„Sądzę, że amerykańska telewizja obawia się pokazywania kogoś, kto mówi z sensem, ponieważ dla widzów mogłoby się to stać inspiracją do refleksji… Inspiracją do odejścia ze stada pasywnych konsumentów. Wtedy ludzie powiedzieliby, że to kawał gówna!"

Data dodania: 2012-12-01

Wyświetleń: 380

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Krytykował skomercjalizowaną kulturę zachodnią, gardził muzyką pop, a ludzi zaangażowanych w jej tworzenie nazywał „sługami Szatana”. Pomimo negatywnych emocji w stosunku do społeczeństwa, potrafił zatrzymać się na ulicy, dać bezdomnemu pieniądze i spojrzeć prosto w jego oczy, mówiąc: „Wszystko będzie dobrze, bracie”. Kim był ów człowiek?

Proszę Państwa... Bill Hicks, komik oraz satyryk aktywnie działający w USA na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Sławę zyskał dzięki temu, że był niepoprawny politycznie, wspierał organizację postulujące legalizację używek oraz prowokował do samodzielnego myślenia. Po wschodniej stronie Atlantyku został dostrzeżony wraz z rozpowszechnieniem Internetu. Miało to miejsce, niestety, dopiero po jego śmierci w 1994 roku. Jego stand-up był, trzeba przyznać, szczególnie wyjątkowy.

Czym jest stand-up?

Dla tych, którzy nie spotkali się ze zjawiskiem stand-upu, który w Polsce dopiero raczkuje i ma bardziej charakter czysto rozrywkowy niż ideologiczny - powinni wiedzieć, że jest to dość unikatowa forma komedii. Polega ona na tym, że jeden człowiek uzbrojony jedynie w mikrofon wychodzi na scenę i pomimo tego skromnego arsenału potrafi stworzyć tak rozbudowaną dramaturgię oraz wzbudzić tak intensywne emocje w widzu, że wiele polskich kabaretów mogłoby mu pozazdrościć. Wypowiedzi komika wywołujące salwy śmiechu wśród publiczności średnio co pół minuty kryją pod sobą idee, które zmuszają do refleksji nad sprawami kulturowymi, ekonomicznymi, politycznymi i także sferą duchową.

Istotę tej formy komedii oddają słowa Wojciecha Cejrowskiego, który od kilku lat jest zaangażowany w rozwój ambitnego stand-upu w Polsce: „Komicy w Ameryce załatwiają ważne sprawy państwowe, społeczne. Jak się zastanawiają Amerykanie, czy dopuścić albo zlikwidować karę śmierci, to bardzo często zajmują się tym problemem właśnie stand-uperzy i pokazują różne absurdalne sytuacje, do których może doprowadzić istnienie kary śmierci lub jej brak”. Komik poruszający na scenie istotne sprawy nie jest może obiektywny, ale z pewnością racjonalny.

Powiedz ludziom, że w niebiosach istnieje gość, który stworzył cały wszechświat, to znaczna większość Ci uwierzy. Powiedz im, że farba na ławce jest jeszcze mokra, to będą musieli dotknąć, żeby się upewnić.

- George Carlin

Kim jest Bill Hicks?

W swoich monologach nie uznawał żadnych etycznych granic, wywołując tym samym kontrowersje wokół siebie. Często na swoich albumach umieszczał własne naklejki, na których było napisane: „Ten album zawiera wszystko to, czego nienawidzą wasi rodzice, wszystko to, przeciwko czemu występuje kościół, i wszystko to, czego boi się rząd. Dobrej zabawy. Bill Hicks”.

Myślę, że moja praca jest jedną z najlepszych na świecie z jednego prostego powodu. Nie chodzi mi tutaj o dzielenie się śmiechem i całą resztę tej otoczki komika. Chodzi o to, że nie mam szefa. Wyobraźcie sobie to, jeśli tylko potraficie. Każda moja przeciętna praca kończyła się to tym, że:

– Hicks! Czemu nie pracujesz?

– Nie ma nic do roboty – mówię.

– To udawaj, ze pracujesz!

Czemu ty nie poudajesz, że ja pracuję? To tobie płacą lepiej, ty sobie fantazjuj! Wyobraź sobie, że zasuwam z mopem. Wyobraź sobie, że to ja jestem twoim szefem i zwalniam ciebie. Jak ci się podoba ta fantazja, mój przyjacielu?

