Justyna Bargielska brawurowo debiutowała powieścią „Obsoletki”, przedstawiającą odczucia kobiet, których ciąże, z różnych medycznych względów, zakończyły się poronieniem.

Data dodania: 2011-11-16

Wyświetleń: 1470

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Opisywany przez autorkę pokropek stanowi namiastkę chrztu, udzielaną szczątkom nienarodzonego dziecka. Czy takie szczątki mają dusze? Czy trzeba je pochować, pożegnać, oglądać, rozpamiętywać? Pisarka – poetka, która sama doświadczyła poronienia, sugeruje, że choć każda matka inaczej zmaga się z taką tragedią i inaczej leczy w sobie ból po stracie, temat ,,Obsoletek” wart jest dyskusji.

Kościół milczy w kwestii wniebowstąpienia obumarłych płodów – dlatego praktykujące katoliczki piszą listy do swych „aniołków” i - za pomocą baloników z powietrzem - wysyłają je do nieba, by pomóc nienarodzonym dzieciom w doznaniu łaski uświęcenia. Prawnie sytuacja regulowana jest „od – do”: dopiero, gdy obumarły płód ma kilkanaście tygodni, należy organizować pogrzeb dziecka. Jeśli mamy do czynienia z wcześniejszym przerwaniem funkcji biologicznych, to niedoszła matka decyduje, co zrobi ze świadomością przerwania ciąży. Czy będzie chciała – w jakiś sposób – pożegnać się z życiem, które nosiła pod sercem? Nie ma żadnego społecznego wsparcia dla pogrążonych w żałobie rodziców. Czy mogą oni iść do psychologa rodzinnego? Czy kobiecie, po poronieniu, przysługuje zdrowotne zwolnienie z pracy i społeczna zgoda na noszenie żałoby?

Bargielska podkreśla, że pomimo różnorakich form odreagowania doznanej straty (wsparcie partnera, rodziny, przyjaciół, pomoc medyczna i psychologiczna), każda niedoszła mama ma prawo w indywidualny sposób przeżywać swój dramat. Jedne kobiety szybko planują następną ciążę, inne – przez rok – żegnają nienarodzone „maleństwa” i na znak traumy kupują laleczkę o wielkości takiej, w jakiej odeszło ich parutygodniowe dziecko. Laleczkę nosi się w torebce, w kieszeni, przy sobie – tak jak niedonoszoną ciążę…

Innym ratunkiem jest wykonanie fotografii płodu. Autorka „Obsoletek”, w szorstki sposób oddając dramatyzm tej chwili, opisuje, jak wygląda taka sesja. Na dłoni trzyma się fragmenty embrionu, żegna się z nimi, zawija w chusteczkę. Wszystko po to, by kobiety zamknęły rozdział „tej” ciąży i zajęły się codziennym życiem, być może przygotowaniami do walki o kolejną pociechę. W ujęciu tytułowych obsoletek (od gravid obsoleta – ciąża obumarła) istotna jest wiedza, że życie po doznanej krzywdzie jest możliwe, a wokół istnieje wiele form pomocy, z których kobiety mogą korzystać. Na przykład usługi pogrzebowe we Wrocławiu mogą zorganizować niewielki pokropek. Podczas uroczystości niewykształcone ciałko dziecka zostanie pokropione wodą święconą, a zgromadzone, najbliższe osoby ze strony niedoszłych rodziców, będą modlić się o spokój ducha dla całej rodziny i o cud kolejnego poczęcia. Może też odbyć się pochówek, pozbawiony aspektów religijnych – embrion zostanie złożony w ziemi cmentarnej, a matka dostaje szansę na odwiedzanie swego nienarodzonego dziecka. I zapalenie mu znicza. Więcej sposobów na radzenie sobie z tak silnym przeżyciem znajdziecie w książce Justyny Bargielskiej.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena