Młodzi rodzice stają przed trudnym zadaniem. Muszą wychować dziecko w poczuciu bezpieczeństwa, z troską i zaangażowaniem, ale jednocześnie przygotować je do samodzielnego, dorosłego życia. Często jednak okazuje się, że nie do końca wywiązali się ze swojego zadania i dzieci zostają z nimi znacznie dłużej niż nakazuje rozsądek. 

Data dodania: 2011-12-19

Wyświetleń: 2312

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

W czym problem?

O bamboccioni czyli włoskich wielkich dzieciach można było usłyszeć już kilka lat temu. Od Mediolanu po Neapol dyskutowano nad kondycją włoskiej rodziny. Od zawsze wielopokoleniowa, teraz zdecydowanie zmieniła swój charakter. Z badań wynika, że aż 70% Włochów (nazwa kojarzy się przede wszystkim z płcią męską, jednak ze statystyk wynika, że kobiety nie pozostają pod tym względem w tyle) odkłada decyzję o opuszczeniu rodzinnego gniazda nawet do 39. roku życia. Nic dziwnego. Jest im to na rękę. Troskliwe mamy ugotują, uprasują, posprzątają i zrobią wszystko o co poprosi ich wyrośnięte dziecko, nawet słowem nie wspominając o ewentualnej wyprowadzce pociechy. Na szczęście w niektórych przypadkach miłość rodzica ma swoje granice, albo wręcz odwrotnie, zdrowy rozsądek podpowiada nawet bardzo troskliwej matce, że jej dziecko powinno wyprowadzić się z domu i zacząć żyć odpowiedzialnie na własny rachunek. Trudna sytuacja Włochów doprowadziła do tego, ze niektórzy rodzice kierowali sprawę do sądu. O prawne uregulowanie kwestii wyprowadzek dzieci z domu wystąpił nawet włoski minister administracji publicznej, sugerując, że należałoby stworzyć zapis o obowiązkowym wyprowadzenia się z domu dzieci, które ukończyły  18. rok życia.  Ogromne kontrowersje wzbudziła sprawa sprzed roku gdy 29. letnia kobieta wygrała sprawę o przyznanie jej alimentów od ojca.

Wygoda, strach, nieodpowiedzialność

W Polsce sytuacja wygląda nieco lepiej, ale wyraźnie widać, że młodym wyprowadzka nie do końca jest na rękę. Wiele zależy od miejsca zamieszkania. Osoby z małych miejscowości częściej szukają możliwości rozwoju z dala od domu. Ci z dużych miast, mając pracę, uczelnie, ośrodki kulturalne na wyciągnięcie ręki szybko przekalkulowali, że wyprowadzka im się po prostu nie opłaca. Rodzice z kolei zdają sobie sprawę, że zmiana miejsca zamieszkania ich dziecka może oznaczać zwiększenie wydatków, przecież każdy rodzic będzie chciał wesprzeć swojej pociechy na początku drogi w dorosłość?

Wina kryzysu? Owszem, ale tylko częściowo. Fakt, że młodym ludziom coraz trudniej się usamodzielnić wynika przede wszystkim z niepewności  jutra oraz lęku przed zmianami. Dorosłe dzieci, które mimo kolejnych imprez urodzin nie wyprowadziły się jeszcze od rodziców zazwyczaj nie są o wiele bardziej rodzinni niż ich samodzielni rówieśnicy. Trzeba wyraźnie oddzielić wygodę od troski o bliskich i chęci spędzania z nimi czasu. Jednak winne takiej sytuacji są nie tylko dzieci. Silne więzi rodzinne są godne pochwały, jednak stworzenie sytuacji uzależnienia od siebie członków rodziny nie stwarza pozytywnych relacji. Nierzadko bywa tak, że rodzice obawiają się, że wypuszczając dzieci z domu przestaną być im potrzebni, lub co bardziej przerażające, zostaną odrzuceni i przestaną mieć wpływ na życie dziecka zostaną sami, bez wsparcia i towarzystwa.

Bez wyjścia

Problem jest złożony a prognozy nie są optymistyczne. GUS ostrzega, że w 2030 roku jedynie 25% dorosłych Polaków zdecyduje się na założenie własnej rodziny. Sytuacja ekonomiczna nie wróży zmian na lepsze. O kredyty coraz trudniej a własne mieszkanie dla wielu jest czystą abstrakcją. Oczywiście wspólne mieszkanie z rodzicami jest normalne jeśli wszyscy wyrażają na to zgodę oraz  i w równym stopniu uczestniczą wydatkach czy pracach domowych. Problem pojawia się gdy rodzice mają już serdecznie dość niedojrzałego lokatora.

W takiej sytuacji najgorsze co można zrobić to przemilczeć problem. Dziecko, zwłaszcza dorosłe nie powinno wychodzić z założenia, że może mieszkać z rodzicami ile tylko zechce bez żadnych konsekwencji. Trzeba wskazać wyraźne granice. Mieszkanie pod jednym dachem z pracującym już, dorosłym dzieckiem, które nie dokłada się do domowego budżetu nie należy już do obowiązków rodzicielskich. Jeżeli rodzice nie akceptują takiej sytuacji powinni jasno zakomunikować to dziecku. Jednak za słowami muszą iść czyny. Pranie, gotowanie czy sprzątanie dla dziecka powinno odejść w zapomnienie. Nie chodzi oczywiście o to by uprzykrzyć mu życie i zmusić do odejścia. To po prostu jedyny sposób na zmobilizowanie młodej osoby do samodzielnego działania. Nawet jeśli nie postanowi się wyprowadzić (jeśli rzeczywiście sytuacja materialna mu to uniemożliwia) zacznie z większym szacunkiem podchodzić do mieszkania w domu rodziców.

Licencja: Creative Commons
2 Ocena