Wolnomularstwo, czyli masoneria w powszechnej opinii jest organizacją wrogą chrześcijaństwu. Czy tak jest w rzeczywistości? Czy istnieją jakieś przeszkody, aby być osobą wierzącą - a jednocześnie masonem? I co to w ogóle znaczy "być wolnomularzem" w kontekście przekonań religijnych.

Data dodania: 2013-07-08

Wyświetleń: 4208

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 1

Głosy ujemne: 0

ESEJ

1 Ocena

Licencja: Creative Commons

Wolnomularstwo a chrześcijaństwo, czyli czy mason może być katolikiem?

Wolnomularstwo a chrześcijaństwo, czyli czy mason może być katolikiem?

Gdybyśmy spytali przeciętnego Polaka o stosunek masonerii do chrześcijaństwa, zapewne usłyszelibyśmy o zdecydowanej wrogości, o odrzuceniu podstawowych wartości, lub wręcz o propagowaniu satanizmu. Wolnomularstwo w powszechnej opinii wydaje się być niezwykle groźną, ateistyczną organizacją, której podstawowym celem jest zniszczenie chrześcijaństwa (a przynajmniej kościoła katolickiego). Opinie takie nie należą zresztą wyłącznie do sfery stereotypów - podobne tony łatwo znaleźć w oficjalnych wypowiedziach wielu przedstawicieli Kościoła.

Jak jednak jest naprawdę?

Wartości masońskie a wartości chrześcijańskie

Zacznijmy od początku, czyli od tego, czym właściwie jest wolnomularstwo. Definicji jest wiele (zresztą ruch masoński nie jest bynajmniej tak spójny ideowo, jak się o nim czasem mówi). Wydaje się, że najlepsze z nich opisują wolnomularstwo jako dobrowolne stowarzyszenie ludzi działające w celu samodoskonalenia jednostek oraz odwołujące się do humanistycznej zasady wolności, równości i braterstwa. Szczególną cechą wolnomularstwa jest droga filozoficznej kontemplacji, koncentrującej się wokół rytuałów i symboli, wywodzących się z obrzędów dawnych cechów kamieniarskich (stąd zresztą wywodzi się nazwa wolnomularstwa, która znaczy tyle co "cech wolnych murarzy").

Jak widać, na pierwszy rzut oka trudno wskazać na jakiekolwiek istotne elementy ideologiczne, które mogły  być sprzeczne z fundamentami chrześcijaństwa. Więcej nawet, można pokusić się o stwierdzenie, że równość, wolność (zwłaszcza wolność sumienia) i braterstwo są wręcz wpisane w... treść Ewangelii!

Warto także dodać, że masoni na każdym kroku podkreślają, że otaczający ich świat powinien być wypełniony harmonią i zgodą, zaś niezwykle istotną cechą jest tolerancja w stosunku do innych ludzi i ich poglądów. Trudno by było znaleźć chrześcijanina, który nie chciałby podpisać się pod takim manifestem programowym.

Rytuał i symbolika

Jeśli nie założenia ideologiczne, to może "podejrzane" z punktu widzenia chrześcijańskiego powinny być słynne (choć paradoksalnie - ściśle tajne) masońskie rytuały i symbole?

Rzeczywiście, dawniej (czyli w XVII-XIX wieku) rytuał i symbolika wolnomularska były otoczone ścisłą tajemnicą. Nawet dziś nie są one powszechnie znane. Co prawda nawet osoba niezainteresowana tematem zapewne bez kłopotu zidentyfikuje cyrkiel, węgielnicę czy pion jako emblematy wolnomularskie, ale symboli masońskich jest oczywiście znacznie więcej.

Ba, można nawet powiedzieć, że wolnomularstwo symbolem stoi - bowiem odczytywanie i interpretowanie wieloznacznych symboli jest właśnie istotą drogi, którą kroczy każdy mason i której uczy się przez całe życie.

