Od wielu lat w porze okołowakacyjnej Aleksandrów Łódzki świętuje i władze miasta urządzają dwudniową, huczną imprezę dla mieszkańców (i nie tylko). Tak było i w tym roku, chociaż termin Dni Aleksandrowa nieco się przesunął ze względu na organizowane w czerwcu Euro i obecność oficjalnej strefy kibica w mieście.

Data dodania: 2012-07-12

Wyświetleń: 1687

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 8

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

8 Ocena

Licencja: Creative Commons

Organizator imprezy zadbał o jej tradycyjną różnorodność – teoretycznie oklepane powiedzenie „dla każdego coś miłego” pasowało do niej jak ulał. W programie Dni Aleksandrowa znalazło się miejsce na pokazy taneczne, konkursy karaoke czy występy lokalnych talentów wokalnych, a na terenie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji ustawiono dziesiątki rozmaitych stoisk, nie tylko gastronomicznych. Między jednym a drugim artystą, występującym na scenie, można było też podziwiać piękne, zabytkowe samochody, wspaniałe motocykle lub sięgnąć po odrobinę ekstremalnych emocji, bawiąc się na kilku maszynach rodem z lunaparku.

Najważniejsze jednak, jak co roku, były koncerty gwiazd muzyki. Pierwszy dzień obfitował w, najogólniej rzecz biorąc, występy zespołów wykonujących covery. Uczestnictwo w tegorocznych Dniach zacząłem od ostatnich kilku utworów prezentowanych przez Public Relations. Porywające wersje światowych i polskich przebojów, śpiewane przez charyzmatyczną wokalistkę, robiły spore wrażenie. Instrumentaliści również przedstawiali bardzo wysoki poziom wykonawczy, co w połączeniu ze świetnym brzmieniem sprawiało, że można było skutecznie umilić sobie czas i z przyjemnością posłuchać dobrej muzyki. Następnie, po kilkunastu minutach przerwy technicznej, na scenie pojawił się Bartek Grzanek ze swoją grupą Po Sąsiedzku. Sympatyczny frontman wraz ze swoimi, jak sam wspomniał, prawdziwymi sąsiadami, wykonał około godzinny zestaw klasycznych, rockowych i bluesowych kompozycji, wśród których nie zabrakło kawałków niemalże kultowych, jak „Proud Mary” (Creedance Clearwater Revival), „Hey Joe” (Jimiego Hendrixa) czy „Sweet Home Alabama” (Lynyrd Skynyrd). Świetni muzycy, znany i lubiany, a jednocześnie niebanalny repertuar – w sam raz na rozgrzewkę przed główną gwiazdą wieczoru. Przy okazji – mała dygresja dla fanów łódzkiej sceny muzycznej: na gitarze basowej w zespole Bartka zagrał Marcin Ritter, wieloletni członek Normalsów.