Wiecie.. nie wiem czemu mam takie złe podejście... W sumie to mam dobre podejście do życia, po prostu mam TĘ twarz. Nie wiem, co jest z nią nie tak, ale czasami podchodzą do mnie obcy ludzie i pytają:

– Coś się stało?

Nic?

Słuchaj, marszczenie się kosztuje więcej energii niż uśmiech!

Ta... a wiesz, że wytykanie mi tego zabiera więcej energii niż zostawienie mnie w spokoju?

 - Bill Hicks, Nowy Jork, 1990


W wywiadzie przeprowadzonym w 1992 roku przez BBC pewni dziennikarze pomimo tego, że usłyszeli od komika kilkakrotnie hasło: „Nie ma granic. Wykreślcie wszystkie granice”, to wciąż bombardowali go pytaniem o to, gdzie one powinny być. Po chwili milczenia powiedział do reporterów: „Mogę wam polecić jakichś żonglerów, którzy mogliby się wam spodobać?”

Jego poglądy kontrastowały z dominującą ówcześnie konserwatywną kulturą Stanów Zjednoczonych. Przejawem tego zjawiska były między innymi jego nieudane próby debiutu w popularnym na skalę całego kraju Lettermans Show. Pierwszy występ Billa Hicksa w 1984 roku, podobnie jak wiele kolejnych, zostały odrzucone ze względu na tematykę jak i sposób jej przedstawienia (żarty z religii i niepełnosprawnych). Producenci nie chcieli narażać się na krytykę osób lub organizacji, które nie potrafiły spojrzeć z dystansem na dane zagadnienie. Dyskusyjne materiały zostały ukazane dopiero kilkanaście lat później. W swoim programie David Letterman osobiście przeprosił matkę Billa – Mary Hicks – za odrzucenie materiału, tym samym przyznając się do błędu. Jest to pewnego rodzaju potwierdzenie teorii, według której Bill Hicks wyprzedził swoją sztywną epokę o co najmniej dwadzieścia lat.

Szokujący styl wypowiedzi, ironiczne podejście do życia i czarny humor to główne cechy charakterystyczne jego występów. Oprócz tego warto wspomnieć o papierosie – jego ulubionym rekwizycie - który zawsze mu towarzyszył i, niestety, doprowadził do choroby nowotworowej. O swojej dolegliwości dowiedział się po tym, jak w 1993 roku magazyn Rolling Stone okrzyknął go najgorętszym komikiem roku. Umarł kilka miesięcy później u boku najbliższych.

Świat jest jak przejażdżka w parku rozrywki. Gdy się na nią decydujesz, sądzisz, że jest prawdziwa, bo tak potężne są nasze umysły. Kolejka jedzie w górę i w dół, w kółko, i w kółko, przyprawia nas o dreszcze, mieni się jaskrawymi kolorami, jest głośna i przyjemna, ale tylko przez pewien czas. Niektórzy ludzie uczestniczą w przejażdżce od długiego czasu i zaczynają się zastanawiać – czy to jest prawdziwe, czy to tylko przejażdżka? Inni ludzie pamiętają, wracają do nas, i mówią: „Hej! Nie martw się, nie bój się! To tylko przejażdżka!” I my… zabijamy tych ludzi. „Uciszcie go! Dużo zainwestowaliśmy w tę przejażdżkę, UCISZCIE GO! Zobaczcie na moje zmarszczki pod oczami, zobaczcie na moje duże konto bankowe i na moją bogatą rodzinę! To musi być prawdziwe.” A to tylko przejażdżka. Ale zawsze zabijamy tych dobrych ludzi, którzy próbują nam to powiedzieć, zauważyliście to? I pozwalamy rządzić demonom. W sumie to nie ma to znaczenia, bo to tylko przejażdżka. Możemy ją zmienić, kiedy tylko chcemy. Wystarczy, że podejmiemy prostą decyzję. Bez wysiłku, bez pracy, bez zawodu, bez oszczędności i pieniędzy. Wybór, w tym momencie, pomiędzy strachem i miłością.

- Bill Hicks, Londyn, 1992

Licencja: Creative Commons
0 Ocena