Tajemnica rytuału wolnomularskiego jest jednak mitem. W dzisiejszym świecie żaden sekret nie jest w stanie długo się ostać. Skoro na jaw wychodzą tajne rozporządzenia prezydentów, prywatne listy kardynałów i papieży, a nawet pamiętniki tajnych agentów - czyż można oczekiwać, że sekrety masonów (do których ma dostęp wielu ludzi) pozostaną zupełnie nieznane? Oczywiście, byłaby to naiwność. W przepastnych zasobach Internetu można znaleźć mnóstwo tekstów opisujących szczegóły ceremoniałów (choć przyznać należy, że wiele z informacji jest świadomie lub nieświadomie zafałszowanych lub po prostu nieprawdziwych). Co więcej - większość lóż zachodnich (a także niektóre polskie - jak gdański Heweliusz czy bydgoski Galileusz) prowadzi nawet własne strony internetowe i profile Facebook!

Z drugiej strony, nawet opublikowanie listy wszystkich możliwych rytuałów i symboli niewiele daje "światu profańskiemu" (jak określają to wolnomularze), podobnie jak  sprezentowanie licealiście książki poświęconej teorii fizyki kwantowej nie wystarczy mu dla jej zrozumienia.

Do zrozumienia symboliki masońskiej konieczna jest pewna wrażliwość i spora wiedza. Jest ona oparta o wyżej wspomniane ideały wolnomularskie - trudno więc oczekiwać, żeby była sprzeczna z humanistycznymi i chrześcijańskimi nakazami moralnymi.

Jeśli ktoś usłyszy, że czaszka jest symbolem powszechnie stosowanym w masonerii, czy oznacza to, że masoni są satanistami lub wyznawcami jakiejś religii śmierci? Oczywiście, tak mógłby uznać tylko ktoś, kto nie rozumie faktu, że czaszka jest po prostu powszechnie stosowanym wyobrażeniem przemijania, swoistym wizualnym memento mori. Jeśli kogoś to nie przekonuje - wystarczy uzmysłowić sobie, że kaplice wypełnione czaszkami ludzkimi (prawdziwymi!) są związane... właśnie z katolicyzmem (choćby polska Kaplica Czaszek w Czermnej). A masoni nigdy takich kaplic nie stosowali...

Chrześcijańskie korzenie rytuałów masońskich

Żeby zrozumieć i odczytać symbole wolnomularskie, konieczne są studia i filozoficzne przygotowanie, które odbywa się na drodze masońskich inicjacji kolejnych stopni.

Warto także zaznaczyć, że rytuał wolnomularski - nie zagłębiając się w szczegóły - czerpie obficie z tradycji chrześcijańskiej (czy możne nawet bardziej: judeochrześcijańskiej). Trudno się zresztą dziwić, jeśli będziemy pamiętać o rodowodzie masonerii. Pierwsi masoni byli wszak architektami, wznoszącymi wspaniałe, monumentalne katedry - na chwałę Bożą! Nie dziwi więc, że owi wolnomularze otaczali czcią i szacunkiem zarówno swoją unikalną sztukę (wymagającą mistrzowskiego opanowania tajników architektury, geometrii i matematyki), jak i jej adresata - czyli po prostu Boga.

Jeśli będziemy w dodatku pamiętać o masońskim ideale braterstwa i tolerancji, to łatwo zrozumieć, że próżno poszukiwać wolnomularstwie czegoś, co w sposób fundamentalny nie jest zgodne z podstawowym nakazem religii chrześcijańskiej "kochaj Boga ze wszystkich swoich sił, a bliźniego swego - jak siebie samego".

Wielki Architekt Świata. W co naprawdę wierzą masoni?

Wielu krytyków masonerii, zwłaszcza związanych ze środowiskami kościelnymi, oskarża wolnomularzy, że czczą oni jakąś bliżej niesprecyzowaną siłę (a może nawet samego Lucyfera). W poglądach tych jest tyle samo prawdy, co w stwierdzeniu, że templariusze oddawali cześć bożkowi Bafometowi, a pierwsi chrześcijanie pili krew (tę ostatnią plotkę rozpowszechniali Rzymianie).