Kolejna przerwa i oczekiwanie na „headlinera” – Raya Wilsona. Były wokalista Genesis wystąpił z kilkuosobowym zespołem – oprócz muzyków rockowowych na scenie pojawił się pianista, dwie skrzypaczki i wiolonczelistka. Wynik zderzenia tych dwóch, pozornie nieprzystających do siebie światów, był imponujący – półtoragodzinny przegląd przebojów słynnej brytyjskiej grupy, pomiędzy które Ray ze swoją ekipą wplatał solowe utwory dwóch pozostałych wokalistów Genesis – Phila Collinsa i Petera Gabriela oraz szczyptę piosenek zespołu Stiltskin, zreaktywowanego parę lat temu. Najważniejsze, że w setliście koncertu znalazły się zarówno niezwykle popularne hity, które znał praktycznie każdy (co było wyraźnie słyszalne – wspaniale było słyszeć kilkaset gardeł, śpiewających razem z wokalistą refreny, a nawet i zwrotki), jak i utwory mniej zachowane w pamięci odbiorców (przede wszystkim te z ostatniej studyjnej płyty Genesis). Obie grupy kompozycji wypadły doskonale. Nie sposób zarzucić Wilsonowi i jego muzykom jakiejkolwiek pomyłki, fałszu... Do typowych hitów, które można było usłyszeć w sobotni wieczór, należały m.in. „Another Day in Paradise” Collinsa, oparty w aranżacji o fortepian (za nim i za syntezatorami zasiadł Darek Tarczewski) i „In the Air Tonight” (tego samego autora), wykonany przez Raya tylko z akompaniamentem gitary akustycznej. Odrobinę folkowej, pozytywnej atmosfery wniosło wykonanie „Solsbury Hill” Gabriela. Nieco mrocznego, niepokojącego nastroju przyniosła „Mama” – utwór Genesis, wyjątkowo wyraźnie okraszony elektronicznymi dźwiękami. Było też „Carpet Crawlers” z najbardziej Gabrielowej płyty legendy rocka, „The Lamb Lies Down on Broadway”. Muzycznym wehikułem czasu Wilson sięgnął do albumu z lat 70-tych, „A Trick Of The Tail” (pierwszego z Collinsem jako wokalistą). Wspomniałem wcześniej, że w repertuarze projektu są również utwory Stiltskin; 7 lipca na aleksandrowskiej scenie rozbrzmiały „American Beauty” (z piękną solówką gitarową, ozdobioną krótkim, ale zapadającym w pamięć unisono gitar Steve'a Wilsona (prywatnie brata Raya) i Aliego Fergusona oraz „First Day of Change”. To był jeden z najpiękniejszych koncertów, na jakich byłem. Jeśli gdzieś w okolicy będziecie mieli okazję zobaczenia Raya Wilsona z Genesis Classic, nie wahajcie się i od razu planujcie wieczór z sympatycznym Szkotem. Nawet, jeśli w lokalnych mediach zapowiadane będzie oberwanie chmury i gwałtowna burza... Takie warunki atmosferyczne przerwały zabawę i niestety obyło się bez bisów. Pierwszy dzień święta Aleksandrowa miał zakończyć IV Nocny Festiwal Horroru, jednak ze względu na załamanie pogodowe pokaz trzech filmów, wybranych przez internautów drogą głosowania, odbył się po niedzielnych koncertach.

Pierwszym występem, na jaki trafiłem w drugi dzień imprezy, był skierowany raczej do młodszej publiczności koncert Grupy Operacyjnej. Po niej na scenie zainstalowali się łódzcy Normalsi. Kwartet grał niecałą godzinę, ale i tak udało mu się zmieścić w tym czasie kilka swoich największych przebojów – „Łajzę”, „Judę”, „Ziemię” czy „Nie ma mowy”. Formacja zabrzmiała tak, jak można było się spodziewać – ciężej i surowiej, niż na płytach, z ogromną dawką krwiście rockowej energii. Po Normalsach nadszedł czas na następną, ostatnią już gwiazdę – zespół Strachy na Lachy, dowodzony przez lidera legendarnej Pidżamy Porno, Krzysztofa Grabaża Grabowskiego. Niestety nie miałem okazji zobaczyć całego występu kapeli, jednak już podczas kilku pierwszych utworów mogłem zaobserwować, że pod sceną zgromadziło się mnóstwo fanów grupy, śpiewających jej przeboje razem z frontmanem.

Po tak udanej, dwudniowej imprezie pozostaje czekać na kolejne kulturalne wydarzenia w Aleksandrowie Łódzkim. Już 19 sierpnia w byłej świątyni ewangelickiej, zabytkowym kościele pod wezwaniem św. Stanisława Kostki (pl. Kościuszki 12) zagości Wędrowny Festiwal Filharmonii Łódzkiej „Kolory Polski”, w ramach którego wystąpi chór synagogi „Pod Białym Bocianem”. 8 września – Rockowe Zakończenie Lata (z Heyem, Luxtorpedą i Comą w rolach głównych), 15 września – X Festiwal Sztuk Różnych, podczas którego będzie można zobaczyć koncert Stanisława Soyki z zespołem. Serdecznie zapraszamy.

Podziękowania dla Tomasza Barszcza za pomoc przy organizacji patronatu i Magdy Kajszczak za sprzęt fotograficzny.

Licencja: Creative Commons
8 Ocena