawda, ale nasz mózg inaczej da nam do zrozumienia, iż w takich warunkach (niska podaż tlenu) nie będzie pracował. Pojawi się senność, znużenie, brak możliwości skupienia uwagi, rozdrażnienie itp. – w takiej sytuacji należałoby wyjść i pobiegać po lesie, by intensywna praca układów oddechowego i krwionośnego wyrównała bilans tlenowy organizmu. Łatwiej powiedzieć niż zrobić – możemy w prawdzie podejść do okna i wraz ze spalinami powdychać trochę życiodajnego tlenu – z pewnością to pomoże i poczujemy się lepiej. Woda tlenowa nie jest, podkreślam nie jest, alternatywą do oddychania i do zrobienia sobie przerwy przy oknie wychodzącym na zatłoczoną ulicę. Woda tlenowa to tylko, albo aż, sposób na poprawienie bilansu tlenowego – dostarczenie go wprost tam, gdzie priorytet jest bardzo niski – do układu pokarmowego. Woda tlenowa to możliwość szybkiego i efektywnego zaopatrzenia w tlen wątroby i jelit i umożliwienie im efektywnej pracy w pozyskiwaniu aminokwasów (tyrozyna!) oraz wytwarzaniu substancji, których celem jest utrzymanie funkcjonowania mózgu na najwyższym poziomie. Tak wiec, podsumowując, woda tlenowa nie będzie miała większego, bezpośredniego wpływu na nasz mózg, ale poprzez dotlenienie ubogo zaopatrywanych w tlen organów istotnie wpłynie na efektywność pracy naszego mózgu i przyczyni się w ten sposób do naszych sukcesów zawodowych.

Czy wystarczy jedna butelka by poczuć różnicę?
To zależy, każdy z nas jest inny i każdy przykłada inną wagę oraz inne kryteria do oceny tego czy nasza efektywność wzrosła czy nie uległa zmianie. Jedno jest pewne, regularne przyjmowanie wody tlenowej, szczególnie w sytuacjach stresu i intensywnego wysiłku psychicznego będzie stopniowo i sukcesywnie zwiększało naszą efektywność, która wcześniej czy później stanie się na tyle zauważalna, że dostaniemy podwyżkę, zdamy najtrudniejsze egzaminy, albo (jeśli jesteśmy biznesmanami) zdobędziemy upragnioną pozycję na wymarzonym rynku. Już Hipokrates (ojciec medycyny) pisał, iż woda to najpotężniejsze lekarstwo – w naszych czasach to stwierdzenie nabiera nowego znaczenia – woda po raz kolejny staje się nośnikiem substancji niezbędnych do efektywnego funkcjonowania.

Skoro to jest takie cudowne to skąd ten wszechobecny sceptycyzm i mała popularność produktu?
Cóż, niestety woda tlenowa to nie jest produkt masowy (jak np. Kropla Bezkidu, czy Żywiec Zdrój). Woda tlenowa to produkt skierowany do wszystkich, tych których stać na większą efektywność i na osiąganie sukcesów. Proces produkcji wody tlenowej jest bardzo drogi – znacznie droższy niż butelkowanie „mineralnej” co powoduje, że cena produktu jest kilka razy wyższa od ceny „zwykłej wody” z półki w hipermarkecie. Dodatkowo w cenie produktu zawarty jest również koszt badań jakie zostały zorganizowane byśmy mogli korzystać z jednego z największych wynalazków w historii odżywiania. Te fakty powodują, że za 1,5 litra dobrej wody tlenowej (proszę uważać, gdyż jak zwykle na rynku pojawiło się wiele preparatów o tej nazwie, które nawet nie stały obok prawdziwej wody tlenowej) to około 10 zł, podczas, gdy tą samą ilość, z tym, że zwykłej mineralnej możemy mieć nawet za 0,69 zł. A tak wysoka cena rodzi po pierwsze nadmierne oczekiwania, a po drugie nieuzasadnione podejrzenia. Wielu ludzi kupiło jedną butelkę „na próbę” i oczekiwało, że ich świat zmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, że tak jak w bajkach wypiją łyk tej cudownej wody i spełnią się ich najskrytsze marzenia. Kiedy jednak tak się nie stało oburzeni i wściekli na cały świat i na samych siebie (wszak „zmarnowali” 5 zł) zaczęli rozpowiadać znajomym i wypisywać w Sieci jak to przetestowali tą wodę na sobie i nic się nie stało – tak rodzi się sceptycyzm. Z kolei Ci, którzy stosują tą wodę regularnie i osiągają sukcesy mają świadomość, że ich wyniki to nie tylko i wyłącznie zasługa samej wody tlenowej – owszem ona jest jednym ze składników sukcesu, ale poza nią są także inne: odpowiednie odżywianie, higieniczne życie, ciągłe doskonalenie własnych umiejętności i bezustanna praca nad samym sobą. Ci ludzie wiedzą, że ich sukces to tylko i wyłącznie ich zasługa – podejmowali dobre decyzje i skutecznie oraz wytrwale dążyli do osiągania wyznaczonych celów – część z nich podjęła wśród wielu ważnych decyzji, także tą o regularnym stosowaniu wody tlenowej.
Licencja: Creative Commons
0 Ocena