Wolnomularstwo nie jest ruchem religijnym. Nie czci więc żadnej nadnaturalnej siły (boga czy też bogini). Wielu masonów można by określić mianem agnostyków. Uważają oni, że - owszem - istnieje jakaś siła sprawcza tego świata, jednak nie nazywają jej określonym imieniem - Jahwe, Jezusa, Buddy czy Allaha. Ponieważ jednak zakładamy, że owa siła istnieje, trzeba by jakoś ją określać - wybrano dla tej roli miano Wielkiego Architekta (pamiętajmy, że pierwsi masoni byli po prostu rzemieślnikami i budowniczymi).

Masoni nie tyle jednak oddają cześć Wielkiemu Architektowi, co raczej wyrażają opinię, że on istnieje (innymi słowy, wolnomularze uważają po prostu, że istnienie świata ma głębszy sens). Oczywiście, dla konserwatywnych przedstawicieli kościoła takie stanowisko jest przejawem herezji (podobnie zresztą jak dla ortodoksyjnych muzułmanów czy żydów). Z drugiej jednak strony, wielu współczesnych nam ludzi w podobny sposób określa swoją religijność - czują się związani z Bogiem, a nie z jednym z kościołów.

Co ciekawe, w najważniejszych dokumentach masońskich, jak choćby w tzw. Konstytucji Andersona (jest to centralny dokument opisujący założenia ruchu wolnomularskiego, powstały w 1723 roku) wyraźnie zapisano, że masonem nie może zostać ateista! Trudno się zresztą temu dziwić, jeśli będziemy pamiętać, że twórcą tego dokumentu, był... protestancki ksiądz i teolog! Warto także dodać, że niektóre odłamy wolnomularskie wprost identyfikują Wielkiego Architekta z... Jezusem Chrystusem!

Wolnomularze konserwatywni i liberalni

Skoro mówimy już o wewnętrznych podziałach w ruchu masońskim, nie od rzeczy będzie tu przypomnieć, że wolnomularstwo w pewnym momencie podzieliło się na dwa główne nurty: wolnomularstwo anglosaskie i romańskie.

Anglosasi (zwani też wolnomularzami regularnymi) są znacznie bardziej konserwatywni i wymagają bezwzględnie od swoich członków wiary w istnienie Wielkiego Architekta (nie przyjmują także w swoje szeregi kobiet).

Wolnomularze liberalni (obecni zwłaszcza we Francji, Niemczech i Europie Środkowej), którzy swoją tradycję opierają przede wszystkim na dziedzictwie oświecenia francuskiego reprezentują znacznie bardziej otwarte stanowisko. Uważają oni, że wiara w istnienie (bądź nieistnienie) Wielkiego Architekata jest sferą prywatną i w związku z tym ruch masoński nie powinien niczego w tej kwestii narzucać. W konsekwencji, liberalni masoni przyjmują do swoich szeregów także osoby deklarujące się jako ateiści.

Czy masoneria jest wrogiem chrześcijaństwa lub kościoła?

Prawdziwa odpowiedź zapewne zaskoczyłaby wiele osób. Brzmi ona: NIE. Wolnomularstwo nie jest wrogiem chrześcijaństwa. Więcej - czerpie z niego (i z tradycji judaistycznej) obiema rękami. Również stosunek do kościoła (także katolickiego) jest raczej neutralny. Podkreślmy jednak, że chodzi nam o ruch wolnomularski jako całość - a nie o poszczególnych jego członków. Oznacza to, że wolnomularstwo - jako ruch - nie jest przeciwne chrześcijaństwu (ani kościołowi), mogą się jednak zdarzyć wolnomularze, którzy są ateistami lub nawet antyklerykałami. Trzeba uczynić jednakże ważne zastrzeżenie: żaden wolnomularz nie będzie aktywnie i świadomie działał przeciwko innemu człowiekowi i jego przekonaniom, bowiem tolerancja jest naczelną zasadą masonerii.

