Bajka opowiada o tym jak Staszek został ochroniarzem drzew , ptaków i całej przyrody .

Data dodania: 2015-12-03

Wyświetleń: 957

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

BAJKA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Nie tak dawno temu, za górami, za lasami i morzem pełnym gwiazd, było sobie miasteczko , które nazywała się Lublin. Mieszkał tam Staszek Kowalski wraz ze swoją rodziną. Był on bardzo niegrzeczny, nie lubił się uczyć i ciągle pyskował. Ze Staszkiem były ciągle same kłopoty, a największe z tym, że ciągle wprost mówił co myśli, na przykład gdy ktoś był gruby mówił - Ty grubasie!

Ze Staszkiem ciągle by były same problemy, gdyby nie to że bardzo kochał zwierzątka. Na wsi gdzie mieszkała jego babcia miał pieska Rubina, kotka Bobika, kilka królików, rybki oraz cztery kozy. W Lublinie miał tylko psa Tracjusza który wszędzie z nim chodził i się bawił. Pewnego dnia Staszek za złe zachowanie w klasie dostał pałę. Z nerwów, gdy wrócił do domu wyszedł na spacer z Tracjuszem do parku. I gdy tak szedł i się żalił w myślach, że nie ma zawodu, że nic mu nie wychodzi i że ciągle dostaje pały. Tracjusz uśmiechnął się i zaczął mówić

-Wiesz stary, zostań policjantem. To nie jest trudny fach, ja nim jestem

-Co, ty mówisz? Powiedział osłupiały Staszek

-Ależ tak mówię i myślę oraz czuję. Przede wszystkim musisz wiedzieć że jesteś bardzo dobry, tylko trochę za bardzo szczery, a jak chcesz zostać policemenem to musisz znać tylko to przysłowie” Jak pies wytropi nigdy się nie strapi”

-Ojej i już? To dlatego merdasz ogonem i się cieszysz bo łapiesz trop

-Tak właśnie dlatego

-Tracjusz ty jesteś najmądrzejszy.

-Tak i pomyśleć ze w Chinach jedzą psy.

Tracjusz zamerdał ogonem i pobiegł dookoła drzewka. Staszek wrócił do domu uszczęśliwiony i pomyślał że zostanie policjantem. Następnego dnia wyszedł do ogrodu aby podlać drzewa i krzewy rosnące wokół domu. Tracjusz biegał po sadku i był bardzo szczęśliwy. Staszek podlewając modrzew, zaczął się zastanawiać dlaczego on się tak nazywa i wtedy w jego głowie pojawiła się głos

-Hej! Jestem tym drzewem. Jeśli chcesz wiedzieć skąd się wzięła moja nazwa to mnie zapytaj.

Staszek cały osłupiał spojrzał na drzewo i stanął jak wryty i spytał

-Modrzewiu, skąd się wzięła twoja nazwa

-To proste, jestem najmodniejszym drzewem

-Acha, to trochę skomplikowane. Po prostu drzewa też mają dusze, prawda?

-Tak. A ty smyku musisz się uczyć, bo cała przyroda chce abyś ja bronił i został inżynierem ochrony środowiska

-Ale ja mam same pały

-No to zacznij się uczyć i myśleć o tym co mówisz.

Staszek był zszokowany. Pomyślał, kocham przyrodę i będę ją bronił. Następnie podszedł do magnolii rosnącej blisko domu i pomyślał - jesteś taka piękną

-Tak jestem modna w kwiaty

-Cha, a dąb?

-Dąb to król drzew. Jak go się posadzi to dochowasz się syna .

Staszek rozejrzał się dokoła zobaczył ptaki i krzewy, domy i ludzi i był tym szczerze zachwycony. Wrócił do domu i zaczął sie uczyć gdyż zapragnął pomagać w chronieniu środowiska .

Licencja: Creative Commons
0 Ocena