Wierzący w Boga, ale nie w Kościół

W przeszłości, zwłaszcza w wolnomularstwie romańskim (liberalnym) dość powszechna była krytyka kościoła katolickiego. Było to jednak zjawisko powszechne w Europie epoki reformacji, bowiem Watykan, zamiast odnosić się do istoty zarzutów, które stawiali mu protestanci, okopał się na swoich stanowiskach i każdy przejaw krytyki (np. dotyczącej rozpusty, nieuctwa, pijaństwa czy politykierstwa duchownych) uważał za bezpardonowy i heretycki atak na prawdy wiary.

Warto więc pamiętać, że wolnomularze, jako zwolennicy równości i solidarności międzyludzkiej, wyznający humanistyczne zasady racjonalizmu krytykowali więc nie tyle sam kościół, co raczej wypaczenia jego przedstawicieli. Podkreślić należy, że krytyka ta była skierowana nie tyle przeciwko chrześcijaństwu - co przeciwko nadużyciom kościelnym.

A może masoneria jest sektą?

Zdecydowanie nie. Aby dany ruch zidentyfikować jako sektę, niezbędne jest bowiem zidentyfikowanie w nim kilku istotnych cech.

Po pierwsze, ideologia sekty z natury musi odrzucać wszystkie "inne drogi". Sekty są zawsze szafarzami jedynej prawdy, a każde odstępstwo jest uznawane za zdradę i zejście z unikalnej ścieżki prowadzącej do ostatecznego celu.

Po drugie, sekty zawłaszczają światopogląd rekrutowanych osób w ten sposób, że zmuszają je do całkowitego odrzucenia dotychczasowego życia. Idea sekty polega na wyciągnięciu jednostki z jej środowiska, pozbawieniu jej oparcia przyjaciół, rodziny i znajomych i na stworzeniu świata, który jest zupełnie nowym, wyłącznym otoczeniem.

Po trzecie, sekty nie zezwalają na odłączenie się i opuszczenie ich szeregów (znane są przypadki zastraszeń, wymuszeń, a nawet morderstw osób, które decydują się na porzucenie guru).

Po czwarte, sekty zobowiązują swoich członków do stopniowego przekazywania swoich majątków na rzecz organizacji, aż do ostatecznego ubezwłasnowolnienia rekrutów.

Żaden z tych elementów nie występuje w wolnomularstwie. I tak:

Wolnomularstwo jest organizacją adogmatyczną. Oznacza to, że programowo nie zakłada żadnych ustalonych i niepodważalnych prawd. Wręcz przeciwnie - na wszystkich stopniach masońskiego wtajemniczenia promuje się postawę świadomego wątpienia i rozumowego badania otaczającego świata. Co więcej - wolnomularstwo bynajmniej nie określa się mianem jedynej, słusznej drogi. Osoba aspirująca do masonerii jest proszona o dogłębne zbadanie swoich pobudek. W jasny sposób wolnomularze mówią, że istnieje wiele różnych sposobów realizowania swojego Człowieczeństwa. Dla jednego może to być ścieżka artystyczna, dla drugiego - rozwijanie duchowości religijnej (chrześcijańskiej lub innej), dla trzeciego - samorealizacja w postaci naukowej bądź rodzinnej. Każdy ma takie talenty, jakimi został obdarzony i każdy powinien znaleźć taką drogę, która zapewni mu najlepszy sposób realizacji jego potencjału.

Nie ma też najmniejszych przeszkód, aby z masonerii zrezygnować. Zasadniczo, wystarczy wyrażenie odpowiedniej woli (najczęściej jest ona składana na ręce Czcigodnego Mistrza, czyli najwyższego funkcją masona w danej loży), choć w praktyce właściwie wystarczy nie pojawiać się na spotkaniach warsztatu. Owszem, prawdą jest, że wolnomularze uważają, że masonem zostaje się do końca życia, a masoński brat (lub siostra) po odstąpieniu od wolnomularstwa uważany jest za "uśpionego". Status taki nie ma jednak żadnego praktycznego znaczenia (nikt też nie zabiega, aby skłonić uśpionego do powrotu). Chodzi po prostu o to, że - jeśli kiedykolwiek "uśpiony wolnomularz" - zapragnie znowu włączyć się w ruch, nie musi ponownie przechodzić inicjacji wolnomularskiej. Wiele osób w Polsce jest dziś właśnie takimi "uśpionymi" wolnomularzami. Co ciekawe, należą do nich nawet znaczący przedstawiciele prawicy konserwatywnej. Masonami byli w przeszłości... Bronisław Wildstein czy premier Jan Olszewski.

Wolnomularstwo nie wymaga też absolutnie żadnych zobowiązań z majątku swoich członków. Oczywiście, akceptowane są mniej lub bardziej symboliczne składki (przeznaczane choćby na utrzymanie i wyposażenie loży), ale przesada w zaangażowaniu finansowym członka jest wręcz niemile widziana (stwarza bowiem wrażenie, że mason chciałby budować swój prestiż na pieniądzu - co jest sprzeczne z ideałami wolnomularskimi).

Skąd bierze się więc "sekciarska legenda" masonerii? Powodów jest wiele. Przede wszystkim - dyskretny charakter masonerii. Jest on jednak raczej wyrazem skromności członków wolnomularstwa niż jakiejś mrocznej tajemniczości. Dziś, w dobie powszechnego Internetu, sprawdzenie, jak wyglądają (ongiś sekretne) rytuały masońskie nie stanowi szczególnego problemu.

Czy Kościół jest wrogiem masonerii?

Tu już odpowiedź wydaje się prostsza. Tak, większość środowisk kościelnych, zwłaszcza tych najbardziej konserwatywnych jest w stosunku do wolnomularstwa otwarcie wroga. Masoni nie są tu jednak jakoś szczególnie uprzywilejowani, bowiem na liście wrogów znajdują się wszelkie organizacje wolnomyślicielskie i takie, które po prostu nie zgadzają się z oficjalną doktryną kościelną. Zresztą, na celowniku kościoła znalazły się między innymi osoby uznające poprawność teorii Kopernika, ewolucji, czy opowiadające się za lewicowymi ruchami społecznymi.

Formalnie, pierwszy zdecydowany głos w sprawie masonerii zabrał papież Klemens XII. W encyklice In eminenti z roku 1738 kwalifikuje on przynależność do potępionych stowarzyszeń (w tym - do wolnomularstwa) jako herezję, którą poleca ścigać przeznaczonym do tego władzom kościelnym. Jego następca, Benedykt XIV sprecyzował zarzuty pod adresem masonów. Według niego, przyczyną zła jest synkretyczny charakter (wszelkich) stowarzyszeń, do których przyjmowani są „ludzie wszelkiej religii i z wszelkich sekt”, z czego może wyniknąć poważna szkoda „dla czystości religii katolickiej”. Dziś, w dobie ekumenizmu i dialogu między religiami (a także między wierzącymi i niewierzącymi), taki poglądy wydają się anachroniczne, ale pamiętajmy, że formułowano je prawie 300 lat temu!

Kolejnym papieżem, który wpisał masonerię na listę wrogów kościoła był Leon XIII. W opublikowanej w 1884 roku encyklice Humanum Genus powtórzył on wcześniejsze oskarżenia, uzupełniając je m.in. o szerzenie ideologii racjonalistycznej, laickiej i naturalistycznej, krytykę autorytetu i władzy nauczycielskiej Kościoła oraz o dążenie do rozdziału religii od życia państwowego i społecznego. Rzeczywiście - trudno nie zauważyć, że poglądy te były zgodne z ideałami masońskimi, trudno jednak wykazać, żeby były sprzeczne z prawdami wiary. Jak zwykle w podobnych przypadkach, chodziło o politykę...

Wraz z upływającymi dekadami i rozwojem cywilizacyjnym Europy, kościelne potępienie dla wolnomularstwa słabło. Owszem, masoni byli jeszcze obłożeni ekskomuniką, ale na przełomowym Soborze Watykańskim II nazwano już ich Braćmi Odłączonymi (mieli tam nawet zarezerwowane miejsce na sali obrad, choć z niego nie skorzystali).

W posoborowej rzeczywistości, na fali modernizującego się Kościoła, pojawiły się liczne głosy nawołujące do zbliżenia kościoła i masonerii. Postulowali to zarówno pisarze katoliccy (np. Alec Mellor), jak i duchowni (np. ojciec John O'Brien). Wskazywano przede wszystkim na fakt, że dawne jądro wrogości kościoła w stosunku do ruchu wolnomularskiego (nawoływanie do racjonalizmu i zmian społecznych) straciło rację bytu w nowoczesnym świecie. Kościół uznał już naukę (i metodę naukową) jako akceptowalny sposób postrzegania świata, zaś jego nauka społeczna w coraz dobitniejszy sposób akcentowała indywidualne prawa człowieka i zasadę solidarności.

Jako ciekawostkę można w tym miejscu dodać, że polscy wolnomularze byli jednymi z pierwszych Polaków, którzy oficjalnie wystosowali list gratulacyjny do Karola Wojtyły po jego wyborze na Tron Piotrowy (Jan Paweł II odpowiedział im zresztą ciepłym podziękowaniem!). Papież-Polak był zresztą zwolennikiem ocieplenia stosunków z masonerią. To między innymi dzięki niemu, obecnie wolnomularze nie znajdują się automatycznie pod ekskomuniką (obowiązujące dziś prawo kanoniczne nie wymienia już expressis verbis organizacji masońskich jako wykluczających z łona wspólnoty katolickiej). Jedyny zapis potencjalnie mówiący o masonerii to Kanon 1374: "kto zapisuje się do stowarzyszenia działającego w jakikolwiek sposób przeciw Kościołowi, powinien być ukarany sprawiedliwą karą; kto zaś popiera tego rodzaju stowarzyszenie lub nim kieruje, powinien być ukarany interdyktem". W przytoczonym prawie nie jest jednak określona owa "sprawiedliwa kara", zaś jeśli uznać, że wolnomularstwo nie jest programowo wrogie Kościołowi, to zapis ten w żaden sposób nie dotyka wierzących masonów.

Wiara a przynależność do loży masońskiej

Trudno znaleźć w filozofii wolnomularskiej jakiekolwiek poglądy sprzeczne z ewangelicznym przekazem chrześcijańskim (choć oczywiście najbardziej konserwatywni przedstawiciele kościoła na pewno mieliby tu inne zdanie - ale dla przedstawicieli lefebrystów nawet Jan Paweł II był heretyckim antypapieżem). Wśród masonów jest wielu ludzi wierzących, a także praktykujących. Prace w loży nie stanowią dla nich żadnego konfliktu sumienia.

Wolnomularstwo liberalne (reprezentowane w Polsce przede wszystkim przez loże Wielkiego Wschodu Polski) jest pod tym względem najbardziej otwarte. Należą do niego osoby zarówno deklarujące się jako wierzące, jak i agnostycy oraz ateiści. Jest to wyrazem najbardziej fundamentalnej zasady masońskiej - tolerancji i nienarzucania swoich poglądów innym.

Podsumowanie

W przeciwieństwie do powszechnie powtarzanego stereotypu, wolnomularstwo nie jest wrogie chrześcijaństwu (ani też żadnej innej religii) - choć prawdą jest także, że wśród wolnomularzy znajdują się osoby nastawione antyklerykalnie (stanowią one jednak raczej margines, bowiem postawy radykalne nie są zgodne z duchem wolnomularskim).

Zmienia się również stosunek kościoła do masonów (zwłaszcza w kręgach katolików liberalnych). Potwierdzają to zmiany prawa kanonicznego i nieobecność automatycznej ekskomuniki (która była zapisana w dokumentach kościoła jeszcze na początku XX wieku).

W konsekwencji, wolnomularstwo (zwłaszcza to liberalne, zwane także nieregularnym lub romańskim) jest otwarte zarówno na ludzi wierzących, jak i niewierzących. Warto także dodać, że w lożach Wielkiego Wschodu Polski (loże takie znajdują się m.in. w Warszawie, Gdańsku, Bydgoszczy i Wrocławiu) obowiązuje zakaz dyskusji o religii i kościele (a także o polityce).

Licencja: Creative Commons
1 Ocena